92. Webinar PAB WIB: „Wpływ wskaźnika WFD na stabilność struktury finansowania, potrzeby emisyjne banków oraz dostępność i cenę kredytu hipotecznego”

Otwierając spotkanie dr Błażej Lepczyński wskazał, że zgodnie z intencją KNF, Wskaźnik Finansowania Długoterminowego ma na celu zmianę podejścia w polskim sektorze bankowym do rozwoju rynku kredytów mieszkaniowych poprzez większe niż dotychczas oparcie go na środkach długoterminowych i finansowaniu hurtowym.
Ma to doprowadzić do zmniejszenia niedopasowania terminowego między aktywami i pasywami, które wynika z ekspansji długoterminowych kredytów hipotecznych, refinansowanych za pośrednictwem krótkoterminowych depozytów. Dodatkowo, wymóg ma pobudzić tworzenie rynku listów zastawnych, który w Polsce jest nadal bardzo mały (około 0,6% PKB wobec około 3% PKB w Czechach i na Węgrzech).
W ocenie prelegenta, bieżąca konstrukcja miernika WFD nie jest spójna i może doprowadzić do wzrostu kosztu refinansowania kredytów mieszkaniowych. Przede wszystkim stabilność struktury finansowania polskiego sektora bankowego opartej na depozytach jest wysoka. Z perspektywy banków, umiejętność utrzymywania osadu depozytowego pozwala na uzyskanie niskiego kosztu refinansowania i nie zmusza banków do pozyskiwania wysokiej marży i inwestowania w bardziej ryzykowne aktywa.
Stabilność źródeł refinansowania kredytów poprzez depozyty wynika w dużej mierze ze znacznej nadwyżki depozytów nad kredytami – wskaźnik kredytów do depozytów wyniósł w Polsce na koniec 2024 r. niespełna 60%, podczas gdy średnia dla strefy euro to blisko 93%.
Wykres 1. Wskaźnik kredytów do depozytów w strefie euro (stan na koniec 4 kw. 2024 r., w %):

Jak podkreślił prof. Lech Kurkliński także doświadczenia kryzysu płynnościowego banków amerykańskich w 2023 r. nie powinny być przyczyną do wprowadzania wymogu WFD, bowiem sytuacja Signature Bank czy Silicon Valley Bank była zupełnie nieporównywalna do banków w Polsce. Banki amerykańskie miały bowiem bardzo specyficzne modele biznesowe (kryptowaluty, finansowanie start-upów, czy współpraca z funduszami Venture Capital).
W Polsce nie funkcjonują instytucje o takiej charakterystyce. Największe banki krajowe mają uniwersalny, konserwatywny model bankowości detaliczno-korporacyjnej, a ich struktura finansowania jest wysoce rozproszona. Poza tym dotknięte kryzysem banki amerykańskie miały zaledwie kilkuprocentowych udział depozytów gwarantowanych, zaś w bilansach polskich banków dominują depozyty gwarantowane, co znacząco ogranicza podatność na zjawisko runu bankowego i wzmacnia stabilność sektora w sytuacjach napięcia.
Wskazując na wątpliwości dotyczące konstrukcji wskaźnika WFD, prelegenci zwrócili uwagę na fakt, że nadwyżka funduszy własnych (ponad minimalne wymogi kapitałowe) jest traktowana jako element przejściowy, którego (arbitralnie ustalona) waga ma zmierzać do zera w określonym horyzoncie czasowym.
Ponadto niestabilność poszczególnych elementów wskaźnika w czasie ogranicza monitorowanie trendów czy wczesną detekcję ryzyka – zaburzone podstawowe funkcje wskaźników nadzorczych.
Jednocześnie narzucanie bankom droższej struktury finansowania może prowadzić do sięgania po bardziej ryzykowne aktywa. WFD może utrudnić budowanie odporności przez zyski zatrzymane, bo wpłynie negatywnie na rentowność banków; może także podnieść cenę kredytu hipotecznego.
Czytaj także: Do czego jest potrzebny wskaźnik WFD?
Polskie banki nie spełniają wymogu WFD
Jak wskazano w raporcie badawczym: na koniec 2024 roku wg danych zagregowanych polski sektor nie spełnia wymogu WFD, niedobór oszacowano na ok. 25 mld zł.
W obecnej konstrukcji WFD niedobór ten będzie pogłębiał się i w 2029 roku przekroczy 100 mld zł.
Wpływ kosztów wymaganych (brakujących) emisji na cenę kredytu jest znaczący – różnica oprocentowania depozytów względem obligacji banków wynosiła w okresie 2022-2023 średnio 6,62 p.p., zaś w przypadku listów zastawnych koszt refinansowania wzrósłby średnio o 5,39 p.p.
W rezultacie, gdyby banki chciały i mogły zrekompensować sobie 90% wyższych kosztów finansowania za pośrednictwem obligacji i listów zastawnych, to cały portfel kredytów mieszkaniowych powinien być oprocentowany o ok. 1,5 punktu procentowego wyżej.
WFD w swoim obecnym kształcie miałby także negatywny wpływ na rentowność sektora bankowego. Z przeprowadzonej analizy wynika, że potencjalne straty z tytułu wdrożenia WFD mogą wynosić w granicach od 2,2 mld zł do 3,3 mld zł w 2027 roku, a następnie będą sukcesywnie rosnąć osiągając w 2033 roku przedział od 3,2 mld zł do 4,9 mld zł.
Wykres 2. Obniżenie wyniku finansowego banków z tytułu zastąpienia dotychczasowego finansowania depozyty kredytów mieszkaniowych przez papiery dłużne (w mld zł):

Czytaj także: Kongres Rynku Instrumentów Pochodnych o Wskaźniku Finansowania Długoterminowego (WFD)
Nadpłynność polskiego sektora bankowego a WFD
Jak podkreślił Krzysztof Góral (ING Bank Śląski S.A.), z perspektywy praktyki bankowej obowiązują już miary płynności, w tym wskaźnik stabilnego finansowania (NSFR), który jest wypełniony przez banki na poziomie 166%. Nadwyżka stabilnego finansowania na koniec 2024 roku wyniosła 904 mld zł.
Ponadto, sektor jest od długiego czasu wysoce nadpłynny, na co wskazuje wartość wskaźnika kredytów do depozytów. Wymóg WFD zwiększy tylko nadpłynność sektora. Nie kwestionując zasadności wprowadzenia wymogu WFD, warto byłoby rozważyć zmianę jego poziomu docelowego (np. do 30%) oraz wydłużenie w czasie tempa dojścia banków do tego poziomu.
Ponadto, Paweł Opolski (Bank Pekao S.A.) zauważył, że pojemność polskiego rynku jest zbyt niska na spełnienie wymogu WFD na poziomie 40%. W rezultacie, polskie banki będą musiały pozyskiwać finansowanie z zewnątrz, co doprowadzi do euroizacji bilansów – pod drogie finansowanie w euro banki będą musiały podstawić aktywa w euro o niskiej marży.
Negatywnie należy ocenić także eliminację z WFD nadwyżki funduszy własnych – która jest przecież bardzo stabilnym źródłem finansowania kredytów hipotecznych i jej pomijanie we wskaźniku jest nieuzasadnione.
Warto rozważyć także powiązanie wymaganego WFD ze wskaźnikiem kredytów do depozytów – dopiero gdyby ta zależność wzrosła powyżej wartości – należałoby włączać wymóg WFD.
Także Janusz Strojny (PKO Bank Polski) wskazał na wątpliwości dotyczące proponowanej struktury wskaźnika, to jest ujęcia w WFD depozytów. Według obecnego brzmienia rekomendacji, depozyty mogą być uwzględnianie w WFD tylko do 2027 roku.
Gdyby banki mogły stale uwzględniać detaliczne długoterminowe depozyty gwarantowane w wymogu – spowodowałoby to większą skłonność banków do konstruowania atrakcyjnej oferty depozytowej. Byłoby to tańsze w porównaniu do finansowania rynkowego, jednocześnie ograniczając ryzyko banku związane z koniecznością odnawiania finansowania po nowej (wyższej) cenie.
Warte rozważenia byłoby także uwzględnienie w we wskaźniku WFD mieszkaniowych kont oszczędnościowych z dopłatami Skarbu Państwa.
Pełny zapis webinaru jest możliwy do odtworzenia na stronie www.pabwib.pl
