Suma wszystkich ryzyk na rynku kredytów hipotecznych
Ryzyko kredytowe staje się w ostatnich kwartałach znacznie bardziej dostrzegalne, aniżeli doświadczaliśmy go w minionych latach – podkreślił rozpoczynając dyskusję Marek Lusztyn, wiceprezes zarządu mBanku.
Skończą się wakacje kredytowe i prawda się objawi?
Zwrócił on uwagę w szczególności na segment pożyczek gotówkowych i kredytów konsumenckich, gdzie zgodnie z danymi BIK można dostrzec pewne symptomy pogorszenia jakości tych zobowiązań. To w znacznej mierze efekt inflacji, której dynamika wzrostu przyczynia się do sukcesywnego spadku siły nabywczej Polaków, i to pomimo relatywnie wysokiego poziomu średnich wynagrodzeń.
W tym kontekście, zdaniem wiceszefa mBanku, zasadne wydaje się pytanie, czy i na ile grozi nam powtórka scenariusza z lat 2008-2009, kiedy to portfele kredytów konsumpcyjnych psuły się najszybciej.
Barbara Sobala, wiceprezes zarządu Banku Handlowego w Warszawie wskazała, że w przypadku reprezentowanej przez nią instytucji ponad 90% portfela kredytów kartowych i gotówkowych utrzymuje się na przyzwoitym poziomie. Rzecz w tym, ze trudno na chwile obecną oceniać, jak będzie przedstawiać się sytuacja po zakończeniu wakacji kredytowych, które istotnie odciążają finansowo sporą część kredytobiorców. – Dopiero kiedy oni wrócą do pełnego spłacania zobaczymy, czy ta sytuacja się pogarsza czy nie – dodała Barbara Sobala.
Praktyczny brak bezrobocia podtrzymuje dobrą jakość kredytów
Pozytywnym prognostykiem w obecnej sytuacji jest niewątpliwie fakt, iż pomimo spowolnienia gospodarczego nie rośnie bezrobocie, a wręcz jest deficyt pracowników, zauważył Marcin Gadomski, wiceprezes zarządu Banku Pekao.
Wskazał on, iż jest to bardzo silny czynnik systemowy, w konsekwencji nawet zmaterializowanie się spowolnienia gospodarczego nie przełoży się na wzrost przypadków utraty pracy, co z kolei stanowiłoby największe zagrożenie dla jakości portfela kredytowego.
Z drugiej jednak strony realny poziom stóp procentowych wciąż jest poniżej inflacji. Sprawia to, iż będziemy mieć do czynienia z pozytywnymi skutkami realnego spadku zadłużenia, na czym bez wątpienia skorzystają kredytobiorcy. Marcin Gadomski zaznaczył, iż obecna sytuacja jest nieporównywalna z okresem globalnego spowolnienia, będącego konsekwencją upadku Lehman Brothers, ponieważ wówczas banki całkiem inaczej kształtowały politykę kredytową.
– W 2010 roku weszła rekomendacja T, i od tego momentu wszystkie banki zaczęły w sposób jednolity i konserwatywny oceniać zdolność kredytową – dodał wiceszef Banku Pekao, wskazując, iż ocenie podlega stabilność dochodów kredytobiorcy, weryfikacji podlegają jego koszty życia, jak również pełne koszty zaciągnięcia zobowiązania.
– To sprawia, iż model oceny zdolności kredytowej jest dużo bardziej bezpieczny – dodał Marcin Gadomski.
Jeśli uwzględnić fakt, iż w minionych dekadach wykorzystanie danych zgromadzonych w BIK było na dużo niższym poziomie niż obecnie, widać, iż sytuacja pod tym względem rysuje się znacznie bardziej optymistycznie aniżeli w dobie poprzedniego, globalnego spowolnienia sprzed kilkunastu lat.
– Nie spodziewałbym się dużych wzrostów szkodowości – podsumował przedstawiciel Banku Pekao.
Kumulacja ryzyk na rynku kredytów hipotecznych
Małgorzata Romaniuk, wiceprezeska zarządu Banku BPH, zwróciła z kolei uwagę na mniej optymistyczne czynniki na rynku kredytowym, dotyczące jego segmentu hipotecznego. W tym obszarze skumulowało się wszak co najmniej kilka ryzyk, począwszy od problemu kredytów frankowych, poprzez wspomniane już wakacje kredytowe aż po zmianę wskaźnika referencyjnego.
Do tego dochodzi oczywiście sytuacja na rynku mieszkaniowym, który po wielu kwartałach dynamicznych wzrostów odnotowuje gwałtowny spadek sprzedaży. W konsekwencji bezpieczny czas dla finansowania hipotecznego, kiedy jedyne poważniejsze ryzyka miały charakter operacyjny i prawny, dobiegł końca wraz z początkiem pandemii.
– Patrzymy na kredyty hipoteczne, na zagregowane dane na rynku, widzimy że ta szkodowość rośnie – dodała Małgorzata Romaniuk.
Wśród pozytywów wspomniała ona o nawykach polskich kredytobiorców, dla których zobowiązania hipoteczne mają rangę szczególną, w konsekwencji są one najlepiej spłacane, a jak nawet pojawia się problem z obsługą kilku zobowiązań, zaległości pojawiają się w pierwszej kolejności w kredytach innych niż mieszkaniowe.
To ukształtowanie dużej dyscypliny płatniczej Polaków jeśli chodzi o hipoteki było zarazem jednym z osiągnięć cywilizacyjnych okresu transformacji, zauważył Marek Lusztyn. Zdaniem Barbary Sobali, zjawisko to ma też związek ze szczególną wartością, jaką dla Polaków jest posiadanie mieszkania na własność.
Wiceprezes mBanku przestrzegł, iż obecne doświadczenia związane z wakacjami kredytowymi stanowią swoisty moral hazard, gdyż mogą obniżyć poziom dyscypliny płatniczej w tym kluczowym segmencie.
Małgorzata Romaniuk przypomniała, iż z podobnie ryzykownym posunięciem mieliśmy do czynienia w czasie pandemii, gdzie również wprowadzono moratoria kredytowe.
Odrębne wyzwanie stanowią rzecz jasna kredyty frankowe, które zwłaszcza w obliczu spodziewanego orzeczenia TSUE są dodatkowym czynnikiem ryzyka. Wojciech Kembłowski, wiceprezes zarządu BNP Paribas Banku Polska, podkreślił jednak, iż portfele frankowe należy traktować jako odrębne zjawisko, głównie z uwagi na fakt, iż jest to linia produktowa w dużej mierze wymarła, zatem wzrost odsetka zobowiązań nieregularnych nie powinien tu dziwić – wraz z sukcesywną spłatą kolejnych kredytów pozostają te nieobsługiwane.
Zdaniem przedstawiciela BNP Paribas, należy obserwować w pierwszej kolejności hipoteczne kredyty złotowe, a tu odsetek umów zagrożonych wciąż jest minimalny.