J.P. Morgan, goliat wśród goliatów i zarazem Nvidia bankowości

J.P. Morgan, goliat wśród goliatów i zarazem Nvidia bankowości
Fot. stock.adobe.com / Dennis
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Amerykański bank J.P. Morgan Chase (JPMorgan) jest na najkrótszej liście pretendentów do umoszczenia się w nieistniejącej jeszcze galerii sławy. Przez dość długi zapewne czas byłby jedynym jej członkiem. Musiałby jednak najpierw osiągnąć kapitalizację w wysokości 1 biliona (1 000 mld) dolarów, pisze Jan Cipiur.

23 maja ’25 giełda nowojorska wyceniała wartość akcji banku zajmującego pod tym względem już teraz pierwsze miejsce w świecie, na „jedynie” 724 mld dolarów. Sporo wskazuje wszakże, iż jego akcje będą szły w górę. Może zatem koszula Jamie Dimona, prezesa JPMorgan, zawiśnie niebawem pod jakimś wielkim dachem, jak trykoty najsłynniejszych koszykarzy z NBA.

Na Wall Street i Kapitolu nie trzeba znać i używać nazwiska prezesa JPMorgan; wystarczy, że powie się – Jamie. To jeden z wymiarów statusu p. Dimona wśród amerykańskich elit biznesowo-ekonomicznych i politycznych. Ma on praktyczną wartość. Gdy skrytykował bez ogródek awantury celne prezydenta, które prowadzą jego zdaniem Stany w kierunku recesji, Donald Trump złagodził podejście przyznając, że uczynił to pod wpływem wypowiedzi J. Dimona dla Fox News.

JPMorgan jest dziś najważniejszym bankiem w USA i osiągnął tę pozycję w czasie trwającej już niemal 20 lat kadencji prezesa Jamie Dimona. Licząc z trójką szefów jego głównych biznesowych odnóg (wealth management, investment bank i consumer bank) łączny staż całej czwórki w JPMorgan przekracza 100 lat.

Kto wie, czy to nie jest czasem jeden z istotnych powodów powodzenia banku?

Czytaj także: Obniżka ratingu kredytowego USA złym sygnałem dla banków

2,5 bln dolarów w depozytach banku JPMorgan

Udział kapitalizacji J.P. Morgan w grupie największych banków amerykańskich wynosi dziś ok. 30 proc., a w 2006 roku, gdy obecny CEO zaczynał pracę, było to 12 procent.

Bank podwoił w tym czasie swój udział w ogólnej wartości wszystkich depozytów złożonych w bankach USA, który wynosi obecnie 12 proc. Jako jedyny w Ameryce ma oddziały we wszystkich stanach poza Alaską i Hawajami.

Wyprzedza konkurentów pod względem efektywności oraz  zaawansowania technologicznego. Z wielką i nieskłonną do wędrówek bazą depozytową w wysokości ok. 2,5 bln (2 500 mld) dolarów może rozpychać się na rynku kredytowo-pożyczkowym.

Przez dwa minione lata (’23 i ’24) JPMorgan wypłacił klientom za utrzymywanie depozytów odsetki w wysokości 190 mld dolarów, a otrzymał 374 mld dolarów jako procent od udzielonych pożyczek.

Jednocześnie bardzo poprawił efektywność działania. Jego wskaźnik wydajności (efficiency ratio) definiowany jako udział wydatków nieodsetkowych w przychodach ogółem spadł od 2015 roku z 61 proc. do 51 proc.

To dlatego Jamie Dimon i trójka jego najbliższych współpracowników „zasłużyli” na rozmowę z redaktorem The Economist, choć tygodnik – wyrażając się eufemistycznie – nie szafuje wywiadami.

Tu uwaga całkowicie poboczna, ale w najlepszym interesie czytelników. Jeśli już The Economist decyduje się na wywiad, to publikuje wyłącznie ich zredagowaną esencję, odsiewając mnóstwo mułu nagromadzonego podczas takich rozmów. Bardzo polecam tę zasadę polskim mediom.

Czytaj także: Bankowość i Finanse | Makroekonomia | Donald Trump 2.0, czyli strategia loss-loss

J.P. Morgan na zakupach – rynek nowych technologii

JPMorgan rośnie także organicznie, ale mnóstwo krzepy przydały mu przejęcia zakończone sukcesem. W czasie wielkiego kryzysu finansowego kupił banki Bear Stearns i Washington Mutual, a podczas mniejszego, ale też groźnego kryzysu zapoczątkowanego upadkiem Silicon Valley Bank (SVB), przejął lwią część akcji First Republic będącego wtedy 14. na liście największych banków w USA

Ponieważ J.P. Morgan już przedtem był ogromny, ta ostatnia akwizycja spotkała się z krytyką z prawej i lewej strony amerykańskiej polityki, ale Jamie Dimon zachował spokój podkreślając, że było to przejęcie pożądane przez rząd.

Mówił w odpowiedzi: „Przenosimy z rachunku na rachunek 10 bilionów (10 000 mld) dolarów dziennie, pojedynczej firmie pożyczyliśmy 35 mld dolarów, jesteśmy bankiem największych korporacji i bankiem państw.

Nie sądzę, by osoby wygłaszające takie stwierdzenia (m.in senator Elizabeth Warren i obecny wiceprezydent J.D. Vance – przyp. JC) rozumiały, dlaczego potrzebny jest duży bank, który prowadzi działalność w 100 krajach i działa na rynku tak jak my”.

Zaznaczył, że kryzys zapoczątkowany w Dolinie Krzemowej uświadomił mu, że bank nie radził sobie jak trzeba w relacjach z obszarem venture capital oraz w sektorze innowacji. Dlatego zatrudnił byłego prezesa SVB Capital, tj. odnogi SVB, którego zadaniem jest powiązywanie kapitału finansowego z kapitałem technologicznym.

To właśnie technologia miałaby prowadzić JPMorgan Chase w kierunku 1 biliona w akcjach, co byłoby efektem udanej dzięki niej rywalizacji z tradycyjną konkurencją i coraz bardziej z fintechami. Już teraz jeden z najbardziej uznanych analityków rynku bankowego nazywa go goliatem wśród goliatów, a na drugą nóżkę Nvidią bankowości.

JPMorgan zaczyna działać w Europie, którą uznawał wcześniej za trudniejszy rynek. Podejście zmieniło się wraz postępami w bankowości cyfrowej. Prawie cztery lata temu zadebiutował w Wielkiej Brytanii jego cyfrowy bank konsumencki, który ma już 2 miliony klientów. Następnym terenem ekspansji na Starym Kontynencie mają być Niemcy.

Na koniec warto przypomnieć, że korzenie J.P. Morgan Chase sięgają 1799 r., kiedy grupa nowojorskich biznesmenów, wśród których był twórca dolara USA Alexander Hamilton, utworzyła The Manhattan Company – firmę mającą zapewnić miastu dostatek czystej wody. Statut przewidywał, że nadwyżkę kapitału założycielskiego można przeznaczyć na działalność bankową. Po kilku miesiącach powstał zatem praprapradziad J.P. Morgan nazywający się wtedy The Bank of The Manhattan Company.

Jamie Dimon nie przesadził mówiąc, że kierowany przez niego bank jest także bankiem państw. W czasie I wojny światowej J.P. Morgan &Co. był aranżerem największej pożyczki zagranicznej w dotychczasowej historii Wall Street, udzielonej w formie obligacji wyemitowanych przez rządy Wielkiej Brytanii i Francji. Emisja miała łączną wartość 500 mln dolarów, które w postaci aktywów warte byłyby ok. 110 mld dolarów.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym. Jest członkiem Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP).
Źródło: BANK.pl