Czeski sektor bankowy wzorem dla Europy?
Robert Lidke, Szymon Stellmaszyk: Wiemy, że Czechy są pierwszym krajem w Europie Środkowej, którego bank centralny zdecydował się na serię podwyżek stóp procentowych po latach utrzymywania ich na niskim poziomie. Innym wyróżnikiem czeskiego rynku finansowego jest relatywnie niski odsetek kredytów zagrożonych (NPL) na tle innych krajów europejskich – 1,6 proc. Dla porównania na Cyprze ten wskaźnik wynosi prawie 40 proc., w Grecji 45 proc., we Włoszech ponad 10 proc., w Polsce ponad 5 proc. Niższy wynik od czeskiego notuje Luksemburg. Co jest przyczyną tej dobrej jakości czeskiego portfela kredytowego?
Petr Procházka: Na to wpłynęło szereg czynników. Po pierwsze, cała gospodarka jest w trendzie wzrostowym. Szczyt koniunktury był w roku ubiegłym, ale nadal notujemy silny wzrost gospodarczy. W tym roku i w roku przyszłym przewidujemy wzrost PKB odpowiednio na poziomie 3 i 2,9 proc. Wszystkie organy państwowe i instytucje takie jak Bank Centralny, Ministerstwo Finansów, Izby Gospodarcze mają podobne prognozy. Wzrost gospodarczy oznacza, że ludzie zarabiają i ich sytuacja finansowa jest dobra.
Drugi czynnik to konserwatywna polityka kredytowa czeskiego sektora bankowego. Banki unikają nadmiernego ryzyka. Akcje kredytowa rośnie, ale w sposób umiarkowany. Tak więc dobra sytuacja gospodarcza Czech i właściwe zarządzanie ryzkiem w bankach to czynniki wpływające na niski poziom kredytów zagrożonych, który wg danych Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) wynosi 1,6 proc. w relacji do ogólnej wartości udzielonych kredytów.
Kolejną zaskakującą dla nas informacją o czeskim systemie bankowym są dane, z których wynika, że 95 proc. sektora bankowego w Waszym kraju znajduje się w rękach zagranicznych strategicznych inwestorów.
To prawda, że udział zagranicznego kapitału w czeskim sektorze bankowym jest bardzo wysoki. Prawie 95 procent aktywów jest pod kontrolą inwestorów zagranicznych. Podobną sytuację mamy w krajach bałtyckich.
Jest to rezultat prywatyzacji prowadzonej po roku 2000, kiedy 4 banki z większością udziałów państwa sprzedano strategicznym inwestorom z zagranicy. Od tamtej pory udział inwestorów zagranicznych w czeskim sektorze bankowym utrzymuje się na tym wysokim poziomie.
Chciałbym podkreślić, że jeżeli spojrzy się na kolejne liczby pokazujące strukturę sektora bankowego, to widać, że spośród 47 banków 38 jest kontrolowanych przez kapitał zagraniczny. 14 z tych banków, to są banki córki zagranicznych banków działające w naszym kraju jako czeskie banki, co oznacza, że mają opłacony kapitał w naszym kraju i są nadzorowane przez Czeski Bank Narodowy. Takim przypadkiem są także te cztery największe banki na rynku.
Pozostałe 24 mniejsze banki działają w Czechach jako oddziały banków zagranicznych. Warto zauważyć, że pod względem rentowności, wg danych za rok ubiegły czeski sektor bankowy zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej. (ROE 15,6 proc.)
Kolejna ciekawa liczba ilustrująca dobrą sytuację czeskich banków to poziom depozytów w relacji do kredytów. Wskaźnik ten wynosi 130 procent.
To znaczy, że banki pożyczają mniej niż przyjmują depozytów. I to mimo bardzo niskich stóp procentowych. Jeszcze niedawno stopy procentowe banku centralnego było niewiele wyższe od zera. Jednak Czesi to ludzie, którzy są przyzwyczajeni do oszczędzania, podobnie jak Niemcy. Czesi oszczędzają nie tylko w bankach, ale także w kasach budowlanych, co jest bardzo popularne w naszym kraju. Taki typ oszczędzania jest częściowo wspierany przez rząd.
Czy fakt, że aż 95 procent sektora bankowego jest kontrolowane przez kapitał zagraniczny, i jednocześnie część banków działa jako oddziały banków zagranicznych nie utrudnia pracy czeskiemu nadzorowi bankowemu?
Nie ma takiego problemu. Po pierwsze dlatego, że największe banki działają na podstawie czeskiego prawa i są bezpośrednio nadzorowane przez czeski nadzór bankowy prowadzony przez bank centralny. Dotyczy to między innymi banków córek Societe Generale z Francji, Erste z Austrii, czy KBC z Belgii.
Po drugie czeski nadzór ściśle współpracuje z nadzorem europejskim, jak również bezpośrednio z nadzorami tych wszystkich krajów, w których są zarejestrowane banki posiadające w Czechach swoje oddziały.
Biorąc pod uwagę bardzo dobrą sytuację gospodarczą Czech i czeskiego sektora bankowego czy to nie jest dobry moment aby Czechy przystąpiły do strefy euro?
Strefa euro powstała jako projekt polityczny, a nie ekonomiczny, i nadal jest przede wszystkim projektem politycznym. To jest kwestia, o której zadecyduje rząd. Mogę tu wyrazić tylko swoją osobistą opinię. Trwają na ten temat dyskusje i przeważa w nich pogląd, że to nie jest dobry moment do przystąpienia do strefy euro. Czesi są w większości temu przeciwni.
Przedsiębiorstwa produkujące na eksport na tym by zyskały, byłaby to większa stabilizacja związana z eliminacją ryzyka kursowego, byłyby niższe koszty transakcyjne. Ale teraz w strefie euro narastają różnego rodzaju problemy. Architektura strefy euro jest daleka od ukończenia. Niektóre duże kraje członkowskie strefy euro generują spore ryzyko, jak np. Włochy. Tak więc to nie jest dobry moment do przyjmowania euro.
I dodatkowo słyszymy o tym, że Bułgaria zamierza przystąpić do strefy euro. Jednak, żeby wejść do korytarza ERM 2, musi dodatkowo spełnić ex ante szereg warunków, jak wejście do unii bankowej i podporządkowanie banków systemowo ważnych pod Jednolity Mechanizm Nadzorczy (SSM). Nadto, gdy EBC dokona oceny jakości aktywów, banki zaczną z góry płacić składki na fundusz restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji, a gdy tylko europejski mechanizm stabilizacyjny zostanie uruchomiony, pieniądze podatników mogą zostać wykorzystane. Takich warunków nie musiały spełniać wcześniej państwa ubiegające się o wejście do strefy euro. Jest jeszcze inny warunek dopuszczenia, czyli wprowadzenie mechanizmu kursu walutowego trzy lata wcześniej i bez gwarancji, że pobyt w nim nie potrwa (znacznie) dłużej. To kolejny czynnik zniechęcający do przystąpienia do Eurogrupy.
W tym momencie mamy wyższy wzrost gospodarczy niż kraje strefy euro, wysoce wiarygodny bank centralny, inflację na podobnym poziomie, bardzo dobry i efektywny nadzór bankowy, dobrze skapitalizowany, dobrze zarządzany sektor bankowy – nie ma więc istotnych powodów, które popychałby nas w kierunku strefy euro.