Jaki pomysł na tanie mieszkania mieli politycy w kampanii wyborczej w Luksemburgu?

Jaki pomysł na tanie mieszkania mieli politycy w kampanii wyborczej w Luksemburgu?
Luksemburg Źródło: AdobeStock Horváth Botond
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Luksemburg był kolejnym europejskim krajem, w którym problem braku mieszkań wysunął się na czoło tematów kampanii wyborczej. W wyniku samych wyborów dojdzie do zmiany koalicji rządzącej, ale czy chadecy z liberałami rozwiążą kryzys mieszkaniowy w tym kraju?

8 października wybory w Wielkim Księstwie wygrała Chrześcijańsko-Społeczna Partia Ludowa (CSV), która wraca do władzy po 10 latach. To ona utworzy najpewniej rząd z Liberałami (DP) dotychczasowego premiera Xaviera Bettela. Obie partie będą dysponować wspólnie stabilną większością i zbliżeniem w wielu punktach ich programów.

Na czele rządu stanie lider chadeków Luc Frieden, który w latach opozycji był wiceprezesem Deutsche Banku i prezesem Eurochambres, czyli Europejskiego Związku Izb Przemysłu i Handlu.

Obie partie szybko postanowiły przystąpić do rozmów i utworzyć 12 grup roboczych, wśród których kluczowymi stają się problemy ubóstwa, mieszkalnictwa oraz środowiska i klimatu.

Co ciekawe, w toku kampanii wyborczej, wszystkie partie obiecywały zwiększone inwestycje w celu przeciwdziałania kryzysowi mieszkaniowemu. Populacja Luksemburga wzrosła bowiem z ok. 440 000 mieszkańców w 2001 r. do ponad 660 000 w 2023 r., a podaż mieszkań nie była w stanie nadążać za tym rozwojem. W efekcie nastąpił znaczny wzrost ich cen.

Średnia cena istniejących mieszkań wzrosła w latach 2014–2022 o 106,48 proc. Wzrost wynika też z rosnących stóp procentowych, które dziś uniemożliwiają rodzinom o niskich dochodach uzyskanie kredytu hipotecznego.

Pomysły na tanie mieszkania

Mała dostępność mieszkań, rosnące czynsze, brak mieszkań socjalnych oznacza, że coraz więcej osób przenosiło się zagranicę. Należy pamiętać, że do tego stanu przyczynił się napływ dużej liczby nowych mieszkańców do Luksemburga, w tym pracowników sektora finansowego i unijnych instytucji. Presja wzrosła też z przybyciem ponad 4500 ukraińskich uchodźców od początku wojny w Ukrainie.

Lista osób ubiegających się o mieszkanie socjalne liczy obecnie ok. 6 tysięcy osób. To nie jest tylko problem państwa, ale także wielu gmin.

Stowarzyszenie Obrony Lokatorów organizując manifestację przed wyborami podkreślało paradoks, że Luksemburg, jedno z najbogatszych krajów na świecie, jest faktycznie miejscem „wielkiej nierówności społecznej, gdzie nie każdy może mieć mieszkanie”.

Środowisko to uważa za pilną konieczność wybudowanie lub utworzenie 5000 do 6000 tysięcy mieszkań socjalnych niezbędnych w krótkim okresie. W dłuższej perspektywie mówi się nawet o budowie 30 000 niedrogich mieszkań dla osób o skromnych dochodach.

Obserwatorium Mieszkalnictwa w tym kraju nie tylko potwierdza dane liczbowe mówiące o blisko 6 tysiącach kandydatów na najem mieszkania o niskich cenach. Dostrzega też dramatyczny wzrost tej liczby o 43 proc. w porównaniu z 2021 rokiem.

Większość kandydatów na najemców to osoby samotne, samotni rodzice lub rodziny wielodzietne. Co więcej, prawie 7 proc. gospodarstw domowych ubiegających się o niedrogie zakwaterowanie na wynajem składa się z „dorosłych” dzieci, które zwykle nie są już na utrzymaniu rodziców, ponieważ weszły już w życie zawodowe. 

Tamtejsze Ministerstwo Mieszkalnictwa potwierdza, że wykluczenie z rynku prywatnego dotyka najbardziej niepewne gospodarstwa domowe, co pogłębiło się ze względu na wzrost cen i czynszów oraz mniej korzystne warunki przyznawania im kredytów na nieruchomości.

Co zaproponuje nowy rząd?

Niemal wszystkie partie zapowiadały więc podczas kampanii znacząco zwiększyć liczbę niedrogich publicznych mieszkań na wynajem, np. z sugestią utworzenia państwowego przedsiębiorstwa budowalnego.

Wśród propozycji pojawiły się także społeczne zarządzanie czynszami, ustalenie górnej wysokości czynszu, wprowadzenie wysokiego podatku przeciw spekulacji na rynku nieruchomości. Padały przy tym różne cele, np. utworzenie między 30 000 a 50 000 nowych mieszkań komunalnych do 2030 r. lub w ciągu 10 lat. 

Jak wynika z analiz publicznych budownictwa mieszkaniowego, szczególnie w ostatnich latach, rośnie liczba tzw. wielowłaścicieli i inwestorów. Kupują mieszkania nie tylko po to, aby je wynająć, ale także po to, aby uzyskać z nich wartość dodaną.

Do trudnej sytuacji dochodzi fakt, że grunty budowlane pozostają w rękach niewielu właścicieli. Aby temu zaradzić pojawiają się propozycje wprowadzenia przepisów prawnych umożliwiających mobilizację większej ilości gruntów, aby móc rozpocząć budowę mieszkań.

Strona publiczna jest właścicielem ok. 3700 hektarów gruntów budowlanych. Zmobilizowano z nich 265 hektarów. Potencjał gruntów prywatnych deweloperów jest jeszcze większy. 

Dotychczasowy premier Xavier Bettel twierdzi, że nie ma cudownej recepty na rozwiązanie kryzysu. Jest zestaw rozwiązań, które trzeba zastosować.To uproszczenia administracyjne, budowanie i wynajmowanie w coraz większej skali. „Nawet jeśli jestem liberałem, jestem też zwolennikiem opodatkowania pustych mieszkań lub budynków i gruntów niezabudowanych. Są ludzie, którzy mają 20 lub 25 ziem i trzymają je tylko w celach spekulacyjnych”, mówił podczas kampanii.

Przyszły szef rządu Frieden jednoznacznie nazywa politykę mieszkaniową jedną z największych porażek odchodzącego rządu. Chce dokonać przeglądu procedur i wprowadzić stałe terminy dla wszystkich zezwoleń budowlanych.

Na terenach budowlanych chce on znieść niektóre ekologiczne środki, które uniemożliwiają realizację określonej liczby budów. Sugerował obniżenie podatków, aby zachęcić do budownictwa i ponownie wprowadzić przyspieszoną amortyzację. Wyobraża też sobie, aby na obszarach miejskich budować dodatkowo jedno lub dwa piętra więcej. Dzięki temu koszt będzie niższy, gdyż wartość gruntu zostanie rozdzielona pomiędzy kilka rodzin.

Zwycięska partia zapowiada, że niektóre środki, takie jak opodatkowanie czy zniesienie środków wyrównawczych, można wprowadzić szybko, gdyż to niewielkie zmiany legislacyjne.

Wywłaszczyć chciwych właścicieli

Tymczasem Robert Goebbels, wielokrotny były socjalistyczny minister w luksemburskich rządach oraz były europoseł twierdzi wprost, że należy wywłaszczyć chciwych właścicieli. ​​

Goebbels, uważa, że ​​obecnie możliwe do zabudowania grunty nie są wystarczające, aby zaradzić kryzysowi mieszkaniowemu w Luksemburgu. Stwierdził, że nie można mówić o rynku, gdyż mieszkania zatrzymane są przez właścicieli, pośredników w obrocie i firmy budowlane.

W tekście napisanym na potrzeby książki „W obliczu wielkich wyzwań” przyznał, że właściciele gruntów wolą je zatrzymać, ponieważ ich przyszłe dochody będą w dalszym ciągu przewyższać kwotę inwestycji finansowych wynikającą z możliwej sprzedaży. „Wśród właścicieli jest duża część firm z branży nieruchomości i budowlanej, które nie są zainteresowane sprzedażą gruntów, na których zamierzają dokonać podziałów przez najbliższe 10, 20 czy 30 lat”, napisał.

Tendencja wzrostu demograficznego kraju, który w ciągu dziesięciu lat zyskał ponad 130 tys. mieszkańców, jest atrakcyjnym wskaźnikiem dla właścicieli. „Wiedzą, że w Luksemburgu, który musi pomieścić ponad milion mieszkańców, gruntów będzie coraz mniej i że osiedla mieszkaniowe, które mają pomieścić ponad 300 000 dodatkowych mieszkańców, będą wymagały co najmniej 10 lat procedur przed wydaniem zezwolenia”, przekonuje Goebbels.

Według niego państwo powinno wyjść z tej sytuacji współpracując z gminami, wystawiając na rynek dużą liczbę działek budowlanych, a „w razie potrzeby wywłaszczając zbyt chciwych właścicieli”.

Zwiększenie podaży mieszkań, w szczególności poprzez udostępnienie większej ilości gruntów pod budowę, jest jednym z rozwiązań pozwalających zaradzić kryzysowi mieszkaniowemu w Luksemburgu, a jednocześnie ożywić sektor nieruchomości.

Ponadto były minister uważa, że ​​trzeba uprościć procedury niezbędne do wydania pozwolenia na budowę nowej inwestycji oraz obniżyć koszty wynikające z nadmiernego opodatkowania poprzez obniżenie podatków od nieruchomości i zakaz tworzenia nowych podatków, takich jak zatwierdzony w październiku ub.r. na niezamieszkane mieszkanie.

Protestujący w sprawie kryzysu mieszkaniowego w Luksemburgu podczas kampanii podkreślali, że mieszkanie nie powinno być zyskiem dla bogatych, ale koniecznością. Są przeciwni postrzeganiu własnego lokum jako produkt finansów. To jest prawo, które powinno być zapisane w konstytucji, mówili.

Nawet oni krytykują podatek od pustych nieruchomości. Opowiadają się za jego wyższymi wartościami, aby domy mogły być faktycznie udostępniane tym, którzy ich potrzebują. Budowa większej liczby mieszkań socjalnych jest dla Stowarzyszenia Obrony Lokatorów najpilniejszą potrzebą, a budowa takich miejsc zajmuje przecież lata.

Szymon Stellmaszyk
Szymon Stellmaszyk. Doradca zarządu Związku Banków Polskich w Zespole ds. międzynarodowych.  Prawnik i absolwent międzynarodowych stosunków gospodarczych i politycznych – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i KU Leuven. W ZBP od 2006 roku. Na przestrzeni lat członek Komitetów Europejskiej Federacji Bankowej ds. międzynarodowych, zwalczania przestępstw finansowych, komunikacji i edukacji finansowej. 
Źródło: BANK.pl