Nowego Kodeksu pracy nie będzie. Przynajmniej nie w tej kadencji Sejmu

Nowego Kodeksu pracy nie będzie. Przynajmniej nie w tej kadencji Sejmu
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Projekt Kodeksu pracy nie zostanie przyjęty w całości w tej kadencji Sejmu, rozwiał wątpliwości wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.

#StanisławSzwed z @MRPiPS_GOV_PL: nie ma możliwości, aby w tej kadencji Sejmu projekt Kodeksu pracy został przyjęty w całości #kodekspracy #praca

– Nie ma możliwości, aby w tej kadencji Sejmu projekt Kodeksu pracy został przyjęty w całości; jest zbyt mało czasu na merytoryczną rozmowę nad wszystkimi propozycjami – powiedział w poniedziałek w Polskim Radiu Katowice Stanisław Szwed.

Przypomnijmy, że projekty zmian w prawie pracy przygotowywane były przez 18 miesięcy przez przedstawicieli związków zawodowych, pracodawców i niezależnych ekspertów, wchodzących w skład Komisji Kodyfikacyjnej.

Czytaj także: Kontrowersje wokół nowego Kodeksu pracy, czyli ograniczenia w zatrudnieniu na śmieciówkach i nadgodziny na firmowym koncie >>>

Już w zeszły czwartek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek poinformowała, że jej partia nie poprze przygotowanych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy projektów nowych kodeksów pracy.

Proponowane zmiany od początku budziły jednak wiele kontrowersji, a negatywne opinie na ich temat docierały zarówno ze strony organizacji reprezentujących pracodawców, jak i pracowników.

Związkowcy i pracodawcy byli na nie

Projektów tych nie poparły centrale związkowe: Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność”.

Związki sprzeciwiły się propozycjom Komisji ograniczającym w praktyce rolę zakładowych organizacji związkowych. Chodzi o zapis, który mówi, że status związku reprezentatywnego w zakładzie zyskuje organizacja, która zrzesza 20 proc. załogi w przypadku związków zrzeszonych w centrali (jak OPZZ czy Solidarność) lub 30 proc. w przypadku pozostałych związków.

Piotr Duda, szef „Solidarności”, jeszcze przed ogłoszeniem decyzji PiS, zapowiadał protesty związkowców, jeśli nowy Kodeks pracy wejdzie w życie.

Przedstawionych propozycji zmian nie poparła również ostatecznie prof. Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, która przygotowała projekt nowego Kodeksu pracy.

Jej zdaniem niektóre zapisy zawarte w projektach są niezgodne z ustawą zasadniczą, bowiem ograniczają wolność działalności gospodarczej oraz wolność pracy.

Ponadto, wyliczała Gładoch: “Propozycja nowych umów o pracę (umowy na czas wykonywania pracy dorywczej, na czas wykonywania pracy sezonowej oraz na czas wykonywania pracy nieetatowej) nie daje pracownikom żadnej stabilizacji zatrudnienia. Wymienione rodzaje umów nie gwarantują bowiem żadnej ochrony przewidzianej w przypadku dotychczasowych umów o pracę.”

Gładoch zwracała także uwagę na zbyt drobiazgowe regulacje nowych przepisów, zwłaszcza w kwestii urlopów, których wykonanie będzie dla pracodawcy “w praktyce niezwykle trudne, a niekiedy wręcz niemożliwe”.

Kontrowersyjne pomysły Komisji Kodyfikacyjnej

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów Komisji Kodyfikacyjnej była propozycja, aby praca zarobkowa mogła być wykonywana jedynie w ramach stosunku pracy, samozatrudnienia lub umowy niepracowniczej. Przy czym na stałe na umowie zlecenia dorabiać mogliby tylko specjaliści oraz kadra menedżerska, o ile zapewniona zostałaby im 5-krotność stawki minimalnej. Pozostałe osoby w ten sposób mogłyby pracować tylko 32 godz. miesięcznie.

Komisja chciała także wprowadzić nowe kontrakty – obok umowy na okres próbny, na czas nieokreślony i na czas określony, pracodawca mógłby podpisać z pracownikiem umowę na czas wykonywania pracy dorywczej, na czas wykonywania pracy sezonowej oraz na czas wykonywania pracy na podstawie nieetatowej umowy o pracę. W przypadku tego ostatniego kontraktu pracownik wykonywałby pracę tylko na wezwanie firmy, w wymiarze maksymalnie 20 godz. tygodniowo.

Ponadto umowę na okres próbny można byłoby zawrzeć na sześć miesięcy (obecnie są to trzy miesiące), skrócony zostałby także maksymalny czas trwania zatrudnienia na czas określony – z obecnych 33 miesięcy do 18 miesięcy.

Zmiany miały także objąć wypowiadanie umów o pracę. Uzasadnienia wymagałoby wypowiedzenie także umowy na czas określony (teraz jest to wymagane tylko na czas nieokreślony). Do procedury wypowiadania umów zostałby też dodany nowy etap w postaci wysłuchania pracownika, ale tylko w przypadku firm zatrudniających co najmniej 10 pracowników. Wręczenie dyscyplinarki również miałby być poprzedzone wysłuchaniem pracownika.

Kolejną kontrowersję wzbudził zapis w projektach Komisji, aby urlop wypoczynkowy przepadał w razie jego niewykorzystania do marca następnego roku kalendarzowego. Jako rekompensatę pracownik otrzymałby 2-krotność wynagrodzenia za czas niewykorzystanego urlopu.

Komisja zaproponowała też możliwość tworzenia kont wynagrodzeń, na które trafiałyby pieniądze za nadgodziny. Wreszcie osoby, które cześć czasu pracy poświęcają na sprawy niezawodowe, jak palenie papierosów, mogłyby odrabiać te przerwy po godzinach pracy w ramach ryczałtu (nie jako nadgodziny).