Bankowość spółdzielcza: budowanie marki jedynie na tradycji i pięknej historii jest niewystarczające
Maciej Małek: Z badań jasno wynika, że bankowość spółdzielcza postrzegana jest jako marka. Czy istnieje pomysł na wzmacnianie siły tej marki?
Artur Adamczyk: Bank Spółdzielczy to marka, która jak wynika z badań, kojarzy się pozytywnie. Rośniemy w liczbach bezwzględnych, co nie zmienia faktu, że nasz udział w polskim rynku bankowym nie przekracza 7 proc.
Także liczba miliona członków bankowości spółdzielczej nie zwala z nóg, jeśli weźmie się pod uwagę, że we Francji, w Niemczech czy Holandii co piąty klient banku to członek spółdzielczości bankowej.
Nasza oferta jest powszechnie dostępna, konkurencyjna, umowy są przejrzyste, a procedury przyjazne dla klienta. Wiedza o zaletach i przewagach konkurencyjnych sektora, jego dynamiczny wzrost i wyższe od średniej przyrosty depozytów niestety nie przekładają się na powszechną świadomość, co wskazuje na konieczność wzmożenia aktywności medialnej, również w mediach społecznościowych. To wyzwanie i potencjał wzrostu – mamy tego pełną świadomość.
Ponieważ banki spółdzielcze działają w wysoce konkurencyjnym otoczeniu banków komercyjnych, budowanie marki jedynie na tradycji i pięknej historii jest niewystarczające. Musimy prezentować się jako nowoczesny bank, świadczący takie same usługi jak bank komercyjny posiadający nowoczesne narzędzia, ważne z punktu widzenia współczesnego klienta, takie jak: bankowość internetowa, bankowość mobilna, karty, atrakcyjne produkty, usługi płatności mobilnych, jak choćby Google Pay.
Praktycznym tego wyrazem jest kampania medialna „Mamy tu wszystko”, którą podjęliśmy wraz z SGB, promująca płatności mobilne w bankach spółdzielczych.
Wielokrotnie słyszymy, że przynależność do banku spółdzielczego nie przynosi profitów. Dlaczego więc warto być spółdzielcą?
− Powinniśmy pracować nad profitami wynikającymi z członkostwa w banku spółdzielczym. Regulacje zewnętrzne powinny zachęcać do angażowania się w polskie, działające lokalnie instytucje finansowe, jakimi są właśnie banki spółdzielcze. Tak się – niestety – nie dzieje.
Pierwszy element to dywidenda. Prawo bankowe i stanowisko nadzoru jest w tym względzie jednoznaczne i umożliwia wypłatę dywidendy pod warunkiem spełnienia szeregu warunków. Być może nie powinniśmy przeceniać znaczenia dywidendy, która w niewielkim stopniu zapewnia zwrot z kapitałów, a często ma tylko symboliczny wymiar. Można by jednak poszukać innych możliwości zachęcania do angażowania się w udziały banków spółdzielczych, chociażby poprzez korzystniejszą ofertę produktową, co obecnie nie jest możliwe.
Warto jednak podkreślić społeczny aspekt bycia udziałowcem banku spółdzielczego – uczestniczenia w życiu banku i współdecydowania o wielu jego działaniach, w tym m.in. o decyzjach dotyczących przeznaczenia części zysków banku na inwestycje i lokalne aktywności, jak sponsoring wydarzeń i działania społeczne.
W krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej lokalne inwestycje dedykowane są miejscowo właściwym bankom, zaś w przypadku długoterminowych zobowiązań zaciąganych na cele mieszkaniowe − członkostwo w banku spółdzielczym gwarantuje preferencyjne oprocentowanie.
Jak się wydaje, Strategia zrównoważonego rozwoju otwiera przestrzeń do wdrożenia i zaimplementowania na naszym gruncie rozwiązań sprawdzonych w Niemczech, Holandii czy we Włoszech. Stanowimy przecież integralną część europejskiego systemu prawnego, i jako kraj na dorobku − powinniśmy zabiegać o wzrost społecznej zamożności na bazie rozwiązań sprawdzonych gdzie indziej.
Cały wywiad zostanie opublikowany w grudniowym numerze Miesięcznika Finansowego BANK