Niedźwiedzie uwzięły się na „misie”
Niemal od rana na naszym rynku kontynuowana była wyprzedaż akcji małych i średnich spółek. Dopiero pod koniec dnia dołączył do nich segment blue chips, których indeksy także poszły mocniej w dół, biorąc przykład z głównych parkietów naszego kontynentu. Warto jednak zaważyć, że w górę szły wskaźniki niemal wszystkich giełd naszego regionu. Można z tego wnioskować, że niechęć do ryzyka nie jest aż tak powszechna, jak się wydaje. Trudno jednak z tego wyciągać pozytywne wnioski dla naszej giełdy.
Początek wtorkowego handlu na warszawskim parkiecie przyniósł powtórkę scenariusza z poprzedniej sesji. Indeksy dużych spółek zwyżkowały na otwarciu po 0,4 proc., natomiast wskaźniki małych i średnich firm ponownie wykazywały słabość. Te ostatnie jedynie przez pierwszych kilkadziesiąt minut zdołały utrzymać się minimalnie nad kreską, po czym rozpoczęły ruch w dół. Przecena nie była już tak dotkliwa, jak dzień wcześniej, ale obraz tego segmentu rynku jest jednoznaczny: dominacja niedźwiedzi nie budzi wątpliwości. mWIG40 i WIG50 wczesnym popołudniem zniżkowały po 0,5-0,6 proc. WIG20 przez większą część dnia trzymał się na plusie, broniąc się dwukrotnie przed zepchnięciem pod kreskę, jednak w końcu i on uległ, poddając się presji otoczenia. Zejście poniżej poziomu 2400 punktów nie wróży zaś najlepiej.
W gronie blue chips początkowo zmiany kursów były niewielkie, nie przekraczały na ogół kilku dziesiątych procent. Wyjątek stanowiły zwyżkujące po ponad 1 proc. akcje Bogdanki i BZ WBK. Nastawienie inwestorów do nich uległo jednak po południu radykalnej zmianie. Walory Bogdanki taniały o 0,7 proc., a BZ WBK szły w dół o 1,7 proc. W popołudniowej części handlu liderem spadków były papiery Pekao, spadające o 2,5 proc. W ich przypadku przecena trwa już od czterech sesji, a łącznie zabrała im ponad 5 proc. wartości. Po południu słabość dopadła także pozostałe banki, ale skala spadków nie przekraczała kilku dziesiątych procent i ominęła walory Aliora. W zróżnicowany sposób podchodzili inwestorzy do walorów rafinerii. Akcje Lotosu zyskiwały wczesnym popołudniem 1,5 proc., zaś papiery PNK Orlen niemal tyle samo taniały. Przecenę odreagowywały walory LPP, zwyżkując o 1 proc., ale fatalnego wrażenia to nie zmieniło.
Wśród średniaków jedynie co trzecia spółka oparła się przecenie. Po 2-3 proc. w dół szły akcje co piątej firmy, wchodzącej w skład WIG50. Prym w tej grupie wiodły taniejące o 3 proc. walory Wawela. Poniedziałkowe tąpnięcie, przekraczające 10 proc., starały się odrabiać zwyżkujące o 3 proc. akcje Serinusa. Od połowy kwietnia straciły one niemal jedną trzecią wartości. Na szerokim rynku uwagę zwracały zwyżkujące o ponad 5 proc. papiery ABC Data. To efekt propozycji zarządu wypłaty dywidendy w wysokości 0,36 zł na akcję, co dawałoby stopę dywidendy bliską 9 proc. Jedym z wielu przykładów zmienności nastrojów jest zachowanie się walorów Oponeo. Które po poniedziałkowym skoku o niemal 6 proc., zniżkowały o prawie 4 proc.
Spojrzenie na wykresy indeksów głównych giełd europejskich nie pozostawia wątpliwości, skąd inspirację czerpali nasi inwestorzy. Wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie także do wczesnego popołudnia trzymały się prze większą część czasu na niewielkim plusie, a byki odpierały naciski sprzedających. Tam także bardziej wyraźne pogorszenie się sytuacji nadeszło wczesnym popołudniem. Do momentu rozpoczęcia handlu na Wall Street, CAC40 i DAX traciły po 0,6-0,7 proc. Wieści zza oceanu również nie były najlepsze. Tamtejsze wskaźniki na otwarciu zniżkowały po 0,3 proc. Choć na światowych parkietach zdecydowanie przeważały spadki, nie sposób nie zauważyć, że na plusie znajdowały się indeksy w Bukareszcie, Budapeszcie, Rydze, Moskwie, Bratysławie, Kijowie i Stambule.
Niestety warszawskich wskaźników w tym gronie zabrakło. Ostatecznie WIG20 zniżkował o 0,7 proc., WIG30 i WIG spadły po 0,7 proc., mWIG40 i WIG50 po 0,55 proc., a WIG250 o 0,9 proc. Obroty wyniosły 540 mln zł.
Roman Przasnyski,
Open Finance