100 bilionów dolarów globalnego długu publicznego w tym roku?
Wg danych IMF w 2020 roku w relacji do globalnego produktu brutto zadłużenie świata wynosiło 258 proc., a w 2023 roku – 237 proc.
Nie „o dziwo”, w nominalnych wartościach bezwzględnych jest odwrotnie. W 2020 roku dług globalny wynosić miał wg Funduszu 220,74 bln (220 740 mld) dolarów, a trzy lata później niemal 250 bilionów (250 000 mld) dolarów.
Na wzrost długu w wartościach bezwzględnych wpłynęła inflacja. Przy wszystkich innych czynnikach niezmiennych, w jej efekcie, w końcu 2023 roku zadłużenie świata powinno osiągnąć 261 bilionów dolarów, ale rzeczywiste było jednak o 10 bilionów mniejsze.
Pozostałe czynniki musiały więc oddziaływać co oznacza, że część zadłużenia została uregulowana zgodnie z harmonogramem, a inne długi spłacono szybciej niż należało.
Jednak przede wszystkim świat zaciągnął pasa i zapiął go na następną dziurkę – w trudnych czasach znacznie rzadziej sięga się przecież po pożyczki i kredyty. Nie jest to wszakże reguła stosowana powszechnie, o czym już za chwilę.
Czytaj także: Prognoza OECD dla Polski na 2025 rok: wzrost PKB na poziomie 3,4 proc., inflacja CPI 5,0 proc.
Beneficjentami inflacji są rządy
Widać również, że inflacja sprzyja dłużnikom, powodując erozję zobowiązań finansowych, czyli pomniejsza realną wartość ich zadłużenia.
Zdarza się, że zyskują na tym fenomenie osoby fizyczne i przedsiębiorstwa, ale są to sytuacje wyjątkowe, bowiem w takich przypadkach po drugiej strony ich długu muszą występować stałe przychody rosnące nie wolniej od tempa inflacji i pozwalające na bezproblemową obsługę zadłużenia. W przeciwnym razie mogą znaleźć się w pułapce zadłużenia.
Największym i praktycznie jedynym beneficjentem inflacji są więc wśród dłużników podmioty publiczne, głównie rządy, które mogą upadać, ale zbankrutować nie mogą, ponieważ mają prawa do nakładania wyższych i kolejnych podatków.
Wzrost poziomu cen łagodzi skutki sięgania przez rządy po ratunkowe pożyczki w sytuacjach kryzysowych takich jak Covid-19, czy też kryzys energetyczny w Europie po sankcje nałożone na Rosję.
O wiele gorzej, że znacznie więcej rządów sięga po pożyczki, żeby zapewnić w swoich państwach życie ponad stan. Od fatalnych tego skutków w bliższej lub dalszej przyszłości nie ma ucieczki. Dotyczy to także Polski.
Zgodnie uniwersalnymi prawidłami zachowania w trudnych sytuacjach oraz oddziaływania inflacji, globalny dług prywatny (osób i firm) spadł w 2023 roku o 2,8 punktów procentowych i w relacji do globalnego produktu brutto (który w ’23 wyniósł 105,44 bln dol.) obniżył się do 143 proc., czyli na poziom niższy niż w 2019 roku.
Był to skutek pesymistycznych ocen najbliższej przyszłości. Ludzie i firmy zaległy w oczekiwaniu, jak żołnierze w okopach przygotowani do odparcia ataku.
Z kolei rządy nie mają warunków, ale też wcale nie zamierzają ograniczyć apetytu na pieniądze z długu. Boją się podnoszenia podatków, ale też niezadowolenia wyborców z powodu warunków życia, a kolejne wybory są zawsze tuż, tuż.
Polityczny interes krótkookresowy stale wygrywa zatem z długookresowym interesem społeczno-gospodarczym, więc ludziom powodzi się po dekadach znacznie gorzej niżby mogło.
Czytaj także: Bankowość i Finanse | Gospodarka | Finansiści o wyzwaniach gospodarczych
100 bilionów globalnego długu publicznego w 2024 roku?
Badacze z IMF sądzą (patrz: Fiscal Monitor, October 2024), że w 2024 globalny dług publiczny wyniesie 100 bilionów (100 000 mld) dolarów, a jego udział w globalnym PKB może niebawem dojść do 120 proc. i będzie wyższy niż byśmy się tego spodziewali.
Będzie to następstwo rosnących wydatków na ochronę przeciw skutkom zmian klimatu, na reorientację klimatyczną i wielu innych, w tym także zbrojeniowych.
Im więcej w budżetach pozycji „nie do ruszenia”, tym silniejsza jest potrzeba usuwania z nich tytułów niekoniecznych i zbędnych z punktu widzenia interesów społeczeństw, gospodarek i państw. Na to nie możemy jednak liczyć, więc ciężar długów publicznych będzie rósł.
Na koniec coś na poprawę nastrojów. Po II wojnie świat rozwinięty był zniszczony, a pozostałe państwa i regiony jeszcze biedniejsze niż przedtem. Jedynymi wartymi uwagi wyjątkami były USA, Kanada, Argentyna i Australia.
Znajduje to wyraz w statystyce zadłużenia gospodarstw domowych (kolor ciemnoniebieski), którego w okolicach 1950 roku na poniższym wykresie prawie nie widać:
Jednak od połowy XX wieku ludzie coraz chętniej sięgają po pożyczki i kredyty. Ich długi rosły wraz z narastaniem zamożności gospodarstw domowych.
Także na tym przykładzie potwierdza się zasada, że „pieniądz rodzi pieniądz”.