Złoty traci przez złe nastroje

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kiepas.marcin.admiral.markets.01.265x400We wtorek rano złoty traci na wartości przez utrzymujące się na rynkach globalnych obawy o kondycję chińskiej gospodarki. Nastroje na rynkach są na tyle złe, że w ciągu dnia straty te mogą jeszcze się pogłębić.

Powrót obaw o sytuację w chińskiej gospodarce oraz związane z tym spadki cen surowców i akcji tworzą dziś fatalną atmosferę na rynkach finansowych, co przekłada się na osłabienie złotego. We wtorek rano traci on w relacji do euro i szwajcarskiego franka, pozostając jednocześnie do dolara na poziomach z wczorajszego zamknięcia. O godzinie 09:13 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2460 zł, CHF/PLN 3,8858 zł, a USD/PLN 3,7690 zł. Ta pierwsza para jest dziś najwyżej od prawie miesiąca.

Nastroje na rynkach finansowych są złe. Dotyczy to zwłaszcza globalnych rynków akcji. Inwestorzy większość napływających informacji interpretują w sposób negatywny lub też ignorują dobre dane, skupiając się tylko na tych złych. Awersja do ryzyka z dnia na dzień rośnie, co odbija się również na notowaniach złotego.

Katalog rynkowych obaw jest wciąż ten sam. Inwestorzy bądź boją się skali spowolnienia chińskiej gospodarki, co może prowadzić do twardego lądowania Chin i nowego ogólnoświatowego kryzysu. Bądź też obawiają się o konsekwencje oczekiwanych podwyżek stóp procentowych w USA, które ostatecznie też mogłyby negatywnie odbić się na wynikach chińskiej gospodarki, potęgując jej spowolnienie.

W atmosferze utrzymujących się obaw tanieją akcje, surowce i waluty uznawane za ryzykowne. Prowadzi to do spirali spadków. Przecena jednego z wymienionych aktywów, wywołuje wyprzedaż innego.

Złoty traci dziś na wartości do euro i szwajcarskiego franka, stabilizując się jednocześnie do dolara. Jeżeli jednak nastroje nie poprawią się w najbliższych godzinach to presja podażowa na polską walutę będzie rosła. To o tyle prawdopodobny scenariusz, że w kalendarzu brakuje na tyle ważnych publikacji makroekonomicznych, żeby mogły one istotnie poprawić sentyment na rynku. Zaplanowane dziś publikacje koniunktury gospodarczej w strefie euro, inflacji w Niemczech oraz amerykańskich indeksów S&P/Case-Shiller i Conference Board nie zrobią tego. Jest natomiast prawdopodobne, że gorsze od oczekiwań odczyty dodatkowo popsują nastroje, a lepsze po prostu zostaną zignorowane. Moc poprawy nastrojów będą mieć dopiero publikowane w drugiej połowie tygodnia dane z rynku pracy w USA.

W tym tygodniu złoty będzie pozostawał pod głównym wpływem rynków globalnych, słabnąc gdy awersja do ryzyka będzie rosła i próbując zyskiwać gdy nastroje będą się poprawiać. Czynniki krajowe odegrają rolę tylko dwukrotnie. W środę zostaną opublikowane wstępne szacunki wrześniowej inflacji (prognoza: -0,6% R/R), a dzień później najnowszy odczyt indeksu PMI dla polskiego sektora przemysłowego również za wrzesień (prognoza: 52 pkt.). Zakładamy, że deflacja może być nieco głębsza niż zakłada rynkowy konsensus, a indeks PMI być lepszy od niego. W tym układzie pierwsze dane mogą osłabić, a drugiej wesprzeć złotego.

Sytuacja na wykresie dziennym EUR/PLN, po tym jak najpierw para ta zawróciła z poziomu 5-miesięcznej linii trendu wzrostowego, żeby wczoraj wybić się górą z rysowanego od miesiąca kanału spadkowego, wskazuje na dominację strony popytowej. Należy liczyć się z atakiem na sierpniowe maksima (4,2641 zł), a następnie z ich przełamaniem.

Znacznie bardziej zrównoważony w krótkim terminie jest układ sił na wykresie dziennym CHF/PLN. Póki co frank ma problemy z pokonaniem oporu w okolicy 3,89 zł. Gdyby to się udało to kurs szybko podskoczy do 3,93-3,94 zł. Dopóki jednak poziom 3,89 zł się broni to powrót do 3,80 zł jest bardziej realny.

Dolar obecnie znalazł sobie punkt równowagi w okolicy 3,80 zł. Obecnie siły popytu i podaży są wyrównane. Stąd też stabilizacja na aktualnych poziomach pozostaje scenariuszem bazowym na najbliższe dni.

Marcin Kiepas,
Admiral Markets