Szukając pracy możesz wpaść w długi
Według najnowszych statystyk, tylko w III kwartale 2021 roku codziennie dochodziło do 25 prób kradzieży tożsamości i usiłowania wyłudzeń na łączną kwotę 931 tys. zł, co jest najwyższym wynikiem od 13 lat[1]. Osoby szukające pracy są tu niestety bardzo łatwym celem: oszuści wykorzystują ich niewiedzę, a czasem i desperację, i z łatwością podszywają się w sieci pod pracodawców, zyskując dostęp do pełnych danych osobowych.
Tak było w przypadku 350 osób, które padły ofiarą 18-latka z województwa wielkopolskiego, który na lokalnych portalach ogłoszeniowych kusił ofiary łatwym i szybkim zarobkiem, a potem zaciągał na nie kredyty[2].
Oszuści specjalizujący się w takich procederach proponują udział w rekrutacji i dopełnienie formalności całkowicie zdalnie albo wręcz przeciwnie – wzbudzają zaufanie podczas rozmowy telefonicznej lub proponują nawet osobiste spotkanie w celu przedstawienia warunków współpracy.
Tylko w III kwartale 2021 roku codziennie dochodziło do 25 prób kradzieży tożsamości i usiłowania wyłudzeń na łączną kwotę 931 tys. zł, co jest najwyższym wynikiem od 13 lat
Metody oszustów nieco się różnią, ale cel jest zawsze ten sam: pozyskanie wrażliwych danych, które posłużą im do kradzieży środków z konta, zaciągnięcia kredytu w naszym imieniu lub wciągnięcia nas w „intratny” biznes, przez który stracimy pieniądze. Jak rozpoznać nieuczciwe ogłoszenie, zapobiec kradzieży tożsamości, a przez to i pieniędzy?
Czytaj także: GUS: stopa bezrobocia spadła do 5,5 proc. w październiku
Formularz rekrutacyjny, który zamiast pracy załatwi Ci… długi
Jednym z najczęstszych miejsc, w których oszuści szukają swoich potencjalnych ofiar, są lokalne portale ogłoszeniowe.
W przeciwieństwie do dużych platform, które specjalizują się wyłącznie w publikowaniu ogłoszeń rekrutacyjnych, tu proces weryfikacji zamieszczanych treści nie jest tak szczegółowy, przez co niestety zwiększa się ryzyko, że trafimy na fałszywe ogłoszenie.
Czasem oszuści proszą też o drobny przelew weryfikacyjny w wysokości 1 zł i otrzymujemy link, który wygląda jak panel logowania, gdzie trzeba wprowadzić dane, po czym zaakceptować płatność
Jak wygląda przykładowy „scenariusz” takiego przestępstwa? Znajdujemy atrakcyjne ogłoszenie: nie dość, że firma nie ma wygórowanych wymagań, to jeszcze świetnie płaci… Ogłoszenie uwiarygodnione jest nazwą dużej międzynarodowej firmy albo filmikiem pokazującym, że trafiłeś na nową na rynku, ale niesłychanie dobrze rozwijającą się firmę. Wszystko wygląda bardzo obiecująco, więc wysyłasz więc CV i czekasz.
Po jakimś czasie otrzymujesz wiadomość zwrotną: Twoja kandydatura jest idealna, a firma chce rozpocząć z Tobą współpracę. W treści maila podana jest informacja, że aby dokończyć proces rekrutacji i podpisać umowę, należy wypełnić kwestionariusz osobowy dostępny w załączonym linku. W formularzu jest miejsce na nr PESEL, datę urodzenia, adres zameldowania, nr konta, na które będzie przesyłane wynagrodzenie, a jako załącznik masz przesłać obustronny skan dowodu osobistego.
Czasem oszuści proszą też o drobny przelew weryfikacyjny w wysokości 1 zł i otrzymujemy link, który wygląda jak panel logowania np. do popularnego sposobu płatności przez PayU, gdzie trzeba wprowadzić dane, po czym zaakceptować płatność. Wykonałeś dokładnie polecenia? Właśnie w tym momencie złodzieje przechwycili Twoje dane do logowania i mogą wyczyścić Ci konto. Mają też „na tacy” wszystkie informacje potrzebne do wzięcia kredytu lub założenia fałszywej firmy na Twoje nazwisko.
– Oszuści doskonale wiedzą, że osoby intensywnie szukające pracy są w stanie szybko podać bardzo szczegółowe dane, aby tylko otrzymać zatrudnienie. Bardzo podatne na takie próby wyłudzeń mogą być przede wszystkim osoby młode, niedoświadczone jeszcze na ryku pracy lub długotrwale bezrobotne i pozostające przez to w trudnejsytuacji finansowej.
Tymczasem ten brak wiedzy może wpędzić je w jeszcze gorsze kłopoty: kiedy w momencie braku zatrudnienia spadnie na nas dodatkowo spłata kredytu, z pewnością skończy się to dla nas długami i procesami sądowymi, które w praktyce trwają wiele lat – ostrzega Katarzyna Lebek, ekspert Intrum.
Zamiast uczciwej posady – pranie pieniędzy
Zdeterminowani kandydaci do pracy są też na celowniku przestępców szukających tzw. „słupów”, czyli osób, które odpowiednio przez nich zmanipulowane nawet nie wiedzą, że uczestniczą w procesie prania skradzionych pieniędzy. W tym wypadku ogłoszenia mówią o takich stanowiskach jak pośrednik finansowy czy specjalista ds. rozliczeń, a ogłoszeniodawcy podszywają się pod banki, parabanki lub operatorów płatności takich jak np. PayU.
Zainteresowany pracą pyta o szczegóły i otrzymuje odpowiedź, że praca polega na tym, że „pracownik” ma otrzymywać pieniądze na swoje konto i przelewać je na inne rachunki bankowe, wskazane przez „pracodawcę” lub wypłacać w bankomacie i realizować przelewy pocztowe na inne konta, a w zamian za to otrzymuje prowizję.
Kandydaci do pracy są też na celowniku przestępców szukających tzw. „słupów”, czyli osób, które odpowiednio przez nich zmanipulowane nawet nie wiedzą, że uczestniczą w procesie prania skradzionych pieniędzy (…) ogłoszeniodawcy podszywają się pod banki, parabanki lub operatorów płatności
Ostatnio złodzieje wykorzystują do takich przestępstw także płatności BLIK. Często odbiorcy tych przelewów także są „słupami” i dzięki temu złodzieje budują skomplikowaną siatkę, w której dopiero któreś z kolejnych ogniw jest przestępca odbierający pieniądze, dlatego niezwykle trudno udowodnić i rozpracować zależności w takim oszustwie.
– Praktyka pokazuje, że fałszywi ogłoszeniodawcy potrafią bardzo sprytnie manipulować ofiarami przestępstw, używają fachowej nomenklatury finansowej, podpisują z zainteresowanymi umowy, które na pierwszy rzut oka nie budzą żadnych wątpliwości, a nawet zawierają zapisy o tym, że mamy gwarancję, że nie zainwestujemy w działalność żadnych własnych pieniędzy, ale będziemy obracać wyłącznie środkami „firmy”, więc poszkodowani trwają w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa i często nawet niepodejrzewają, że uczestniczą w czymś, co jest niezgodne z prawem, a potem niestety ponoszą tego konsekwencje.
Sąd może potraktować je jako osoby współwinne przestępstwa, za co grozi więzienie lub wysoka grzywna. W „najlepszym” razie ich dane także mogą zostać wykorzystane i dowiedzą się o zaciągniętych w swoim imieniu kredytach – komentuje Katarzyna Lebek.
Czytaj także: Ofert pracy w październiku więcej we wszystkich województwach
Praca za granicą? Nie inwestuj pieniędzy pochopnie
Osoby szukające pracy za granicą także są łakomym kąskiem dla przestępców. W tym wypadku ci ostatni „łowią” łatwowiernych kandydatów, oferując posady np. opiekunki osób starszych, pracownika firmy sprzątającej, produkcyjnej czy kierowcy.
Zgodnie z prawem agencje pracy mogą prosić jedynie o opłatę za tłumaczenie dokumentów. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy organizacja (…) działa legalnie, wystarczy sprawdzić, (…) w Rejestrze Agencji Zatrudnienia
W odpowiedzi na złożoną aplikację kandydat otrzymuje odpowiedź od rzekomej agencji pracy, że jego kandydatura została rozpatrzona pomyślnie ‒ i aby podpisać umowę, musi najpierw pokryć koszty dodatkowego ubezpieczenia, biletu lotniczego, badań lekarskich lub w przypadku kierowców – koszty sprowadzenia pojazdu. Przestępcy zapewniają, że kandydatów jest wielu i musimy się spieszyć z przelewem. Jednak, gdy spełnimy to polecenie, to po zainkasowaniu pieniędzy kontakt się urywa.
Pamiętajmy, że zgodnie z prawem agencje pracy mogą prosić jedynie o opłatę za tłumaczenie dokumentów. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy organizacja, z którą mamy do czynienia, działa legalnie, wystarczy sprawdzić, czy widnieje w Rejestrze Agencji Zatrudnienia.
– Jeśli decydujemy się na szukanie pracy za granicą, gdzie ze zrozumiałych względów mamy ograniczoną możliwość bezpośredniego kontaktu z potencjalnym pracodawcą, bądźmy szczególnie ostrożni.
Wnoszenie jakichkolwiek opłat jest tu bardzo ryzykowne i jeśli nie sprawdzimy wiarygodności źródła ogłoszenia, nasz stan konta, a także bezpieczeństwo finansowe mogą poważnie ucierpieć – dodaje Katarzyna Lebek.
Biznes życia czy piramida finansowa?
Szukając pracy, powinniśmy też uważać na wszelkie oferty zamieszczane przez domniemanych specjalistów od handlu i marketingu. „Załóż własny biznes i zarabiaj bez wysiłku dzięki sieci kontaktów!”. Brzmi podejrzanie? I bardzo słusznie!
Każde ogłoszenie o pracę, które już na wstępie zaznacza, że aby pracownik mógł zarobić, musi najpierw coś wpłacić, nosi znamiona oszustwa finansowego
Autorzy takich ogłoszeń najczęściej zapewniają, że dzięki ich innowacyjnemu systemowi sprzedaży, opartemu na budowaniu własnej sieci dystrybutorów, możesz szybko awansować w złożonej strukturze i czerpać z tego ogromne zyski, bo inni, których zwerbujesz, szybko zaczną zarabiać za Ciebie. Ale na początek sam musisz zainwestować w zakup produktów, które będziesz sprzedawać i polecać innym, przy czym Twój zarobek uzależniony jest od wyników sprzedaży całej grupy osób. Niestety, w ten sposób zarobić mogą tylko ci, którzy są w strukturze najwyżej. Pozostali inwestują czas i własne środki, które najczęściej nigdy się nie zwracają, nie mówiąc już o zarobku.
– Każde ogłoszenie o pracę, które już na wstępie zaznacza, że aby pracownik mógł zarobić, musi najpierw coś wpłacić, nosi znamiona oszustwa finansowego. Musimy być świadomi, że takie działania mają na celu jedynie wykorzystanie naszej łatwowierności i narażenie naszego budżetu na straty.
Jeśli oszust trafi na osobę, która zaangażuje się w tę działalność tak bardzo, że zachęcana wizją zysku będzie inwestować coraz więcej i więcej, aż do momentu, gdy jej bieżące środki przestaną wystarczać, to już prosta droga do zadłużenia – mówi Katarzyna Lebek.
Przyszły pracodawca prosi o te dane? To czerwona flaga dla Twoich finansów!
Zgodnie z Kodeksem pracy pracodawca ma prawo żądać od aplikującego na etapie rekrutacji tylko ograniczonych informacji, tj. imię, nazwisko, imiona rodziców, miejsce zamieszkania, numer telefonu, dane na temat wykształcenia oraz dotychczasowego przebiegu zatrudnienia.
Dane, których nie ma prawa żądać ani pracodawca na żadnym etapie rekrutacji, ani nikt inny, to przede wszystkim numer naszej karty bankowej, jej kod CVV, a także dane do logowania w osobistym serwisie bankowym
Dopiero w późniejszym etapie, tj., gdy uzyskamy od niego formalną decyzję o zatrudnieniu (i oczywiście po upewnieniu się, że to uczciwa firma), możemy podać nr PESEL i nr konta, na który kierowane będzie wynagrodzenie. Najlepiej robić to podczas osobistych spotkań, w biurze firmy. Ale są też dane, których pod żadnym pozorem, nigdy i nikomu nie powinniśmy podawać.
– Dane, których nie ma prawa żądać ani pracodawca na żadnym etapie rekrutacji, ani nikt inny, to przede wszystkim numer naszej karty bankowej, jej kod CVV, a także dane do logowania w osobistym serwisie bankowym.
Wraz z ewolucją technologii, ewoluują też metody wyłudzeń finansowych, co od czasu wybuchu pandemii, jest jeszcze bardziej widoczne, więc jeśli cokolwiek wzbudzi nasze wątpliwości, nie bójmy się zadawać pytań lub natychmiast wycofać. Na szali jest w tym wypadku coś bezcennego: nasze bezpieczeństwo finansowe – podsumowuje Katarzyna Lebek.
Czytaj także: W Credit Agricole w rekrutacji pracowników pomoże nowy chatbot Q&A
[1] InfoDOK. Raport o dokumentach, wydanie 47, III kwartał 2021 r., system Dokumenty Zastrzeżone.
[2] https://android.com.pl/news/426862-przekret-oferta-pracy-oszustwo-kredyt/