Raport Specjalny | Nowe Technologie | Blockchain ucywilizowany

Raport Specjalny | Nowe Technologie | Blockchain ucywilizowany
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Prywatna sieć blockchain daje to, czego nie uzyskamy z sieci publicznej, a więc przede wszystkim bezpieczeństwo, zgodność z regulacjami, zgodność z RODO. Z drugiej strony bierzemy z tej technologii to, co najlepsze, a więc rozproszenie informacji wśród uczestników, również konsensusy, szybkość oraz niezaprzeczalną wydajność – zaznacza Robert Trętowski, wiceprezes zarządu Krajowej Izby Rozliczeniowej, w rozmowie z Przemysławem Barbrichem.

Na początku naszej rozmowy wróćmy na chwilę do przeszłości, kiedy technologia blockchain była wdrażana w PKO Banku Polskim i było to pierwsze wdrożenie na tak wielką skalę w Polsce. Pracowałeś wtedy w tym banku – jakie napotkaliście wyzwania związane z wdrażaniem blockchain? Jak przebiegło to uruchomienie, bo nie wierzę, żeby to się odbywało tak gładko?

– Rzeczywiście, jak zaczęliśmy rozważać udostępnienie trwałego nośnika dla sektora, to byłem krótko po zmianie pracy, czyli po przejściu z PKO BP do KIR. Dało mi to unikalną wiedzę o wyzwaniach, nad jakimi pracował bank. Nie były to tylko kwestie kosztowe, ale także wyzwania dotyczące ekologii, paperless, sprawa skrócenia komunikacji z klientem. To właśnie wtedy pojawiła się idea uruchomienia rozwiązania sektorowego dla trwałego nośnika. Wspólnie z naszymi partnerami technologicznymi: IBM i Accenture, zrobiliśmy szeroki przegląd rynku technologii blockchain, żeby wybrać rozwiązanie, które spełnia oczekiwania pod względem bezpieczeństwa, wydajności, stabilności itd. Zrobiliśmy to w dwa miesiące, co moim zdaniem, było unikalnym sprintem w skali sektora. Trzeba też powiedzieć, że w tamtym czasie bardzo nam pomógł Związek Banków Polskich. Jak w każdym procesie napotkaliśmy na rafy i wątpliwości. Pojawiały się pytania: dlaczego blockchain, czy będziemy rozliczać każdy dokument od razu w ­wirtualnej walucie, i czy za każdy dokument trzeba będzie zapłacić? No bo przecież w potocznym rozumieniu blockchain równa się bitcoin, czyli kryptowaluta. Dlatego na początku czuliśmy się trochę jak ewangeliści, którzy opowiadali o technologii i przede wszystkim odczarowywali mity. Nie ukrywam, że największym wyzwaniem były trudne do pogodzenia, czy wręcz sprzeczne, wymagania techniczne. Brakowało nam konkretnych wskazówek od regulatora w tym zakresie, więc byliśmy zdani na własną kreatywność. I rzeczywiście, w wyniku wielodniowych dyskusji z inżynierami udało się nam każdy napotkany problem rozwiązać. Dzięki szyfrowaniu kluczem asymetrycznym, nasze rozwiązanie jest optymalne zarówno pod względem zgodności technologicznej, jak i prawnej.

Jeszcze na moment zatrzymajmy się przy PKO BP. To jest wielka organizacja, która obsługuje miliony klientów, dla których to była nowa forma archiwizacji. Ludzie boją się takich rzeczy.

– Na początku wszyscy nas pytali o aplikację do blockchain. A my mówiliśmy, że wcale nie jest ona potrzebna. Blockchain jest technologią działającą w tle, gwarantującą niezmienność i niezaprzeczalność dokumentu, który wygląda dokładnie tak, jak poprzednio, lecz ma dodany unikalny skrót „hash” oraz inne metadane. Dodatkowo, przez zaufaną stronę, taką jak KIR, można sprawdzić, że podmiot, który go opublikował, w tym przypadku PKO, nie zmienił treści dokumentu. W związku z tym musieliśmy znaleźć sposoby komunikacji, które przekonałyby zarząd PKO BP do podjęcia decyzji o wdrożeniu blockchain, oraz upewnić się, że końcowy użytkownik, czyli klient banku, nie będzie bał się korzystać z tej usługi. Dlatego publikujemy dokumenty w bankowości elektronicznej naszych klientów i partnerów, w tym przypadku PKO BP. Dokumenty mogą być także wysyłane mailem, a dodatkowo ich weryfikacja może odbywać się na wystawionej u nas stronie internetowej, gdzie każdy może sprawdzić ich wiarygodność i datę publikacji. Postawiliśmy na prostotę, która zachęca klientów do wejścia w świat blockchain.

I jak rozumiem, efektem tego wdrożenia, po części też i wnioskami, które z niego zostały wyciągnięte, jest Krajowa Sieć Blockchain?

– Krajowa Sieć Blockchain nie jest projektem, który realizowaliśmy zaraz po trwałym nośniku. Wcześniej zrobiliśmy kilka prób typu „proof of concept”. Najważniejszym dla nas krokiem było uruchomienie piaskownicy blockchainowej. Sandbox Blockchain to pierwsza w Polsce, całkowicie bezpłatna, platforma biznesowo-technologiczna przeznaczona do akceleracji innowacyjnych rozwiązań blockchainowych. To propozycja skierowana do firm, w tym startupów, które chcą rozwijać produkty lub usługi oparte na technologii blockchain, lecz nie dysponują odpowiednim środowiskiem testowym.

Wspólnie z naszymi partnerami technologicznymi: IBM i Accenture, zrobiliśmy szeroki przegląd rynku technologii blockchain, żeby wybrać rozwiązanie, które spełnia oczekiwania pod względem bezpieczeństwa, wydajności, stabilności itd. Zrobili­śmy to w dwa miesiące, co moim zdaniem, było unikalnym sprintem w skali sektora. Trzeba też powiedzieć, że w tamtym czasie bardzo nam pomógł Związek Banków Polskich.

Nasz sandbox służy do prototypowania i do testowania procesów biznesowych, pod kątem bezpieczeństwa i wydajności. Jeśli – przykładowo – ktoś napisze mało udany smart contract, który może zaszkodzić projektowanemu biznesowi, usuwamy to potencjalne zagrożenie, dając możliwość kontynuacji testów. Zapytasz, dobrze, ale co po eksperymencie? I właśnie teraz pojawia się Krajowa Sieć Blockchain – platforma, na której można uruchomić praktycznie każdy produkt blockchainowy, wykorzystująca blockchain prywatny. I co równie ważne, zanim firma wyjdzie na rynek z rozwiązaniem produkcyjnym, ma doskonałe miejsce na wcześniejsze testy. To jest spójna wizja tego, jak my postrzegamy rozwój technologii blockchain na styku dużych instytucji finansowych, fintechów i biznesu.

Blockchain w swoim założeniu był nastawiony na to, że nie będzie scentralizowany. Czy prywatne sieci blockchain nie zabiją tego pierwotnego założenia całej tej technologii?

– Rzeczywiście pierwotna idea blockchain opierała się na rozproszonym zaufaniu, demokratyzacji, konsensusach i na tym, że mamy tam totalnie wolny rynek. Doświadczenia pokazują, że to jest nadal potrzebne, chociaż dla niektórych rozwiązań stanowi naturalną barierę rozwoju. W KIR nie mamy zamiaru konkurować z publicznymi sieciami blockchain. Mało tego, nawet zastanawiamy się, jak połączyć w uzasadnionych przypadkach prywatną sieć blockchain z siecią publiczną. Natomiast prywatna sieć blockchain daje to, czego nie uzyskamy z sieci publicznej, a więc przede wszystkim bezpieczeństwo, zgodność z regulacjami, zgodność z RODO. Z drugiej strony bierzemy z tej technologii to, co najlepsze, a więc rozproszenie informacji wśród uczestników, również konsensusy, szybkość oraz niezaprzeczalną wydajność. Nazwałbym to „blockchain compliance”, który oferujemy w pakiecie z regulacjami, z nadzorem i z operatorem.

Uśmiecham się, bo tak sobie pomyślałem – „demokracja tak, ale na naszych zasadach”.

– Raczej na zasadach naszych partnerów, co oznacza, że jeżeli ktoś do nas przystępuje, to może sobie zdefiniować swoje zasady. My dostarczamy platformę. To partner definiuje, czy chce publikować do wszystkich, transparentnie i czy bierze na siebie odpowiedzialność za zgodność z polityką danych, czy bierze od nas doradztwo i usługę, w której to KIR gwarantuje ustalone zgodności. Mamy to przemyślane i przeanalizowane. Nasze rozwiązanie jest w pełni elastyczne. Mamy argumenty, które przekonują naszych partnerów do tego, aby nam zaufali. Znamy się na tym biznesie, a współpraca na naszych zasadach okazuje się korzystna dla obydwu stron.

Rozmawiając o blockchainie, nie uciekniemy od kryptowalut. Znalazłem taki cytat jednego z amerykańskich senatorów, który powiedział, że: „kryptowaluty nie są nawet tak stabilne jak przemysł marihuany”. Jak, twoim zdaniem, odczarować takie powiązania technologiczne blockchainu z kryptowalutami? Bo takie powiązanie jednak istnieje.

– Rozumiem dlaczego przytaczasz ten cytat, bo rzeczywiście obserwujemy duże zainteresowanie kryptowalutami. Brak jakichkolwiek regulacji, nadzoru oraz odpowiedzialności za to, co wydarzyło się na giełdach kryptowalut, także przyczyniły się do złej sławy technologii blockchain. Pracuję w firmie opartej na technologii, a nie w firmie dostarczającej technologię. Zawsze uważałem, że nie wdraża się technologii dla technologii. Trzeba mieć pomysł, dopasować do niego optymalną technologię bądź najlepszy mix rozwiązań. Przykładowo, w wersji 2.0 trwałego nośnika połączyliśmy zarówno blockchain, jak i macierz WORM od Hitachi, i tego typu rozwiązania oferujemy części klientów. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że nikogo nic równie skutecznie nie przekona, jak konkretny sukces biznesowy, wynikający ze stosowania blockchain w innym kontekście niż kryptowaluty. Ale czasami technologia blockchain nie wystarczy. Trzeba dodać jakąś inną technologię, aby zapewnić zgodność z regulacjami, jak w przypadku KSB, zagwarantować bezpieczeństwo sieci oraz serwis zaufanego operatora, którym my mamy ambicję być dla wielu zastosowań biznesowych. Zatem odpowiadając w skrócie: tylko sukcesy odniesione na innych polach biznesowych są w stanie odczarować tę niefortunną i nieprawdziwą etykietę, że blockchain równa się kryptowaluty.

Jak nie kryptowaluty, to może waluty cyfrowe? W Chinach, Japonii, Stanach Zjednoczonych już nad tym pracują. Natomiast my w Polsce, jakby przegapiliśmy ten wagonik, który odjeżdża. Nie masz takiego poczucia?

– W tym obszarze wierzę w CBDC, czyli walutę cyfrową banku centralnego. Już dziś deklarujemy gotowość zaangażowania w ten projekt. Mamy w KIR odpowiednie kompetencje, żeby być izbą rozliczeniową opartą na prywatnym blockchainie, ale wszelkie decyzje i inicjatywy w tym zakresie należą do Narodowego Banku Polskiego. Obecnie spoglądamy bardziej w stronę uniwersalnej tokenizacji, która znajdzie szerokie zastosowanie, np. w sztuce.

I na koniec coś zupełnie nowego. To będzie teraz przywilej szefa, który może uchylić tajemnicy. To jak to jest: ten pierwszy token KIR-u już macie?

– Tak, pierwszy token KIR już mamy – w środowisku testowym działa bardzo sprawnie, a w produkcji będzie za chwilę.

No proszę państwa, jeśli z każdej takiej rozmowy powinien być news, to właśnie mamy news. Dziękuję bardzo i mam nadzieję na kolejne spotkania w ramach Digital Banking Academy.

Spotkajmy się na DBA

Kolejne spotkanie w remach Digital Banking Academy już 20 kwietnia 2023 r., tym razem „Cyfrowa Samoobsługa”.

Banki nadają wiodącą rolę aplikacjom mobilnym, które posiadają identyczny zakres funkcjonalności jak serwis bankowości internetowej, a contact center i placówki zaczynają pełnić rolę wspierającą. Już dziś aplikacja bankowa staje się inteligentnym cyfrowym asystentem, który będzie w stanie zrozumieć potrzeby i preferencje konsumenta na podstawie jego zachowania finansowego w czasie. Na przykład, jeśli przelewamy pieniądze na konto oszczędnościowe w dzień wypłaty, ale zapominamy doładować kartę płatniczą środkami na nadchodzący miesiąc, inteligentna aplikacja będzie w stanie przewidzieć, że wkrótce będziemy potrzebować pieniędzy na kartę. Inteligentny asystent podejmie proaktywne działania, skomunikuje się z klientem i zasugeruje, co może chcieć zrobić, zanim on sam zda sobie z tego sprawę. Jak zbudować ekosystem, w którym klient będzie pewnie czuł się w samoobsłudze? Jak przygotować cyfrowe kanały pod kątem user experience i customer journey?

Czekamy na Państwa 20 kwietnia. 2023 r. Obecność jak zawsze obowiązkowa!

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK