Premier Malezji i prezydent RPA w więzieniach za korupcję

Premier Malezji i prezydent RPA w więzieniach za korupcję
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ważny premier poszedł właśnie siedzieć. Na nic zdały się prawnicze wygibasy i ciągnące się dwa lata apelacje.

Były premier Malezji Najib Razak przebywa od kilku dni za kratami po skazaniu go w 2020 r. na 12 lat więzienia za nadużycia władzy, przestępcze łamanie zaufania do sprawowanego urzędu i pranie pieniędzy. Ma też do zapłacenia 210 mln ringgitów (ok. 47 mln dol.) grzywny.

Na mocy wyroku został usunięty z malezyjskiego parlamentu, w którym zasiadał nawet po nieprawomocnym, ale jednak skazaniu.

Najwyższy Sąd Federalny z jego prezesem, w pięcioosobowym składzie, jednomyślnie podtrzymał wyrok z 2020 roku.

Wątek malezyjski: brylanty, jachty, dzieła sztuki za skradzione 4,5 mld dolarów

Udowodniono, że bossku (mój szef), jak mówią o nim jego liczni nadal zwolennicy, brał aktywny i bardzo interesowny udział w wielkim skandalu wokół państwowego funduszu inwestycyjnego 1MDB (1 Malaysia Development Berhad).

W latach 2009‒2015 z rachunków funduszu wyparowało ok. 4,5 mld dolarów. Złodzieje kupowali za te pieniądze znane dzieła sztuki, brylantową biżuterią, superjacht i wiele innych rzeczy radujących oko. Najbardziej chyba intrygujący przykład spożytkowania kradzionego to udział w finansowaniu filmu „Wilk z Wall Street”, wyprodukowanego przez pasierba Najiba.

Zamieszanych w aferę co najmniej 6 krajów

W trakcie dochodzenia wyszły na jaw tropy prowadzące do co najmniej 6 krajów, w tym do USA. Na podstawie zgromadzonych materiałów wielki bank nowojorski Goldman Sachs uznał w 2020 roku, że najlepiej przystać na ugodę i zapłatę 3,9 mld dolarów na rzecz Malezji.

Przed sądem dowodzono, że przez osobisty rachunek Najiba przepłynęło ok. 700 mln dol. ze zdefraudowanych 4,5 miliardów. Jeden z zarzutów dotyczył środków niewiadomego pochodzenia na jego koncie. Jednak polityk twierdził, że podejrzane pieniądze to – jak rzekomo sądził ‒ dar saudyjskiej rodziny królewskiej. Dodawał też od razu, że prawo malezyjskie nie wymaga deklarowania takich prezentów.

Były premier był sądzony jedynie za dwa mniej znaczące przypadki prania pieniędzy w relatywnie niewielkiej wysokości 42 mln ringgitow (9,8 mln dol.). Pieniądze te zostały podebrane przez Najiba w następstwie pożyczki dla 1MDB udzielonej przez fundusz emerytalny urzędników państwowych, ale  dopiero po przyznaniu przez gabinet Najiba gwarancji rządowej.

W Malezji śledztwo zaczęło się dopiero po przegranych wyborach

Warto też dodać, że do zadań Najiba jako premiera i ministra finansów należał nadzór na działalnością 1MDB. Dziś ma 69 lat, był dzieckiem malajskiej elity, jego ojciec Abdul Razak Hussein był drugim w kolejności premierem niepodległej Malezji, pobierał nauki w Wielkiej Brytanii, od porządnej pracy stronił (od 1976 roku, czyli przez cztery i pół dekady był deputowanym), a w latach 2009 ‒2018 premierem.

Lider opozycji w obecnym parlamencie Anwar Ibrahim  zauważył po odrzuceniu apelacji i natychmiastowym odwiezieniu Najiba do więzienia Kajang w pobliżu Kuala Lumpur, że sprawa kryminalna przeciw niemu została wytoczona dopiero po wyborach z 2018 roku, przegranych przez rządzącą wtedy już od 60 lat partię Narodowa Organizacja Zjednoczonych Malajów (ang. akronim – UMNO), z ramienia której był premierem. Przegrana była skutkiem skandalu 1MDB.

Najiba Razaka czekać mają kolejne rozprawy za inne przestępstwa, które popełnił, ale nie ma stuprocentowej pewności czy do nich dojdzie i czy odsiedzi obecną karę. Król może skorzystać z prawa łaski.

Przy okazji ciekawostka politologiczna. Monarchia malezyjska jest rotacyjna. Kolejni królowie o bardzo ograniczonych kompetencjach są wybierani przez „Konferencję władców” złożoną z członków rodzin królewskich w poszczególnych prowincjach (Sułtanatach). Kadencja na tronie trwa pięć lat, po których berło przechodzi we ręce królewicza z następnej z 9 prowincji państwa.

Najibowi sprzyja polityczny bałagan w kraju. Oponenci, którzy odsunęli go od władzy nie spisali się dobrze. Od 2018 roku krajem rządziły dwie koalicje. Teraz u władzy jest trzecia, na której czele stoi… UMNO. To dlatego Najib chwytał się każdego sposobu na odsunięcie w czasie decyzji sądu najwyższego, licząc że UMNO umocni się i wydobędzie go z tarapatów drogą nacisków na sędziów.

Na razie nie udało się, ale kto wie, co przyniesie przyszłość?

Złodzieje z rządowo-politycznych elit przechwycili RPA

Podobnie, ale jeszcze gorzej dzieje się od wielu lat w RPA. Najlepiej rozwinięte państwo afrykańskie ma wielkie potencjalne możliwości szybkiego rozwoju połączonego z radykalnym łagodzeniem nierówności, ale od trzech dekad, tj. od obalenia systemu apartheidu, skazane jest na nieudolne rządy sprawowane w imieniu czarnej większości przez Afrykański Kongres Narodowy (ANC).

Brak sukcesów gospodarczych to jedno. Gorzej, że korupcja, łapownictwo, przekręty finansowe, nominowanie kolesiów bez kwalifikacji na urzędy oraz prezesowskie fotele w bardzo licznych w RPA firmach państwowych, chciwość, ordynarne złodziejstwo leją się tam z każdego szczebla władzy i partii jak woda z gąbki.

Katastrofa ta ma w RPA powszechnie używaną nazwę „state capture”, czyli przechwycenie państwa, w domyśle ‒ przez polityczną żulię. Podobnie jak w Malezji, południowoafrykańskiej zgniliźnie służyły cennymi radami i wsparciem zachodnie filary sektora wsparcia merytorycznego dla biznesu: Bain & Company, KPMG, McKinsey, SAP i inne nieco mniej znane.

Współpraca wykonawców operacji state capture z wielkim biznesem uświadamia, jak blisko siebie położone są terytoria prywaty i chciwości korporacyjnej.  

Rozwścieczeni obywatele wymusili impeachment prezydenta

Systemowy proceder osiągnął apogeum podczas prezydentury Jacoba Zumy, który sprawował urząd w latach 2009‒2018, czyli przypadkiem dokładnie w okresie premierostwa Najiba Razaka.

Skok na państwo w wykonaniu Zumy i jego szerokiej kamaryli z ANC tak w końcu rozwścieczył obywateli, że w 2018 roku prezydent ustąpił pod groźbą impeachmentu. W 2007 roku powinien wypaść z drogi na szczyt, bowiem na miesiąc przed wyborem na szefa ANC umorzono toczące się przeciw niemu śledztwo o korupcję. Ówczesne odstąpienie od zarzutów wobec Zumy było poprzedzone rozwiązaniem jednostki policyjnej prowadzącej dochodzenie oraz wymianą prokuratora generalnego.

Rok temu Jacob Zuma został skazany na 15 miesięcy więzienia, ale nie za przestępstwa w ramach state capture, a za obrazę wymiaru sprawiedliwości polegającą na tym, że jeszcze jako prezydent nie stawiał się wzywany na posiedzenia sądu w sprawach o korupcję.

Jest jednak jakaś mała szansa, że 80-letni dziś Zuma, a zwłaszcza setki współudziałowców w złodziejskim przechwyceniu państwa stawać będą przed sądami za korupcję i pokrewne czyny. Na początku czerwca 2022 roku policyjna grupa „Jastrzębi” umożliwiła postawienie przez Prokuraturą Generalną zarzutów pięciu dyrektorom z państwowej firmy transportowej Transnet.

Nieco później kraj pogrążył się w słuchaniu i czytaniu. Komisja pod przewodnictwem (czarnoskórego) sędziego Raymonda Zondo ogłosiła na pięciu i pół tysiącu stron wyniki swoich dochodzeń w sprawie state capture.

Spraw budzących oburzenie i grozę raport ujawnił bez liku. Podkreślono w nim, że tłem praktyk state capture jest prowadzona przez ANC polityka „rozprowadzania kadr”, w ramach której towarzysze partyjni pozbawieni cienia kwalifikacji otrzymują posady państwowe za lojalność.

Podobnie jak w Malezji, próby uzdrowienia państwa mogą się w RPA nie powieść lub zakończyć się prawie niczym. Powód potencjalnej porażki będzie wynikiem coraz powszechniejszej w świecie polityki pisanej bazgrołami.

***

Niżej podpisany podkreśla, że przyświecało mu zadanie przybliżenia spraw ze świata pomijanych przez polskie media i nalega, żeby odrzucać ze wstrętem wszelkie skojarzenia na tle tych doniesień.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.

Źródło: aleBank.pl