Kredyty frankowe: ZBP o możliwych scenariuszach po wyroku TSUE
Tak to się zaczęło
– Problemem walutowych kredytów mieszkaniowych w Polsce zajmujemy się już od ponad 18 lat. Najpierw byliśmy jako sektor bankowy, a szczególnie niektóre banki, oskarżani o to, że próbujemy zablokować, ograniczyć oferowanie kredytów walutowych mieszkaniowych. Że wszyscy wiedzą, co robią, są odpowiedzialni, bardzo dobrze rozumieją ryzyko walutowe.
Przypomnę, że zorganizowane zostały specjalne kampanie medialne, np. „Uwolnić franka”, „Przestańcie ściemniać”, przestańcie zmuszać nas do płacenia wyższych rat za kredyty złotowe, nie dorabiajcie się na kredytach złotowych, nie stójcie na drodze, szczególnie młodych ludzi, do realizacji swoich marzeń – tak rozpoczął konferencję Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.
Niestety nasze propozycje, prośby, wystąpienia do władz, aby zastosować tu ograniczenia okazały się niemożliwe wówczas do wprowadzenia, a znaczące grona polityków, dziennikarzy, także pracowników różnych instytucji mocno namawiały do tego, żeby udzielać możliwie dużo walutowych kredytów mieszkaniowych.
Można powiedzieć, że perspektywa przystąpienia do Unii Europejskiej i podjęcie także decyzji w referendum o przystąpieniu do strefy euro usprawiedliwiały też takie postawy. I stąd był dramat regulatorów, polityków, bankowców i klientów, którzy mogli na tych przesłankach budować swoje strategie rozwojowe − przypomniał Krzysztof Pietraszkiewicz.
Unieważnienie umowy kredytowej
W kwestii możliwości uznawania przez sądy krajowe umów kredytowych za nieważne prezes ZBP stwierdził:
− To bardzo istotna sprawa, bowiem uznanie umowy za nieważną może być niekorzystne dla konsumenta. Upadek umowy prowadzić może w wielu przypadkach do niekorzystnych skutków dla klienta. Bankowi przysługiwałoby bowiem żądanie zwrotu wypłaconego kapitału. Bo bank ma z jednej strony obowiązek udostępnienia kredytobiorcy określonej kwoty, ale z drugiej strony spełnia świadczenie polegające na zaniechaniu żądania zwrotu kwoty kredytu przed nadejściem terminu ustalonego w umowie.
Przez ten czas kredytobiorca może korzystać z oddanego mu kapitału. I to drugie świadczenie również ma swoją wartość, i bank może, a w zasadzie powinien domagać się zwrotu tych środków na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu.
Zdaniem Krzysztofa Pietraszkiewicza, należy oczekiwać, że sądy polskie będą postępowały tak, aby szukać mądrego, racjonalnego rozwiązania, ale jednocześnie korzystnego też dla dobra publicznego, dbając o stabilność polskiej gospodarki i polskiego systemu finansowego. I że sądy będą uwzględniać zasady porządku prawnego, w tym zasadę proporcjonalności i pewność prawa.
Z kolei mec. Tadeusz Białek, dyrektor Zespołu Prawno-Legislacyjnego przypomniał, że TSUE sceptycznie patrzy na opcję przekształcenia kredytów frankowych na złotowe, z oprocentowaniem zgodnym z LIBOREM CHF.
Co jest lepsze od unieważnienia umowy kredytowej?
− Trybunał zdaje sobie też sprawę z potencjalnie negatywnych skutków dla klienta uznania umowy za nieważną. I dlatego podkreśla, że w każdej sprawie decydująca jest wola konsumenta. To on musi być w pełni świadomy negatywnych skutków uznania umowy za nieważną.
I dlatego TSUE zachęca sąd krajowy do poszukiwania możliwości zastąpienia uznanych za abuzywne klauzul przepisami dyspozytywnymi lub innymi przepisami, na które klient wyrazi zgodę.
Tak powinien się zachować sąd krajowy mając na względzie fakt, że zastąpienie tych klauzul innymi przepisami może mieć zdecydowanie lepsze dla klienta skutki niż orzeczenie nieważności umowy. Także nasz Sąd Najwyższy w swoim opracowaniu „Studia i analizy” sprzed dwóch miesięcy wyraźnie bardzo negatywnie odniósł się do kwestii ogłaszania nieważności umów, zwracając uwagę na potencjalnie negatywne skutki dla klientów takiego rozstrzygnięcia – podkreślił mec. Białek.
Ile banki zarobiły na kredytach frankowych?
Na tak zadane pytanie prezes Krzysztof Pietraszkiewicz odpowiedział:
– Mniej więcej zyski całego sektora bankowego w okresie transformacji do chwili obecnej wyniosły około 230 mld złotych. Są to zyski ze wszystkich typów kredytów, i z całej działalności poza kredytowej.
W okresie transformacji zwiększyliśmy fundusze własne polskiego sektora bankowego z poziomu 3 mld zł, do 207 mld zł. Te środki są tu, w polskich bankach, w polskich skarbcach. I w związku z tym to podchwytliwe pytanie prowadzi do tego, o czym mówi wielu prezesów, że kredyty mieszkaniowe czy walutowe, czy złotowe, generalnie są kredytami nisko marżowymi. Najtańszymi na rynku, i to nie tylko w Polsce.
Dlatego jeśli część portfela przestałaby pracować lub zaczęłaby przynosić straty, to zarobek na tych kredytach byłby jeszcze znacząco mniejszy. Czyli jeśli w podtekście tego pytania było, że banki wiele zarobiły i wytransferowały zyski za granicę, to mogę powiedzieć, że banki przekazały ponad 80%, a w niektórych bankach i 100% tych zysków na fundusze własne, które są nam potrzebne, żeby kredytować naszą gospodarkę.
Pomimo wzrostu tych funduszy, Polska w minionych latach pod względem funduszy własnych w PKB zajmuje jedno z końcowych miejsc w Unii Europejskiej. Także w udzielaniu kredytów dla gospodarki, a szczególnie dla przedsiębiorstw też znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc w UE.
My potrzebujemy w kolejnych latach finansowania bankowego dla rosnącej gospodarki, dla wielu programów rozwojowych, dla realizacji projektów unijnych. Żaden krasnoludek nie zastąpi tego finansowania.
W związku z tym odpowiadam: tak, zarobiliśmy, ale nie tyle ile niektórzy myślą. A w ostatnich latach niektóre pakiety kredytów mieszkaniowych są po prostu nieopłacalne.
Czytaj także: Orzeczenie TSUE ws. kredytów frankowych. Urząd KNF zabiera głos >>>