Koronawirus – spada liczba transakcji na rynku nieruchomości, ale rozważających zakup mieszkania nie brakuje
Rynek inwestycji w nieruchomości jest rynkiem o perspektywie długoterminowej, więc po tygodniu czy dwóch zamieszania wywołanego koronawirusem trudno jednoznacznie ocenić, jakie będą tego skutki. Zależy to od tego, jak długo potrwa okres niepewności, zawieszenia.
Z wypowiedzi np. dowódców armii amerykańskiej wynika, że do normalności wrócimy już w lipcu. Z kolei z wypowiedzi przedstawicieli naszego rządu wynika, że będzie to jeszcze szybciej. Ale na razie nie dzielmy skóry na niedźwiedziu.
Szybkich zmian nie będzie
Jak wspomniałem, rynek inwestycji mieszkaniowych to rynek o perspektywie długoterminowej. Nabywanie mieszkań, to nie jest kwestia decyzji z dziś na jutro, zakup mieszkania, wybór, załatwienie formalności to jest okres nawet do 6 miesięcy, jak pokazuje praktyka. Więc na szybkie reakcje, na szybkie zmiany zachowań na tym rynku raczej bym nie liczył.
Oczywiście dużo zależy od tego, co się wydarzy na rynku podaży nieruchomości, zwłaszcza na rynku pierwotnym. A to będzie zależało od tego, czy pracownicy na placach budów dopiszą, czy nie będą podlegali kwarantannie, z takich czy innych względów i czy mieszkania będą mogły być finalizowane.
A pamiętajmy, że rok 2019 zakończył się rekordową liczbą ukończonych mieszkań, to 207 tys. domów i mieszkań oddanych do użytkowania. Podobne były perspektywy na rok 2020.
Pierwsze dwa miesiące tego roku, czyli bardzo brak zimy spowodował, że prace zostały bardzo zaawansowane. Stąd po raz kolejny pytanie: jak długo potrwa ta nienaturalna sytuacja?
Jaki to będzie miało wpływ na ceny?
W każdym okresie niepewności, a o takim okresie dzisiaj mówimy, nieruchomości stanowiły zawsze, obok złota, najbezpieczniejszą formę lokowania pieniędzy, zabezpieczenia ich przed problemami, zabezpieczeniem ich przed inflacją. I przed jakimkolwiek innym unicestwieniem.
Stąd też zakładam, że chętnych na nabywanie mieszkań nie będzie brakowało. Być może, ta liczba dzisiaj startujących po jedno mieszkanie zmniejszy się z 3 – 4 osób do 1 czy 2 osób. Ale nie boję się o zbyt mieszkań, jeśli się takie na rynku pojawią. I myślę, że deweloperzy będą zainteresowani, by zasilać rynek mieszkaniami świeżo wykończonymi.
Nieprzewidywalny rynek wtórny
Odrębnym tematem jest rynek wtórny. Tutaj z kolei, być może byłoby sporo chętnych, ale czy ci, którzy są dzisiaj właścicielami będą gotowi na sprzedaż tych mieszkań? Bo co zrobić z gotówką, którą otrzymają za to mieszkanie. Temat nie jest prosty, a relacji i czynników jest coraz więcej.
Jeśli chodzi o skutki, jakie koronawirus wywoła na rynku mieszkaniowym, mogę powiedzieć, że praca zdalna nabierze nowego wymiaru w przyszłości, a co za tym idzie pewnie w planach nabywanych mieszkań, może w planach konstruowanych mieszkań pojawią się mieszkania z odrębnym pokojem do pracy, gabinetem, czy też z powierzchnią do pracy biurowej. I to jest jeden aspekt.
A drugi aspekt ‒ to zapewne coraz większą popularnością cieszyć się będą mieszkania z odrębną spiżarką przy kuchni. I to nie taką malutką, ale taką, w której zmieści się np. dodatkowa zamrażarka. To będą reakcje na to, z czym mamy dzisiaj do czynienia, czyli praca zdalna, kumulowanie zapasów itd. Ale to raczej dygresja.
Transakcje wyhamują
Jeśli więc chodzi o ceny, to zapewne ze względu na tę niepewną sytuację nastąpi wyhamowanie liczby transakcji. Ruchy cenowe nie będą łatwe do zaobserwowania, pewnie na wzrosty cen nie ma co liczyć. Chyba, że apetyty na nabywanie nowych mieszkań będą duże.
Jeżeli nie pojawią się one na rynku wtórnym, będzie to tylko rynek pierwotny, który z różnych względów może być ograniczony, podaż może być ograniczona, to ceny nadal będą rosły.
Jednak trudno po tygodniu kwarantanny powiedzieć, jak ten rynek zareaguje. Będziemy obserwowali go na bieżąco. I będziemy dzielili się z Państwem naszymi spostrzeżeniami i danymi, które zbieramy w systemach wymiany informacji Związku Banków Polskich.