Kongres Deweloperski: branża gotowa na spowolnienie?
Jednym z ciekawszych wydarzeń podczas kongresu była debata pt „To nie jest dobry moment”.
Opisujemy ją na podstawie relacji dr. Jacka Furgi, który debatę obserwował oraz materiału prasowego otrzymanego od Polskiego Związku Firm Deweloperskich, organizatora wydarzenia.
Bufor 5 procent – zalecenie KNF do zmiany
Kwestią poruszaną w czasie debaty było mi.in. zalecenie KNF z marca 2022 roku aby w procesie oceny zdolności kredytowej klientów ubiegających się o kredyt hipoteczny wszystkie banki przyjmowały minimalną zmianę poziomu stopy procentowej o 5 p.p.
O zniesienie tego bufora w ostatnim czasie wnioskowali deweloperzy. Uczestniczący w debacie prezes PFR Paweł Borys stwierdził, że utrzymywanie 5 proc. bufora miało sens, gdy stopy procentowe były bliskie zera.
Z kolei prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz poinformował uczestników dyskusji, że ZBP wystąpił do KNF w imieniu wszystkich banków o rozważenie możliwości zdjęcia bufora 5 procentowego dla kredytów z okresowo stałą stopą procentową, a także o rozważenie ewentualnego obniżenia bufora dla kredytów ze stopą zmienną o 2 punkty procentowe.
Listy zastawne i kasy oszczędnościowo – budowlane
W opinii prezesa ZBP nie należy obecnego roku porównywać z rokiem 2021, który był rekordowy dla deweloperów. Należy się porównać z poziomem z lat po Kryzysie Subprime.
Jeżeli w tym roku będziemy mieli 165 – 170 tysięcy kredytów na kwotę ok. 55 mld złotych to jest to poziom na który stać obecnie nasze społeczeństwo.
Jeśli jednak nie poprawi się zasad funkcjonowania listów zastawnych i nie uruchomi się kas oszczędnościowo – budowlanych, jako systemowych elementów rynku zapewniających stały dopływ pieniądza do sektora bankowego co pozwoliłoby na wygenerowanie finansowania budownictwa kredytem o stałej stopie – to lepiej na rynku mieszkaniowym nie będzie – uważa Krzysztof Pietraszkiewicz.
Czytaj także: BIK: we wrześniu banki udzieliły najmniej kredytów mieszkaniowych od ponad 12 lat>>>
Co najmniej dwa trudne lata
– Mamy obecnie wybór: możemy bezradnie patrzeć jak spada nam sprzedaż mieszkań. Możemy też reagować. Obecnie potrzebujemy szybkich rozwiązań. Ulga podatkowa na wynajem ma dwie duże zalety: jest prosta i jest czymś, co ludzie rozumieją. Można więc ją wprowadzić szybko. Z każdego sprzedanego mieszkania budżet państwa dostaje średnio 10-15%. Potem, przez kolejne lata wraca kolejne 10-12%, bo ludzie wykańczają, remontują mieszkania – mówił Kazimierz Kirejczyk z JLL.
Odmiennego zdania był Artur Soboń, wiceminister finansów.
–Nie wszystkie kwestie da się załatwić systemem podatkowym. Wprowadzanie kolejnych rozwiązań, które wprowadziłyby kolejne ulgi w podatku na zakup mieszkania na wynajem, nie jest do końca dobrym rozwiązaniem – mówił Artur Soboń, wiceminister finansów.
Wygląda na to, że rynek mieszkaniowy ma przed sobą dwa trudne lata wynikało z wypowiedzi Pawła Borysa.
– Jeśli popatrzymy na obecne stopy procentowe i wzrost gospodarczy, to na 6-12 miesięcy rysuje się niezbyt optymistyczny scenariusz. Musimy liczyć się z tym, że problemy z wysokością stóp procentowych będą trwały do 2024 r. Ten rok uważa się za czas, w którym gospodarka może wrócić do względnej równowagi. Inflacja bazowa w ciągu 4-6 miesięcy pewnie osiągnie swój szczyt – prognozował prezes PFR.
– Odcięcie kredytów, obcięło ok. 70 proc. kupujących. Część nabywców, kupujących za gotówkę, nadal jednak kupuje mieszkania zarówno pod wynajem, ale też jako zabezpieczenie. Naszą obawą są też niestabilne ceny materiałów, robocizny i ceny energii. Ceny są tak „rozhuśtane”, że nie jesteśmy w stanie w niektórych sytuacjach kontraktować inwestycji. Jesteśmy więc w momencie wyczekiwania. Zastanawiamy się, co możemy przemodelować, co możemy zmienić w tym trudnym czasie – mówił Grzegorz Kiełpsz, prezes Zarządu Polski Związek Firm Deweloperskich.
PRS nie rzuci koła ratunkowego
Jacek Furga odnosząc się do prowadzonej przez siebie debaty poświęconej finansowaniu budownictwa mieszkaniowego stwierdził, że deweloperzy są w dobrej kondycji, mają zaoszczędzone środki z poprzednich lat, nie boją się zapaści na rynku mieszkaniowym.
Pytani czy nie obawiają się destrukcji ich potencjału budowlanego oraz czy przy założeniu, że popyt na mieszkania w latach 2025-2026 ponownie zacznie rosnąć uda się im sprostać oczekiwaniom rynkowym pod względem wykonawczym, odpowiadali, że mają pewne zapasy inwestycji, pracują nad nowymi projektami, posiadają działki kupione w okresie prosperity i generalnie nie widzą paniki w branży.
Na pytanie czy firmy PRS ( Private Rented Sector ) mogą rzucić koło ratunkowe branży deweloperskiej przedstawiciel sektora PRS stwierdził, że inwestorzy nie kupują od deweloperów tego co im pozostało do sprzedania.
Inwestują w przedsięwzięcia na etapie projektowania ponieważ sektor PRS ma swoje specyficzne wymagania dotyczące budynków przeznaczonych na wynajem.
Przyznał też, że inwestowanie w Polsce w momencie kiedy za jej granicami trwa wojna niektóre firmy PRS oceniają za ryzykowne, ale spodziewa się, że inwestycje tego sektora w naszym kraju będą w kolejnych latach znacząco rosły.
Czytaj także: Opodatkowanie funduszy PRS to strzał we własną stopę?>>>