Efekt końca stycznia w Warszawie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

przasnyski.roman.02.267x400Pierwsze dwie dekady stycznia zdawały się rozwiewać nadzieje warszawskich inwestorów na udany początek roku. W ciągu ostatnich siedmiu sesji WIG20, mimo wielu przeszkód, zyskał jednak prawie 100 punktów i wszystko wskazuje na to, że zakończy miesiąc zwyżką. Efektu stycznia możemy pozazdrościć Frankfurtowi, ale i my mamy skromną nagrodę pocieszenia.

Spadkowa korekta na Wall Street, bankowy pogrom po uwolnieniu kursu franka, fatalne notowania miedzi, strajk w JSW, wybory w Grecji, walki na Ukrainie, to zestaw wydarzeń wystarczający do załamania rażącego słabością warszawskiego parkietu. Byki jednak zdołały obronić się przed czarnym scenariuszem. Od kilku dni widać było próby podciągnięcia w górę wskaźnika największych spółek, kończące się kontrami podaży w okolicach 2330 punktów. Czwartkowy atak, mimo niezbyt sprzyjających nastrojów panujących w otoczeniu, zakończył się jednak powodzeniem. Dorobek siedmiosesyjnej zwyżki sięgnął więc niemal 4,5 proc., a miesięczny bilans to wzrost o 1,1 proc. Nieoczekiwanie dobry finisz handlu na Wall Street daje szansę pójścia za ciosem. Przekroczenie poziomu 2350 punktów nie powinno stanowić problemu i można się takiego ruchu spodziewać już na początku dzisiejszej sesji. Większą sztuką będzie utrzymanie indeksu powyżej niego do końca dnia.

Wczorajszy test lokalnego dołka zakończył się w przypadku S&P500 pomyślnie dla posiadaczy akcji. Jego obrona sprowokowała popyt do dalszego działania, a sięgająca 1 proc. zwyżka pokazała, że ma on spory potencjał. Choć trudno jeszcze mówić o sukcesie byków, mają one szanse powalczyć o zakończenie spadkowej korekty. Dziś momentem krytycznym może okazać się publikacja wstępnego odczytu PKB za czwarty kwartał. Nie ma pewności, jak zareagują inwestorzy w przypadku, gdy będzie on odbiegał od oczekiwanego poziomu 3,3 proc. Gorszy wynik może podsycić obawy o kondycję gospodarki, lepszy postraszyć perspektywą podwyżki stóp. Około godziny 14.30 na pewno będzie nerwowo.

Wczorajsze powstrzymanie spadku notowań kontraktów na miedź tuż nad niedawnym lokalnym minimum, wycofanie się zarządu JSW z decyzji o uruchomieniu procedury zwolnień działaczy związkowych, odpowiedzialnych za rozpoczęcie strajku, powrót akcji PKN Orlen do kontynuacji rajdu, podciągnięcie walorów PZU w okolice ostatniego szczytu, to tylko niektóre przesłanki przemawiające za realizacją optymistycznego dla byków scenariusza w segmencie naszych największych spółek. Górnicy jednak nadal strajkują, a jednym z głównych ich żądań jest odwołanie zarządu JSW. Niewiadomą pozostaje także reakcja na opublikowane tuż po zakończeniu czwartkowej sesji wstępne wyniki PGE za ubiegły rok, według których zysk netto wyniósł 3,6 mld zł, a EBITDA 8,1 mld zł. Oznaczałoby to spadek zysku o 12,5 proc. i niewielką poprawę na poziomie zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację.

Poranny obraz sytuacji na rynkach nie jest jednoznaczny. Kontrakty na miedź idą lekko w dół. Po sięgającym 3,4 proc., a więc dużo większym niż się spodziewano spadku wydatków gospodarstw domowych oraz niewielkim, sięgającym 0,3 proc. wzroście produkcji przemysłowej w Japonii, Nikkei zyskał 0,4 proc. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy zniżkowały początkowo po 0,2-0,3 proc., ale nastroje nieco się pogorszyły po publikacji danych o sprzedaży detalicznej w Niemczech, która wzrosła w grudniu o 4 proc., czyli mocniej niż oczekiwano w porównaniu do grudnia 2013 r., natomiast nieco rozczarowała zaledwie 0,2 proc. zwyżka w porównaniu do listopada.

Roman Przasnyski
analityk niezależny