Ceny mieszkań w największych miastach ruszyły w górę. Już o 4,6 proc. wyższe niż przed rokiem

Ceny mieszkań w największych miastach ruszyły w górę. Już o 4,6 proc. wyższe niż przed rokiem
Fot. Pixabay.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zgodnie z oczekiwaniami, po obniżce cen z przełomu roku, średnie stawki za metr kwadratowy mieszkania w największych miastach ruszyły do góry. Przeciętne ceny są dziś o 4,6 proc. wyższe niż przed rokiem.

852,99 pkt wynosi najnowsze notowanie Indeksu Cen Transakcyjnych Home Brokera i Open Finance. Wynika z niego, że ceny mieszkań w największych miastach Polski są obecnie wyższe o 4,6 proc. niż rok temu. Wskaźnik wyliczamy na podstawie transakcji dokonanych przez klientów HB i OF, obrazuje on zatem faktyczne tendencje cenowe dotyczące sprzedawanych w największych miastach mieszkań.

Indeks Cen Transakcyjnych Home Broker i Open Finance

Grafika: Indeks Cen Transakcyjnych Home Broker i Open Finance

Źródło: Home Broker i Open Finance

 

Wzrosty cen w większości miast

Wyliczając Indeks bazujemy na transakcjach z 23 miast. W ostatnich 12 miesiącach ceny w górę poszły w 17 z nich, w 6 zanotowaliśmy spadki. Spośród lokalizacji, w których zebraliśmy statystycznie istotną liczbę transakcji i ma sens analizowanie danych, ceny najbardziej wzrosły w Bydgoszczy (+10,1 proc.), Rzeszowie (+7 proc.), Łodzi (+6,3 proc.) i Białymstoku (+6,2 proc.).

W największych ośrodkach miejskich wahania są oczywiście mniejsze. W Poznaniu ceny mieszkań wzrosły w ciągu roku o ponad 5 proc., w Gdańsku o 4,5 proc., a w Warszawie o 3,5 procent. W stolicy, która jest zdecydowanie największym i najważniejszym rynkiem mieszkaniowym w kraju, średnie stawki wróciły na poziom ponad 7 tys. zł za mkw., obecnie jest to 7169 zł. Na minusie jest Kraków, gdzie w ciągu 12 miesięcy średnie stawki za metr kwadratowy mieszkania obniżyły się o 1,2 proc. do 6099 zł za mkw.

Przeciętne ceny metra kwadratowego mieszkania
w największych miastach Polski i ich zmiana w czasie

MiastoMediana
ceny mkw.
Zmiana
ceny r/r
Białystok4 451 zł6%
Bydgoszcz 4 885 zł10%
Gdańsk 5 745 zł4%
Katowice 4 893 zł-2%
Kielce 3 836 zł0%
Kraków6 099 zł-1%
Lublin4 754 zł2%
Łódź4 387 zł6%
Poznań5 692 zł5%
Rzeszów 4 855 zł7%
Szczecin 4 856 zł5%
Warszawa7 169 zł4%
Wrocław5 835 zł1%

Źródło: Home Broker i Open Finance;
na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firm.

Kredyty napędzają rynek

Od ponad roku istotnym motorem hossy są kredyty hipoteczne. Polacy coraz chętniej się zadłużają, bo poprawia się ich sytuacja finansowa. Dobrze postrzegane są też perspektywy. Oczywistym jest, że dobra koniunktura nie będzie trwała wiecznie, ale i tak sytuacja jest bardziej komfortowa niż w większości krajów europejskich. Z danych zebranych przez Open Finance wynika, że w latach 2010-2017 skala hossy w 27 krajach europejskich była przeciętnie trzykrotnie większa niż u nas. Polskie nieruchomości zaczęły drożeć dość niedawno (dopiero w 2017 roku). Co więcej, u nas wzrosty cen nie oderwały się tak mocno od poziomów bezpiecznych jak na Węgrzech, w Irlandii, Czechach, Holandii czy na Islandii. W krajach tych nieruchomości drożały w ostatnim roku z dynamiką dwucyfrową, a w skrajnym przypadku Islandii za dom trzeba dziś płacić prawie dwa razy więcej niż 7 lat temu.

W Polsce sytuacja rozwija się mniej spektakularnie. Ceny mieszkań rosną, ale nie galopują. Pracuje coraz więcej osób, a poziom wynagrodzeń rośnie. Nie można zapominać też o kwocie około 2 mld zł, które co miesiąc trafiają na konta beneficjentów programu 500+. Lepsza sytuacja zachęca do zaciągania kredytów hipotecznych. Z danych BIK wynika, że w lutym popyt na kredyty mieszkaniowe wzrósł o 13,4 proc. (r/r). Z jednej strony zawdzięczamy to większej liczbie chętnych na dług, a z drugiej rosną kwoty wnioskowanych kredytów. Trudno się temu dziwić, skoro statystyczny obywatel coraz lepiej ocenia swoją kondycję finansową, a jednocześnie musi coraz więcej płacić za mieszkanie.

Ostrożność banków

W tej hossie banki pozostają dość wstrzemięźliwe. Co prawda chętnie udzielają kredytów, ale nie łagodzą prowadzonej polityki. Acz i bez tego o kredyt jest łatwiej jeśli wziąć pod uwagę, że – jeśli wierzyć danym GUS – przeciętne wynagrodzenie było w 2017 roku o ponad 5 proc. wyższe niż rok wcześniej. Gdyby trzyosobowa rodzina, w której rodzice zarabiają po średniej krajowej, udała się do banku po 30-letni kredyt, mogłaby liczyć na ponad 513 tysięcy złotych kredytu. Taka jest wg danych zebranych przez Open Finance jej mediana zdolności kredytowej. To o prawie 40 tysięcy więcej niż w marcu 2017 roku. Za przyrost ten odpowiada przede wszystkim wyższe wynagrodzenie.

Mediana zdolności kredytowej 3-os. rodziny
z dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych (w zł)

Grafika: Mediana zdolności kredytowej 3-os. rodziny z dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych (w zł)

Źródło: Open Finance