Car-bomba długu w Chinach i Polsce
W 1961 roku Rosjanie zdetonowali największą bombę w historii ludzkości. Była to tzw. bomba termojądrowa, inaczej wodorowa, z powodu swej siły nazwana „Car-bombą”. Okazała się 2 500 razy silniejsza od wybuchów, których doświadczyli w 1945 roku mieszkańcy Hiroszimy i Nagasaki. W wyniku eksplozji „Cara” na Oceanie Arktycznym wyparowały małe wyspy
Akurat to przerażające zdarzenie sprzed 60 lat przyszło do głowy na wiadomość uchylającą zasłonę wielkiej tajemnicy przesłaniającej stan finansów Chińskiej Republiki Ludowej.
Rachmistrze z amerykańskiego banku JPMorgan Chase ogłosili właśnie swój szacunek wszystkich chińskich długów. Ich zdaniem, całkowite, a więc obejmujące nie tylko zadłużenie państwa, ale także chińskich gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, dorównuje obecnie trzykrotności całorocznego PKB kraju.
Słowo „dokładny” jest w tym przypadku oksymoronem, więc ustalonego dla Chin wskaźnika w wysokości 282 proc. nie należy traktować równie poważnie jak wersów z Biblii. Istotniejsze, że Chiny są nadal biednym państwem, a pod względem relatywnego zadłużenia ogółem przodują w calutkim świecie.
Chińskie zadłużenie z turbo doładowaniem
Tak samo przeliczone zadłużenie państw rozwiniętych, w tym USA, wynosi 256 proc. Różnica wielkości wskaźników jest mała i rzeczywiście to nie ona stanowi o wadze tych danych.
Najbogatsze państwa świata kumulowały swoje długi dekadami, a nawet stuleciami, a w Chinach „olbrzymie pożyczanie” – na co się tylko da – przyspieszyło dopiero 15 lat temu. W tym jakże krótkim czasie wskaźnik całkowitego zadłużenia w relacji do produktu brutto uległ w Chinach podwojeniu.
„Świeże” długi są znacznie groźniejsze od „starych”. Te drugie, gdy wielkie, nie dają spać po nocach, stale wywołują obawy, a wraz z nimi jakieś starania o ich zmniejszenie. Te „świeże” najczęściej w ogóle nie bolą, ponieważ są nieuświadomione. Przywodzą na myśl wczesną, bezobjawową i bezbolesną fazę śmiertelnie groźnego nowotworu, jakim de facto są.
Czytaj także: W Polsce inflacja, w Chinach deflacja
Chiński smok utonie w długach?
O ile są bliskie realiów – dane JPMorgan demitologizują wyczyny Chin. Przydawaliśmy im od lat status krezusa. Jeszcze pół wieku temu na gospodarczej mapie świata, tam gdzie miejsce Chin nie było prawie żadnych znaczków. Dziś są ich tysiące, tak ich dużo, że są nieczytelne. Chińczycy mają już najdłuższą, ale też najnowocześniejszą sieć autostrad. Na chińskich przykładach przedrostek „naj” może urosnąć jak niegdysiejsza mazia ze szpinaku w gardle przedszkolaka…
Epatujemy się np. rezerwami walutowymi Chin, których wysokości nikt nie zna, ale krążą słuchy, że mogą mieć wartość 3 bilionów (3 000 mld) dolarów, a może nawet dwa razy więcej. Jednak wbrew pozorom, gdyby wynosiły nawet 6 bilionów, stanowiąc wówczas ok. 1/3 obecnego rocznego PKB, nie byłyby oszałamiająco wielkie.
Szacunki dotyczące wielkości PKB Chin mówią, że wyniesie on w 2023 roku od 17,7 bilionów dolarów (ONZ) do 19,4 bilionów (MFW).
Jeszcze raz, jeśli JPMorgan dokonał w miarę prawidłowej estymacji, całkowity dług ciążący na Chińczykach wynosi równowartość mniej więcej od 50 do 55 bilionów dolarów.
Przegrzanie na chińskim rynku nieruchomości
Głównym źródłem zadłużenia jest rynek nieruchomości będący przez lata jak przegrzana para, czyli – przypomnijmy sobie z podstawówki – tzw. para sucha o temperaturze wyższej niż temperatura wrzenia cieczy. Dziś, wielkimi fragmentami, rynek ten przypomina (dosłownie) pustynię zabudowaną dziesiątkami tysiącami ogromnych, ale pustych wież mieszkalnych.
Nie wiadomo ile pożyczyły i zdefraudowały prowincje i powiaty. Agencja Fitch podejrzewa, że dług ciążący na władzach prowincji może być wart ok. 30 proc. chińskiego PKB, a jeśli doliczyć zadłużenie utworzonych przez nie instytucji finansowych pod pełną kontrolą miejscowych kacyków, nawet 70-80 proc. ogólnopaństwowego PKB.
Ciężar ten staje się nie do uniesienia. Pekińska korespondentka The New York Times podała, że zimą tego roku 21 banków chińskich zawarło ugody z władzami części prowincji, na mocy których banki przedłużyły o 20 dodatkowych lat spłatę zapadających właśnie zobowiązań, przy czym przez 10 lat prowincje nie będą zwolnione ze spłaty kapitały i uiszczały będą jedynie należne oprocentowanie.
Z uwagi na pozycję Chin jako drugiej gospodarki i jako głównego zaopatrzeniowca świata, chińskie zadłużenie ma znaczenie globalne. Jakieś większe kłopoty z jego obsługą mogą wywołać kryzys na skalę światową, czego byśmy sobie nie życzyli, choć nie mamy na to najmniejszego wpływu.
Czytaj także: Instytut Finansów Międzynarodowych przewiduje dalszy wzrost globalnego zadłużenia
Polska bomba zadłużeniowa
Niestety, na tle Chin pojawiło się kolejne skojarzenie. Doszło do rzeczy niesłychanej. Po raz pierwszy w znanej nam z autopsji historii Polski kolegium Najwyższej Izby Kontroli nie wyraziło pozytywnej opinii w sprawie absolutorium dla rządu. Powodem tego zdumiewającego precedensu jest „wypychanie” poza budżet ogromnej części wydatków państwa finansowanych do tej pory z przejrzystych źródeł.
Dziś większość wydatków okryta jest niemal pełną tajemnicą. Wybraliśmy Sejm, ten powołał rząd trzymający się od lat na kilkunastu głosach, i który mimo swej politycznej słabości – ma nas obywateli za nie wartych uwagi i zachodu ciołków.
NIK podała, że poza budżetem państwa znalazły się operacje powodujące powstanie deficytu ponad sześciokrotnie wyższego od łącznego budżetu państwa i budżetu środków europejskich.
„Car-bomba” z pierwszych zdań tego tekstu miała przede wszystkim znacznie polityczne – służyła odstraszeniu Ameryki. Polska bomba zadłużeniowa (tak samo jak chińska) też ma źródło polityczne.
Nasz dług nie służy rozwojowi. Inwestycje ugrzęzły w bagnie już lata temu. Dług zaciągany przez niedobrą zmianę jest jak maszynka do mięsa, bez której kiełbasy wyborczej nie wymielisz.
Służy zamazaniu obrazu w celu utrzymania władzy, dokładnie tak jak w Chinach.