Indeksy branżowe wróżyły spowolnienie
Główne wskaźniki warszawskiej giełdy sugerowały łagodne spowolnienie naszej gospodarki. Znacznie większy pesymizm wykazywały indeksy branżowe. Rację miały te ostatnie.
Główne wskaźniki warszawskiej giełdy sugerowały łagodne spowolnienie naszej gospodarki. Znacznie większy pesymizm wykazywały indeksy branżowe. Rację miały te ostatnie.
Afera Amber Gold przypomina o konieczności oceny ryzyka i związanej z nim premii, która czasem zamienia się w karę. Warto poszukać odpowiedzi na pytanie, czy wysoki zysk zawsze oznacza duże ryzyko i jaki zysk można uznać za przyzwoity, a jaki za podejrzany.
Wartości wskaźników wyceny akcji na warszawskiej giełdzie zbliżają się do historycznych minimów. Można by uznać to za okazję do zakupów, gdyby nie perspektywa gospodarczego spowolnienia i spadku zysków.
Nad naszą gospodarką zbierają się chmury. Prognozy są coraz gorsze, a dane wskazują na scenariusz bardziej pesymistyczny niż zakładano. Zaciskanie pasa, zaostrzanie polityki pieniężnej i spowolnienie na świecie dają znać o sobie.
Gospodarka słabnie, a inflacja nie odpuszcza. Wszystkiemu winne ceny surowców rolnych i energetycznych. Ich wzrostu podwyżkami stóp okiełznać się nie da. Na czynniki polityczne i pogodowe nie ma rady.
W pierwszych dniach sierpnia minie rok od czasu gdy WIG20 utknął w przedziale 2000-2400 punktów. To niezbyt częsta, choć nieodosobniona sytuacja w historii tego indeksu. Zwykle kończy się dynamicznym ruchem, najczęściej w górę.
Indeksy największych azjatyckich giełd zniżkują po ponad 20 proc. Mniejsze parkiety trzymają się lepiej, ale i one odczuwają zadyszkę. A wszystko zaczęło się w Chinach. I stamtąd nadejdą sygnały poprawy.
Przedmiotem dyskusji w ostatnich tygodniach jest spadkowa tendencja rentowności polskich obligacji skarbowych. Choć zjawisko nie jest nowe, jego zwiększająca się dynamika skłania do poszukiwania przyczyn oraz możliwych konsekwencji.
Kolejna fala łagodzenia polityki pieniężnej jest faktem. Do kompletu brakuje tylko amerykańskiej rezerwy federalnej. Licząc na Fed, rynki popełniły falstart, ale dały sygnał, kto i co może najbardziej zyskać na luzowaniu.
Wbrew obawom i niesprzyjającym okolicznościom, pierwszych sześć miesięcy roku było dla większości giełd udanych. Straty zaliczyły tylko te parkiety, które na to zasłużyły. WIG znalazł się w doborowym towarzystwie.
Obserwacja obrotów może być źródłem interesujących sygnałów. Najczęściej informuje o sile giełdowych tendencji. Gwałtowne zmiany aktywności inwestorów mogą też ostrzegać przed zwrotem na rynku.
Polska gospodarka zaczyna odczuwać skutki recesji w Europie oraz spowolnienia w Azji i Ameryce. Na razie nasze hamowanie przebiega łagodnie, ale trzeba się liczyć z jego pogłębieniem. Jest szansa, że unikniemy najgorszego scenariusza.
Spadają ceny towarów wykorzystywanych w przemyśle, drożeją surowce żywnościowe. Taka mieszanka wskazuje na spowolnienie gospodarcze i utrzymywanie się tendencji inflacyjnych.
O złocie trudno zapomnieć, nawet jeśli gorączka związana z rekordami cen lub ich spadkiem ostygnie. Atmosferę podgrzewają wówczas szokujące prognozy ekspertów. Ostatnio rozbieżności między nimi są wyjątkowo duże.
Po tym, jak w Europie nastała łagodna recesja, a chińska gospodarka spowolniła tempo wzrostu, oczy inwestorów i analityków zwróciły się ku Ameryce. Po okresie poprawy i tam widać oznaki zadyszki.
Kontrakty na budowę autostrad zamiast żyły złota, stały się dla większości zaangażowanych w nie giełdowych spółek bardziej gwoździem do trumny. Przykład DSS, choć najbardziej spektakularny, nie jest odosobniony.
Indeks naszych największych spółek od ośmiu miesięcy nie może wyrwać się z trendu bocznego. Obserwacja tych zmagań, prowadzona z punktu widzenia jego składu sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z meczem KGHM kontra reszta świata.
Jeszcze niedawno liczono, że Chiny będą lokomotywą globalnej gospodarki. Teraz mówi się o nich w kontekście zagrożeń. Ich skalę oddaje zachowanie indeksów w Szanghaju. Od niemal trzech lat idą w dół.
Przez kilka ostatnich dni warszawska giełda nie radziła sobie najlepiej. Poprawę sytuacji przyniosły dopiero sesje piątkowa i poniedziałkowa. Ale zapał kupujących wciąż hamowany jest przez spodziewane spowolnienie gospodarcze.
Przewidywania, mówiące o kiepskiej pierwszej połowie roku na giełdach, na razie się nie sprawdzają. Wygląda na to, że większość znów nie miała racji. Jednak przesłanki, na których budowano prognozy, nadal są aktualne. A półrocze jeszcze się nie skończyło.
Miło popatrzeć na rosnące indeksy giełd krajów eksportujących ropę. Nie mogą też narzekać inwestorzy z Wall Street i głównych giełd europejskich. Ale wkrótce naftowe eldorado odbije się czkawką.
W minionym roku nasza gospodarka potwierdziła swoje możliwości. W tym będzie miała szansę ponownie wykazać się odpornością na globalne zawirowania. Wiele wskazuje na to, że da sobie z nimi radę.
Styczniowy wzrost sprzedaży detalicznej zaskoczył skalą. Jednocześnie stopa bezrobocia była najwyższa od roku. Takie niekonsekwencje się zdarzają, ale nie trwają długo. Słabość rynku pracy będzie widoczna w sklepach.
Sytuacja na amerykańskim rynku pracy ulega poprawie. Można się jednak obawiać, że jej potencjał wyczerpuje się, przynajmniej chwilowo. Byłaby to zła wróżba dla rynku akcji, zwiastująca głębszą korektę.
Od początku globalnego kryzysu finansowego poszukujący bezpiecznej przystani kapitał eksploatuje te same instrumenty. Ich wachlarz się kurczy, a poszukiwanie nowych nie jest łatwe. Może to prowadzić do akceptacji większego ryzyka.
Wahania kursu amerykańskiej waluty od dwóch lat silnie wpływają na ceny surowców. To typowe dla okresów słabszej koniunktury. Uwolnienie notowań towarów od dolarowego dyktatu będzie zwiastunem trwałej poprawy w globalnej gospodarce.
Miniony rok był niezwykły pod względem zmian cen różnych rodzajów aktywów. Mieszanka dających najwięcej zarobić lub stracić surowców i indeksów giełdowych stanowiła wyzwanie dla zwolenników dywersyfikacji portfela.
Nadzieje inwestorów, pokładane jeszcze niedawno w giełdach krajów rozwijających się, okazują się niezbyt trafione. Potencjał nowych rynków wciąż jest duży, ale nie ma szans ujawnić się bez poprawy globalnej koniunktury.
Najnowsze prognozy wskazują na łagodną recesję w Europie. Nasza gospodarka także zwolni tempo. W trzecim kwartale już widać niewielką zadyszkę, jednak utrzymamy się w światowej czołówce.
Europejski Bank Centralny dwukrotnie w ostatnich tygodniach obniżył stopy procentowe. Chiny zmniejszyły wysokość rezerw obowiązkowych. To efekt obaw o gospodarkę. Rada Polityki Pieniężnej bardziej boi się inflacji i zachowuje stoicki spokój.