Złoto coraz bardziej niepewne
Obok huraoptymistycznych prognoz, lokujących ceny złota nawet w okolicach 5000 dolarów, coraz więcej autorytetów zwraca uwagę na możliwość zakończenia złotej hossy lub przynajmniej dłuższej w niej przerwy.
Obok huraoptymistycznych prognoz, lokujących ceny złota nawet w okolicach 5000 dolarów, coraz więcej autorytetów zwraca uwagę na możliwość zakończenia złotej hossy lub przynajmniej dłuższej w niej przerwy.
Choć w Polsce nie grozi automatyczne zwiększenie podatków i cięć wydatków, to możemy mieć do czynienia z podobnym mechanizmem. Powodem jest to, że może się okazać iż budżet skonstruowano w oparciu o zbyt optymistyczne założenia.
Typowa w ostatnich latach zbieżność tendencji na rynkach akcji i surowców od kilkunastu miesięcy już nie obowiązuje. Indeksy giełdowe idą w górę, zaś notowania surowców zniżkują.
Wszystko wskazuje na to, że w 2013 r. akcje dadzą zarobić. Część czynników ryzyka została zneutralizowana, większość wcześniejszych niewiadomych jest rozpoznana, banki centralne utrzymują luźną politykę pieniężną. To warunki sprzyjające wzrostom.
Natłok wydarzeń na głównych frontach kryzysu sprawił, że znikły z pola widzenia problemy takich regionów jak Ameryka Południowa. Nieoczekiwane obniżenie ratingu Argentyny może być pierwszym sygnałem zagrożenia.
Wiele spółek z nadzieją wypatruje efektów świątecznej fali zakupów. Sezonowy wzrost obrotów z pewnością poprawia ich wyniki, ale koniunktury zmienić nie jest w stanie. To samo odnosi się do całej gospodarki.
Od niedawna w przypadku coraz większej liczby spółek mamy interesującą możliwość wyboru. Możemy kupić ich akcje, licząc na dywidendę, lub zainwestować w obligacje czekając na odsetki.
Na akcjach kilku dużych banków zwykle można sporo zarobić. Jednak znaleźć zyskowne inwestycje w liczącej 160 spółek szeroko rozumianej branży finansowej, nie jest łatwo.
Problemy związane z zadłużeniem i budżetem USA od trzech lat stanowią jeden z głównych powodów spadków na giełdzie. Właśnie toczy się kolejna odsłona tej gry, a inwestorzy nerwowo czekają na finał.
Patrząc na wyniki spółek wchodzących w skład WIG20, trudno dostrzec skutki gospodarczego spowolnienia. Być może to jest głównym powodem dobrego zachowania się indeksu w ostatnim czasie.
Od czterech lat rośnie liczba upadających w Polsce firm. W tym roku może przekroczyć 900, czyli wzrost o ponad jedną czwartą, w porównaniu do 2011 roku. Z jeszcze większym nasileniem tego zjawiska będziemy mieć do czynienia w przyszłym roku.
Rynki surowcowe dostarczają dowodów, że zawsze gdzieś jest hossa i zawsze gdzieś jest bessa. W wielu przypadkach jest tak, że niedawne gwiazdy, obecnie znajdują się w gronie największych spadkowiczów.
Schemat, wskazujący że łagodzenie polityki pieniężnej powoduje hossę na giełdzie, sprawdza się niemal zawsze. Nie ma powodu sądzić, by tym razem było inaczej. Na zbyt wiele trudno jednak liczyć.
Choć sondaże wskazują na niewielką przewagę Obamy, wynik wyborów za oceanem będzie inwestorów trzymał w napięciu do samego końca. W takich warunkach trudno silić się na przewidywanie zachowania rynków.
Inwestorzy w ocenie perspektyw gospodarki opierają się głównie na wskaźnikach wyprzedzających, opartych najczęściej na badaniach ankietowych. Rzadziej sięgają po tzw. twarde dane. Spora część tych ostatnich ma niezłe własności prognostyczne.
Rośnie liczba firm dzielących się zyskami, zwiększa się rola dywidendy w inwestycyjnych kalkulacjach. Polityka spółek wpływa na zachowanie się kursów ich akcji. Widać to obserwując indeks grupujący dywidendowych liderów.
Trudno dziś liczyć na wzrosty na giełdach. Z jednej strony mamy huragan, paraliżujący sporą część Stanów Zjednoczonych, z drugiej zaś nieustające problemy europejskie. Optymizmu ani śladu.
Inwestorzy wciąż poszukują atrakcyjnych branż, a starania te nasilają się w okresie recesji lub gospodarczego spowolnienia. Tym razem trudno o typowanie zyskownych sektorów. Pozostaje polowanie na „perełki”, które można znaleźć w najdziwniejszych miejscach.
Siła wpływu kolejnych działań stymulacyjnych Fed na rynki finansowe staje się coraz mniejsza. Druga runda QE spowodowała euforię przed, w trakcie i po jej wprowadzeniu. Trzecia wrażenie robiła tylko przed.
Nieźle sprawdzająca się w przeszłości zasada, mówiąca że małe spółki trafnie i z wyprzedzeniem reagują na zmiany gospodarczej koniunktury, ostatnio przestała się sprawdzać.
Oferta akcji ZE PAK przerywa posuchę na rynku pierwotnym. Na papierach spółek energetycznych niełatwo jednak zarobić. Zyski nie są oszałamiające i trzeba na nie sporo poczekać.
Wskaźnik Ifo uznawany jest za bardzo wiarygodny prognostyk przyszłej koniunktury gospodarczej. Podobną opinią cieszą się indeksy giełdowe. DAX i Ifo od kilku miesięcy poruszają się odmiennie. Któryś z nich się myli.
Wskaźnik Ifo uznawany jest za bardzo wiarygodny prognostyk przyszłej koniunktury gospodarczej. Podobną opinią cieszą się indeksy giełdowe. DAX i Ifo od kilku miesięcy poruszają się odmiennie. Któryś z nich się myli.
Rośnie indeks cen żywności liczony przez FAO, w górę idzie wskaźnik cen surowców. Za nimi podąża inflacja. Na razie nie wygląda groźnie, ale w połączeniu z gasnącym wzrostem gospodarczym może stanowić niebezpieczną mieszankę.
Kilkanaście miesięcy temu w Chinach upatrywano lokomotywy, mogącej uratować świat przed spowolnieniem. Teraz lokomotywa hamuje, a indeksy w Szanghaju wyglądają podobnie jak w Atenach i Madrycie.
Choć studiowanie ustawy budżetowej to zajęcie niezbyt porywające, jednak znajdują się w niej wskazówki cenne dla każdego inwestora. Warto więc jej lekturze poświęcić nieco czasu.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy największe zyski przyniosły inwestycje w surowce. Ale i na akcje nie ma powodu narzekać. Wśród najmocniejszych indeksów znalazł się niemiecki DAX.
Bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym polska gospodarka drugie dno zaliczy w pierwszym kwartale przyszłego roku, po czym zacznie odzyskiwać wigor. Inwestorzy giełdowi już powinni ustawiać się w blokach startowych.
W okresie nadziei na dodruk pieniądza, rynki surowcowe zachowywały się typowo dla takich sytuacji. Gdy luzowanie stało się faktem, pojawiły się reakcje, które wskazują, że tym razem nie musi być tak samo.
Trzecia runda luzowania polityki pieniężnej stała się faktem. Zasadnicze pytanie dotyczy tego, jakie będą jej rynkowe skutki. Po pierwszej S&P500 wzrósł o 38 proc. Po drugiej o 33 proc. Przed trzecią zyskał 14,5 proc.