Obligacyjny pociąg natrafił na przeszkodę
Na rynkach obligacji doszło do oczekiwanej od jakiegoś czasu korekty. Sygnałem do jej rozpoczęcia był gwałtowny, globalny wzrost awersji do ryzyka i spadki, które przetoczyły się przez giełdy na całym świecie.
W wyniku wyprzedaży aktywów wzrosły rentowności w większości krajów, w tym na rynkach bazowych (USA, Niemcy). Oprocentowanie amerykańskich, 10-letnich papierów skarbowych wynosi obecnie ok. 2,60%, a niemieckich bundów ok. 1,18-1,20%. W naszym regionie mocno ucierpiały szczególnie obligacje węgierskie.
Pod presją znalazły się również polskie papiery skarbowe, które na tle świata straciły relatywnie dużo. Rentowność 10-letnich obligacji wzrosła w minionym tygodniu z 3,20 do 3,50%. Skala przeceny pokazała, że wcześniejsze oczekiwania na obniżkę stóp procentowych, które w ostatnim czasie stanowiły paliwo do wzrostów, na chwilę obecną przestały się liczyć. Wskazują na to także notowania kontraktów FRA, które obrazują oczekiwania inwestorów co do wysokości stóp procentowych w przyszłości.
Czy obecną przecenę można traktować jako początek dłuższego trendu spadkowego czy raczej korektę długotrwałego ruchu wzrostowego? Tydzień to zbyt krótki okres, by prawidłowo zdiagnozować sytuację, jednak można oczekiwać, że dopóki na świecie będzie panował sentyment „risk off” (czyli sprzedawanie ryzykownych aktywów), dopóty obligacje – w tym polskie – mogą tracić.
Krzysztof Izdebski,
zarządzający funduszami obligacji,
Union Investment TFI