Wyrok w sprawie kredytów frankowych: złoty coraz mniej wrażliwy na kolejne sądowe rozstrzygnięcia lub ich brak
![Wyrok w sprawie kredytów frankowych: złoty coraz mniej wrażliwy na kolejne sądowe rozstrzygnięcia lub ich brak Wyrok w sprawie kredytów frankowych: złoty coraz mniej wrażliwy na kolejne sądowe rozstrzygnięcia lub ich brak](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_753,h_423/https://bank.pl/wp-content/uploads/2021/01/bartosz-sawicki-753x424-cinkciarz-pl.jpg)
Każdy wyrok otwierałby szerzej drzwi do umocnienia złotego. Tymczasem po majowym posiedzeniu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego nie ma ani orzeczenia, ani nie ma kolejnego terminu. Jest za to prośba o opinię szeregu instytucji, m.in. Komisji Nadzoru Finansowego, Narodowego Banku Polskiego, Rzecznika Finansowego czy nawet… Rzecznika Praw Dziecka.
Inwestorzy tracą zainteresowanie, balast frankowy traci wagę
– Wciąż pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi. Wciąż nie wiadomo, jak podchodzić do umów kredytowych we frankach szwajcarskich zawierających klauzule abuzywne. Impas trwa już tak długo, a szanse na jego szybkie przełamanie są tak nikłe, że dla inwestorów kwestia ta przesuwa się na dalszy plan – tłumaczy Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Już od pewnego czasu dawało się zaobserwować, że z punktu widzenia rynku złotego kwestia frankowiczów ulegała stopniowemu rozmyciu.
Wyrok Sądu Najwyższego był dwukrotnie przesuwany, a po drodze pojawiły się wątpliwości, czy ważniejsza będzie opinia Trybunału Sprawiedliwości UE (z końca kwietnia). W rezultacie, dla kapitału spekulacyjnego temat praktycznie nie istnieje. Zresztą skromny spadek kursu euro, o mniej niż 0,5 proc. względem zamknięcia poprzedniego tygodnia, potwierdza, że każdy kolejne wydarzenie, które miało przynieść przełom, rodziło coraz mniejsze zainteresowanie inwestorów sprzedających polską walutę – dodaje.
Brak wiarygodnego terminu (a w tym przypadku jego całkowity brak) nie pozwala też na podejmowanie zakładów na rynku opcji, a przecież w marcu był to bardzo istotny element oddziałujący w kierunku wzrostów kursu EUR/PLN. Inwestorzy kilka razy sparzyli się na próbach spekulacji na osłabienie złotego w wyniku prokonsumenckiego orzeczenia. Zainteresowanie tym temat powinno zatem wyraźnie przygasać. Prędzej należy spodziewać się reakcji ex post niż prób pozycjonowania się pod ten czynnik z wyprzedzeniem. Ewentualne podbicie kursu EUR/PLN po wyroku również nie powinno okazać się trwałe.
Czytaj także: TSUE: nieważność umowy na kredyt frankowy tylko w ostateczności >>>
– Oznacza to także, że kwestia kredytów frankowych będzie mniej istotnym balastem dla złotego, który po czterech miesiącach tego roku ma znaczny dystans do nadrobienia i – w świetle naszych prognoz – będzie gonił peleton ryzykownych walut. Zakładamy, że na koniec roku zapłacimy za euro 4,40 zł. Polskiej walucie sprzyjać będzie silny, nawet około 5-procentowy wzrost gospodarczy oraz tendencje w bilansie płatniczym. Po ostatnim wystrzale inflacji (w maju jej dynamika będzie się zbliżać do 5 proc.), ostrzej na horyzoncie zaczyna majaczyć wizja pierwszej podwyżki stóp procentowych. Mogłaby ona mieć miejsce w połowie przyszłego roku. Krajowa polityka pieniężna będzie zaostrzona później niż na Węgrzech czy w Czechach, ale nie będzie aż tak mocno kontrastować z tendencjami w regionie – wskazuje analityk Cinkciarz.pl.
W zanadrzu plan przerabiany na Węgrzech
Zagadnienie kredytów hipotecznych w walutach obcych z roli motywu przewodniego notowań zostaje zdegradowane do roli czynnika, który z dalszego planu wyjdzie na pierwszy zapewne jedynie na moment. Nie ma podstaw, by banki intensyfikowały potencjalnie osłabiające złotego transakcje zabezpieczające na rynku instrumentów pochodnych (swapy walutowe), związane z udzielonymi kredytami. Co więcej, w piątek 7 maja br. Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, wyraził sugestię, że NBP będzie brał udział w ewentualnej konwersji, jeśli połowa banków przystanie na propozycję KNF. Widać na tym polu pewne łagodzenie stanowiska, gdyż wcześniej mowa była o większości banków.
Czytaj także: Nie będzie przedawnienia liczonego od daty wypłaty kredytu, bankowcy oceniają uchwałę SN ws. kredytów w CHF >>>
Przypomnijmy, że w czarnym dla banków scenariuszu koszt przekroczy (według szacunków Komisji Nadzoru Finansowego) 230 mld zł. Z punktu widzenia instytucji finansowych i stabilności sektora rozstrzygnięcia są zatem kluczowe.
– Zakładamy jednak, że potencjalna konwersja odbyłaby się przez bank centralny i w ten sposób byłaby praktycznie neutralna dla wyceny polskiej waluty. Podobny mechanizm w 2014 r. z powodzeniem zastosowano na Węgrzech – przypomina Bartosz Sawicki.