Wykupy na Catalyst w 2015 roku: defaultów będzie mniej

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

gielda.14.400x266W 2015 roku łączna wartość niewykupionych w terminie obligacji może być o połowę niższa niż w minionym roku. Ale jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o skoku jakościowym na Catalyst.

Szczegółowa treść raportu z omówieniem sytuacji poszczególnych emitentów dostępna jest pod tym linkiem.

Notowane na Catalyst spółki muszą w tym roku wykupić papiery dłużne za przeszło 6 mld zł, ale jeśli pominąć BGK i euroobligacje PKO, kwota ta wynosi 1,58 mld zł, co jest wynikiem zbliżonym do poprzednich lat. Wartość szacownych przez nas wykupów z poważnym ryzykiem niepowodzenia to 65-90 mln zł, co stanowi od 4,1 do 5,7 proc. wygasających emisji.

Jeśli pójść o krok dalej i pominąć także obligacje niedostępne dla inwestorów detalicznych, czyli znajdujące się wyłącznie w obrocie na rynku hurtowym BondSpot, to planowana wartość wykupów maleje do 594 mln zł, a problemów ze spłatą należy oczekiwać przynajmniej dla co dziesiątej złotówki należnej obligatariuszom w dniu wykupu (10,9-15,2 proc.).

Prawdopodobnie oczy inwestorów na Catalyst najbardziej będą w tym roku zwrócone na e-Kancelarię oraz Uboat-Line. Tą pierwszą czeka prawdziwy maraton wykupów, który rozpocznie się w lutym i potrwa aż do końca roku, ale bez kolejnej sprzedaży aktywów lub pozyskania inwestora spółka może nie dotrwać do tego czasu. Entuzjazmu inwestorów na propozycję rolowania zadłużenia nie może spodziewać się także Uboat-Line. Przekonani o nadchodzących problemach są także obligatariusze Instalexportu, który w ubiegłym roku nie spłacił dwóch serii papierów dłużnych. Spółkę uratować może jedynie sprzedaż posiadanych gruntów na podstawie podpisanej umowy przedwstępnej.

Cierpliwość inwestorów prawdopodobnie przetestują chociażby Admiral Boats oraz Fast Finance, które będą zmuszone refinansować zadłużenie. Obie są już po wstępnych rozmowach z inwestorami. Ale podmiotów, które wyciągną rękę po emisje refinansujące, jest znacznie więcej, bo z każdym rokiem rośnie – nie zawsze słuszne – przekonanie emitentów, że obligacje to bardziej alternatywa dla kredytu obrotowego, niż inwestycyjnego. Tymczasem rację mają ci, którzy są w stanie wypracować przynajmniej znaczną część środków potrzebnych do spłaty i refinansowanie wybierają nie z konieczności, a jako bardziej efektywny sposób finansowania działalności.

Michał Sadrak
Obligacje.pl

 150114.catalyst.01.550x150114.catalyst.02.550x150114.catalyst.03.550x