W bankach ubędzie bankowców

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.04.400x320Tym razem Lejzorek Rojsztwaniec może się mylić i jego słynna przepowiednia "zwalniają, znaczy się będą przyjmować" się w bankowości nie sprawdzi. I żaden styczeń nie przekona, że ludzi i oddziałów jest więcej.

Gdy patrzy się na cały rok 2015, widać wyraźny spadek zatrudnienia w sektorze bankowym, kolejny od kryzysowego roku 2008. W ciągu 12 miesięcy liczba bankowców zmniejszyła się o ponad 1700 osób. Wraz z bankowcami odchodziły w niepamięć oddziały – ponad 130 – oraz filie, ekspozytury i inne placówki: mniej o ponad 200. I wszystko układało się w piękny trend, kiedy nagle przyszedł styczeń. To znaczy styczeń pojawił się jak zwykle, ale dane miał nietypowe. Nagle w tabeli Komisji Nadzoru Finansowego pokazało się ponad 1800 więcej bankowców i ponad 200 nowych oddziałów. Reinkarnacja? To raczej kwestia przetasowań: niektóre banki przejęły pod swoje skrzydła placówki wcześniej do zatrudnienia nie wliczane – stąd gwałtowny spadek w styczniu liczby filii, ekspozytur i innych placówek obsługi klienta: z 4666 do 4321, czyli o 345. Co ciekawe jednak, zatrudnienie wzrosło w centralach banków – i to o ponad 2500 osób.

I teraz, skoro już wszystko się zgadza i układa, można zacząć oszczędnościową układankę. Oddziałów będzie mniej, bo podatki, składki i inne obciążenia cięć wymagają, a klienci coraz chętniej kontaktują się z bankami wirtualnie. Oczywiście fizycznie istniejące placówki jeszcze długo nie znikną, ale ich liczba będzie spadać.

Nie tak szybko jednak, jak zatrudnienie. O zwolnieniach poinformowało już kilka banków. Do końca roku Getin Noble Banku planuje redukcję do 15 proc. etatów. Bank ma 5600 pracowników, ale efektywnych etatów 4800, pracę zatem może stracić maksimum 720 osób.  Ponad 800 osób ma opuścić PKO BP, niemal 500 – Raiffeisen Polbank. BPH stał się areną sporu zbiorowego, w który weszły z zarządem trzy organizacje związkowe. Poszło o plany zwolnienia – do 2020 r. – 1700 osób. No i jeszcze wciąż przeżywający połączenie BGŻ PNP Paribas: będzie mniej oddziałów, a w ciągu dwóch lat odejdzie niemal 1800 pracowników. O mniejszych redukcjach mowa jest też w kontekście innych banków.

Czy grozi nam bankowa posucha? Patrząc nie niektóre warszawskie ulice, gdzie zamiast sklepów czy punktów usługowych mamy ciąg bankowych oddziałów, odsiew nie zaszkodzi klientom. A ponieważ banki gwałtownie poszukują źródeł dochodów, to można się spodziewać może i droższych, ale za to lepszych usług.

Przemysław Szubański