Recesja – jak Niemcy chcą ograniczyć jej zasięg
W poniedziałek, 19 sierpnia agencja Bloomberga poinformowała, że niemiecki rząd przygotowuje pakiet stymulacyjny, który uruchomi, jeśli gospodarka wpadnie w głęboką recesję
W poniedziałek, 19 sierpnia agencja Bloomberga poinformowała, że niemiecki rząd przygotowuje pakiet stymulacyjny, który uruchomi, jeśli gospodarka wpadnie w głęboką recesję
1 sierpnia Donald Trump oddał kolejny strzał w wojnie handlowej z Chinami, informując, że od września nie objęte dotychczas cłami towary importowe z Chin wartości 300 mld USD zostaną obłożone 10-procentowymi taryfami. Chiny odpowiedziały na to osłabieniem swej waluty.
W czwartek 1 sierpnia prezydent USA Donald Trump poinformował za pośrednictwem twittera, że planuje nałożyć od 1 września 10% taryfę celną na towary chińskie o wartości 300 mld dolarów, które jeszcze nie zostały cłami objęte
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii poinformowało o wyraźnym wzroście inwestycji w I kwartale 2019 roku, który wyniósł 12,6 %. GUS o spadku produkcji przemysłowej w czerwcu o 2,7 % oraz budowlano-montażowej o 0,7 %
Opublikowane na początku stycznia wskaźniki niemieckiej gospodarki wzbudziły niepokój ekonomistów, ponieważ nie dotyczyły tylko motoryzacji, lecz także budownictwa, energetyki, wytwórstwa artykułów konsumpcyjnych. Zarazem jednak paniki nie ma – pisze z Berlina Włodzimierz Korzycki.
Wprawdzie gospodarka w krajach rozwiniętych rośnie w stabilnym, choć niezbyt wysokim tempie, ale coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia o zbliżającej recesji.
Według trzech instytutów ekonomicznych ifo (Monachium), ISAT (Rzym) i KOF (Zurych) gospodarka strefy euro nieznacznie spowolniła, ale nie ma sygnałów, by groziła recesja lub poważny kryzys
Indeks S&P 500 pozostaje w recesji, jeśli chodzi o wyniki spółek – 400 firm opublikowało już swoje wyniki za trzeci kwartał. Oznacza to ósmy kwartał ze spadkiem zysku na akcję (w ujęciu rocznym), biorąc pod uwagę wyniki skorygowane o buybacki.
To koniec interwencjonizmu, nie kapitalizmu. Bogactwo nie spłynęło na sam dół. BoJ w końcu stwierdził, że QE nie działa. Japonia przygotowuje “pieniądze z helikoptera”. Recesja może nadejść w USA, a następnie w Europie i rynkach wschodzących.
W globalnej gospodarce pojawiło się kilka promyków nadziei: globalna inflacja lekko przyspieszyła dzięki wyższym cenom towarów, z Chin napływają sygnały wskazujące na wyjście z deflacji, a na rynkach wschodzących stabilizują się zarówno przepływy kapitałowe jak i wzrost gospodarczy.
Dane o nastrojach konsumentów z Niemiec (Ifo) sugerują poprawę koniunktury w strefie euro po słabym III kw. Na giełdach przecena akcji, ale waluty emerging markets opierają się wyprzedaży. Złoty stabilny, dziś jeszcze lekko zyska.
Dolar utrzymuje lub powiększa zyski wobec większości walut w reakcji na podtrzymanie jastrzębiej retoryki ze strony Fed oraz nadal solidne odczyty z gospodarki. Złoty słabszy, ale wiele już nie straci. Do 21 września gorący okres na rynkach finansowych.
Brazylię czeka ciężki powrót do rzeczywistości po olimpiadzie. Nasilają się oczekiwania, że oskarżenie Rouseff poprawi warunki dla inwestorów. PMI dla sektora przemysłu odbija po rozczarowującym odczycie w maju. Silne wzrosty na rynku brazylijskich obligacji przyspieszają.
Obecna hossa jest jedną z najdziwniejszych w historii ponieważ została napędzona i jest sztucznie podtrzymywana przez banki centralne. Za każdym razem kiedy na rynku widzimy choćby dziesięcioprocentową korektę do akcji od razu wkraczają gołębie z FED i zapewniają rynek, że na szybką normalizację polityki monetarnej nie ma co liczyć. Taka sytuację obserwujemy od 2009 roku, ale trzeba przyznać, że przez dłuższy czas działania przynosiły efekty nie tylko na giełdzie, ale także na rynku kapitałowym. Teraz jest inaczej.
Rynki wykazują coraz większą nerwowość w związku ze zbliżającym się referendum w Wielkiej Brytanii. Publikacje makroekonomiczne czy posiedzenia banków centralnych zeszły na dalszy plan. Motorem napędowym decyzji inwestycyjnych są kolejne doniesienia o nastawieniu Brytyjczyków do Unii Europejskiej. A obawy o Brexit są coraz bardziej uzasadnione. Żaden z sondaży internetowych i telefonicznych z ostatnich trzech tygodni nie pokazał przewagi zwolenników zachowania status quo. Ostatnie dwa badania dają opcji wyjścia z Unii 3 i 6 pkt proc. przewagi. Swoich stawek nie zmieniają natomiast znacząco (od 2-3 dni, po niedawnym przeskalowaniu) bukmacherzy. Przypisują oni nadal wyraźnie wyższe szanse pozostania we Wspólnocie (60-65 proc. wobec 35-40 proc.). Kalkulowane przez agencję Bloomberg na bazie opcji rynku walutowego implikowane prawdopodobieństwo Brexitu jest jeszcze niższe (25 proc.). Te „twarde” wskaźniki, za którymi stoją prawdziwe pieniądze, zamiast opierania się na notorycznie mylących się ośrodkach badania opinii publicznej, pozwalają nadal podtrzymywać założenie przychylnego funtowi (ale i złotemu) rozwojowi wydarzeń po 23 czerwca. Według ostrożnych szacunków decyzja o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii skutkowałaby 8-10-proc. spadkiem wartości funta w stosunku do dolara i potencjalnie dalszą, 2-5-procentową deprecjacją w perspektywie półrocza.
Zmiany na rynku pracy są nieco łatwiej przewidywalne, niż inne parametry gospodarcze. Lokalny sezonowy szczyt bezrobocia występuje zwykle w styczniu lub lutym. W tym roku stopa bezrobocia była na identycznym poziomie 12 proc. w obu tych miesiącach. Wiosna powinna przynieść początek tendencji, w wyniku której zejdzie ona do poziomu najniższego od siedmiu lat.
Kraje z grupy rynków wschodzących będą musiały się zmierzyć z groźbą spowolnienia wzrostu i perspektywą rosnących koszty finansowania – oceniają autorzy opracowania Banku Światowego. Jakie kroki powinni podjąć odpowiedzialni za gospodarkę decydenci w tych państwach, gdyby czynniki te miały przyczynić się do zaistnienia cyklicznego spowolnienia? Jednym z istotniejszych instrumentów stymulujących gospodarkę może być – w opinii twórców raportu – odpowiednio prowadzona polityka budżetowa.