Sprzedaż spada, ale obniżek cen mieszkań nie będzie

Sprzedaż spada, ale obniżek cen mieszkań nie będzie
Fot. stock.adobe.com/fotomek
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
14,2 tys. mieszkań sprzedanych i 15,5 tys. nowych wprowadzeń to wynik z jakim III kwartał 2018 r. zamknęli deweloperzy działający na 6 największych rynkach w Polsce - wynika z najnowszego raportu REAS "Rynek mieszkaniowy w Polsce - III kwartał 2018 r." Trzy kwartały słabszych niż w 2017 roku wyników, zarówno po stronie podaży jak i popytu zapowiadają zdecydowanie gorsze niż poprzednio zamknięcia roku, ale jak podkreślają eksperci, sytuacja branży wciąż jest stabilna i nie zwiastuje powtórki sprzed 10 lat.

Sprzedaż mieszkań spada, ale „taniej nie będzie” #REAS #mieszkania #sprzedażmieszkań #cenymieszkań #REAS

Jeśli traktować liczbę sprzedawanych mieszkań jako kluczowy wskaźnik koniunktury, to okres boomu na rynku mieszkaniowym mamy już za sobą. Trzeci kwartał 2018 r. był też trzecim z rzędu kwartałem spadków sprzedaży i zaowocował blisko 9% k/k (19% r/r) spadkiem liczby transakcji liczonych łącznie na 6 największych rynkach deweloperskich w Polsce (w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi). W zaledwie 9 miesięcy – od rynkowego szczytu, który przypadł w IV kwartale 2017 r. – kwartalny wolumen transakcji na tych rynkach zmalał do 14,2 tys.

Największy, bo blisko 30% spadek odnotowano w Łodzi, gdzie liczba transakcji wyniosła „zaledwie” 0,9 tys. Dla deweloperów działających na tym rynku było to tym boleśniejsze, że Łódź, która późno zaczęła nadrabiać straty w stosunku do reszty „stawki” przez ostatnie kwartały opierała się spadkom, a II kwartał 2018 r. był najlepszym kwartałem sprzedaży w historii tego miasta. Niewiele mniejsze spadki zaliczyły Poznań (-27%) i Wrocław (-20%). Jedynym rynkiem, który poprawił wyniki sprzedaży w stosunku do rezultatu z końca czerwca było Trójmiasto (+6,4%).

– Winą za te gorsze wyniki należy obarczyć przede wszystkim rosnące ceny. – mówiła Katarzyna Kuniewicz, Partner w REAS, szefowa działu Badań i Analiz Rynku. – Choć dynamika wzrostów w ostatnim kwartale nie była już tak wysoka, to poziom cen ofertowych, który został osiągnięty, stał się dla wielu nabywców – zwłaszcza tych w segmencie popularnym – nieosiągalny. Tym bardziej, że nie mogą oni liczyć na żadne dodatkowe wsparcie w finansowaniu zakupu, jak chociażby to, którym jeszcze niedawno był MdM.

Gdzie jest najdrożej?

W porównaniu do cen sprzed roku największą różnicę widać w Warszawie (+14,0%) i Wrocławiu (+13,6%). W Łodzi wzrost wyniósł 9,3%, w Poznaniu 7,1%, a w Trójmieście 7,0%. Najmniej r/r podrożały mieszkania w Krakowie (+5,2%).

Ceny rosną, a skłonność nabywców do zwiększania wydatków wcale za tym nie idzie, co pokazują badania preferencji nabywców prowadzone przez REAS we współpracy z OBIDO. W porównaniu z grudniem 2017 r. uśredniona deklarowana kwota maksymalna zakupu spadła niemal w każdej z analizowanych grup.

Jak podkreślają eksperci REAS, sytuacja z którą mamy obecnie do czynienia nie prowadzi jednak do powtórki scenariusza sprzed 10 lat. Problemy z rozpoczynaniem nowych inwestycji, wynikające przede wszystkim z trudności jakie deweloperzy napotykają w pozyskiwaniu terenów inwestycyjnych i kontraktowaniu wykonawstwa, przeciwdziałają powstawaniu bańki podażowej. Dzięki tej sytuacji mieszkania nadal sprzedają się w bardzo szybkim tempie.

– Niezależnie od spadku liczby transakcji wciąż maleje wskaźnik czasu wyprzedaży oferty. Przy tym tempie sprzedaży, gdyby deweloperzy nagle zaprzestali wprowadzeń, to co jest obecnie w ofercie wyprzedałoby się w 8 – 9 miesięcy. – komentuje Katarzyna Kuniewicz. – Dla porównania, w 2012 roku, kiedy oferta była największa w historii rynku, wskaźnik ten wynosił 2 lata. Do deweloperów wciąż przychodzą klienci, ale albo odstrasza ich cena, albo czas oczekiwania na mieszkanie, albo trudno im znaleźć coś dla siebie, bo większość mieszkań w inwestycji, która dopiero co trafiła na rynek już znalazła swoich właścicieli.

 

Źródło: REAS