Sprzedaż mieszkań w 2021 roku, mimo pandemii koronawirusa, będzie rosła?
„Jesteśmy umiarkowanymi optymistami na kolejne 2-3 lata. Rynek mieszkaniowy w trudnej sytuacji radzi sobie nieźle” – powiedział wiceprezes JLL Kazimierz Kirejczyk podczas konferencji prasowej.
Według niego, skala rynku w latach 2021-2022 powinna utrzymać się na poziomie nieco lepszym niż w ub.r.
Lekki wzrost sprzedaży w 2021 r. oznacza bardzo przyzwoite wyniki w poszczególnych kwartałach i możemy zakładać, że również będziemy mieli nieco lepszy rok 2022.
„Jeśli coś niepokoi, to blokady podażowe, związane z niewystarczającym dostępem do terenów i osłabione pandemią samorządy będą miały problem ze wspieraniem inwestycji infrastrukturalnych i trzeba będzie je przerzucić na deweloperów, a ci – na nabywców. Więc nie będzie pola na zmniejszanie kosztów inwestycji” – powiedział Kirejczyk.
Deweloperzy poprawiają wyniki sprzedaży
Według prognozy JLL, liczba wprowadzanych do oferty lokali będzie także lekko rosnąć względem 2020 r. w kolejnych dwóch latach, a wielkość oferty utrzymywać się na stabilnym poziomie, choć nieco niższym niż w ubiegłym roku.
W 2020 r. sprzedaż nowych mieszkań na 6 największych rynkach przekroczyła 53 tys., a 19-proc. spadek r/r w dobie pandemii jest wynikiem wyjątkowo dobrym, ocenia JLL. Utrzymanie poziomu cen sprawiło, że pod względem wartości sprzedaży rok ten był porównywalny z dobrymi latami hossy.
„Działający na sześciu największych rynkach mieszkaniowych w Polsce deweloperzy zakończyli rok, poprawiając o 5% wyniki sprzedaży sprzed kwartału. Sprzedaż 14 tys. mieszkań w IV kwartale i 53 tys. w całym 2020 roku, to rezultat wyjątkowo dobry, zaledwie o 19% gorszy niż ubiegłoroczny. Nieco trudniej było firmom nadrobić zaległości w uruchamianiu nowych inwestycji. Na rynek trafiło o 24% mniej nowych lokali niż w 2019 r.” – czytamy w komunikacie.
Czytaj także: Ceny mieszkań w 2021 roku mogą pójść w górę o kolejne kilka procent >>>
Spadki sprzedaży w całym 2020 r. w porównaniu z rokiem poprzednim poza Trójmiastem (9%) i Łodzią (14%) wyniosły w granicach 20%. To sporo, ale jeśli podaż także proporcjonalnie maleje, a oferta zbliża się do poziomu rocznej sprzedaży, to zdaniem ekspertów JLL świadczy o względnej równowadze i dobrej kondycji rynku, dodano.
Na koniec grudnia oferta na sześciu rynkach wynosiła 48 tys. i była o 5% niższa niż przed rokiem. We wszystkich analizowanych przez JLL miastach, poza najszybciej wyprzedającą się Warszawą, była też bliska wielkości rocznej sprzedaży – nawet w Trójmieście i Łodzi, gdzie na koniec roku padły rekordy wprowadzeń. W przypadku Trójmiasta poprawiony został wynik kwartalny (3,3 tys. lokali wprowadzonych w IV kwartale 2020 r.). Łódź z nową podażą wynoszącą 4,7 tys. pobiła roczny rekord z 2018 r.
Na stabilnym poziomie utrzymuje się liczba lokali, których budowę ukończono
Z analiz JLL wynika też, że na stabilnym poziomie utrzymuje się liczba lokali, których budowę ukończono, a które wciąż nie znalazły nabywców. Na koniec roku stanowiły one 12% wszystkich mieszkań, z których nabywcy mogli wybierać.
Średnie ceny mieszkań czekających na nabywcę na koniec 2020 r. pozostały na poziomie zbliżonym do tego z końca września. Wzrosty nie przekroczyły nigdzie 2%. Oznacza to jednak, że nabywcy nie doczekali się zapowiadanych w tym roku spadków cen. Nawet w Trójmieście, gdzie średnia cena dla oferty spadła k/k o niecałe 3%, dało to jedynie wyrównanie poziomu cen ofertowych sprzed roku. Na pozostałych rynkach średnie ceny mieszkań oferowanych do zakupu na koniec grudnia były wyższe niż przed rokiem. Począwszy od Warszawy, gdzie wzrost wyniósł 4%, aż do Krakowa, w którym za 1m2 trzeba zapłacić średnio 12% więcej, podano także.
Sześć analizowanych przez JLL rynków to: Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań i Łódź.