S&P utrzymał długoterminowy rating „A-” Polski, z 20% inflacją w lutym
Jednocześnie Agencja podtrzymała krótkoterminowy rating ryzyka kredytowego zadłużenia w walucie krajowej na poziomie A-1 oraz krótkoterminowy rating dla długu w walutach obcych na poziomie A-2, podano w komunikacie.
„Stabilna perspektywa odzwierciedla równowagę między ryzykiem makroekonomicznym wynikającym z wojny rosyjsko-ukraińskiej a buforami, jakie zapewniają silne bilanse zewnętrzne i rządowe Polski” – czytamy w komunikacie.
Agencja wskazała, że ratingi mogłyby znaleźć się pod presją, gdyby konsekwencje konfliktu na Ukrainie nasiliły się i trwały dłużej niż oczekuje, co skutkowałoby znacznie słabszymi średnioterminowymi perspektywami wzrostu.
Obniżenie ratingu mogłoby również nastąpić w przypadku wyraźnego i długotrwałego ograniczenia transferów unijnych do Polski, np. z powodu ciągłych napięć politycznych pomiędzy Polską a władzami UE.
„Moglibyśmy podnieść ratingi, gdyby po ustąpieniu skutków konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Polska powróciła do dobrych wyników gospodarczych, a wyniki fiskalne rządu okazały się lepsze niż przewidujemy” – czytamy dalej.
Według S&P Global, UE opóźni wypłaty dla Polski w ramach Instrumentu Odbudowy i Odporności (RRF) do czasu po wyborach parlamentarnych w tym roku, ale podtrzyma inne finansowanie.
Wzrost deficytu general government do 4,9% PKB w 2023 r.
S&P Global Ratings oczekuje, że deficyt sektora rządowego i samorządowego (tzw. general government) w Polsce wzrośnie do 4,9% PKB w tym roku, a następnie spadnie do 3,4% PKB w przyszłym roku, podała agencja. Na lata 2025-2026 S&P prognozuje deficyt na poziomie odpowiednio: 3,2% i 2,9% PKB.
„Oczekujemy, że wyniki fiskalne sektora general government pozostaną w tym roku pod presją i przewidujemy, że deficyt fiskalny wzrośnie do 4,9% PKB – najwyższego poziomu od ponad dekady, z wyjątkiem okresu pandemii w 2020 r.
Niemniej jednak, prognoza ta stanowi poprawę w stosunku do naszych wcześniejszych oczekiwań. Wynika to z faktu, że rząd zdecydował się wycofać w 2023 r. większość obniżek stawek podatkowych (wynoszących ponad 1% PKB), które wprowadził w celu ochrony gospodarstw domowych i przedsiębiorstw przed wzrostem cen energii.
Ponadto, część środków wsparcia fiskalnego związanych z energetyką w 2023 r. będzie teraz finansowana z podatków nadzwyczajnych od sektora energetycznego” – czytamy w komunikacie.
Prognozy uwzględniają liczne presje na przychody i wydatki: wydatki związane z przyjmowaniem ukraińskich uchodźców (około 0,5% PKB rocznie); zobowiązanie do zwiększenia wydatków związanych z obronnością do około 4% PKB w 2023 r. w ujęciu kasowym i mniej w ujęciu memoriałowym (chociaż szacowane wydatki na obronę w latach 2021-2022 były już powyżej wytycznej NATO wynoszącej 2% PKB); rosnący koszt odsetek; skutki programu gospodarczego Polski Ład z 2021 r. i innych ulg podatkowych (utrata dochodów w wysokości 1,2% PKB w 2023 r. i 0,8% PKB w 2024 r.) oraz nowe propozycje wydatków, które mogą zmaterializować się przed nadchodzącymi wyborami.
Nieco łagodzące te presje są spadające ceny gazu, historia niepełnego wykonania ustawowych wydatków w wysokości 1-1,5% PKB oraz zobowiązanie rządu do osiągnięcia docelowego deficytu w wysokości 4,5 % PKB, co ma na celu uspokojenie nastrojów inwestorów i zapobieżenie ponownej zmienności kosztów finansowania rządowego, podano także.
„Na podstawie naszych prognoz makroekonomicznych i fiskalnych oczekujemy, że dług publiczny (bez aktywów płynnych) spadnie w tym roku do poziomu nieco powyżej 44% PKB i zasadniczo ustabilizuje się na tym poziomie do 2026 roku” – czytamy dalej.
Agencja oczekuje, że zadłużenie tego sektora wyniesie 49% PKB w 2023 r. i 48,6% w 2024 r. (w 2025 r. – 49,4% i 49,8% PKB w 2026 r.).
Czytaj także: Fitch: pierwsza obniżka stóp w Polsce najwcześniej w I. kwartale 2024 roku
Wzrost PKB Polski w tym roku na poziomie 0,9%
S&P Global Ratings podtrzymał prognozę wzrostu PKB Polski na poziomie 0,9% (zgodnie z oczekiwaniami z listopada ub.r.) w 2023 r., 3,2% w 2024 r. i 2,8% w 2025 r., podała Agencja. Na 2026 r. także prognozuje wzrost o 2,8%.
„Gospodarcze reperkusje wojny rosyjsko-ukraińskiej będą nadal ciążyć na Polsce w 2023 roku, co skłania nas do prognozowania spowolnienia wzrostu realnego PKB do 0,9%” – czytamy w komunikacie.
Konsekwencje wojny rosyjsko-ukraińskiej będą stanowić dalsze wyzwanie dla perspektyw makroekonomicznych Polski w 2023 r., podkreśliła Agencja.
„W naszych prognozach nie uwzględniamy skrajnych scenariuszy zakładających eskalację zewnętrznych zagrożeń bezpieczeństwa, w tym bezpośredniego konfliktu zbrojnego między NATO a Rosją.
Mimo to przewidujemy, że spowolnienie eksportu, inwestycji i konsumpcji ograniczy wzrost PKB Polski do poziomu nieco poniżej 1% w tym roku. Nastąpi to po silnym spowolnieniu w drugiej połowie 2022 roku, spowodowanym spowolnieniem w strefie euro, wysoką inflacją i zaostrzeniem warunków finansowania” – czytamy dalej.
Niemniej jednak, ryzyka związane z naszymi prognozami wzrostu dla strefy euro i Polski nieco zmalały. Wynika to ze słabnącej globalnej inflacji, ponownego otwarcia Chin oraz spadku kontraktów na gaz w Europie na początku stycznia 2023 r. do poziomu sprzed wojny.
W bazowym scenariuszu S&P przewiduje, że gospodarka strefy euro będzie w stagnacji, a Niemcy, kluczowy partner handlowy Polski, odnotują łagodną całoroczną recesję na poziomie 0,5% w 2023 roku.
„Podstawy makroekonomiczne Polski pozostają silne. Gospodarka jest zróżnicowana i konkurencyjna, zewnętrzne i publiczne dźwignie finansowe są stosunkowo niskie, a sektor bankowy jest płynny i dobrze uregulowany.
Ożywienie gospodarcze po COVID-19 było wyjątkowo silne. Realny PKB wzrósł o 6,8% w 2021 r. i 4,9% w 2022 r., po stosunkowo płytkim spadku o 2% w 2020 r. Silne ożywienie podniosło poziom dochodów Polski znacznie powyżej wartości sprzed pandemii.
Dodatkowo, uważamy, że część z 1,2 -1,5 mln ukraińskich uchodźców w Polsce prawdopodobnie pozostanie w kraju na dłużej i pomoże złagodzić utrzymującą się presję na krajowym rynku pracy; znaczna część dorosłych, którzy przybyli z Ukrainy od marca 2022 r. weszła już na rynek pracy” – napisano także w komunikacie.
Czytaj także: Szybki szacunek PKB za IV kwartał 2022 roku: wzrost o 2%, i co dalej?
Inflacja CPI osiągnie szczyt w lutym w okolicach 20% r/r
S&P Global Ratings oczekuje, że inflacja konsumencka CPI osiągnie swój szczyt w lutym w okolicach 20% ze względu na efekt niskiej bazy i przerwanie zeszłorocznych cięć podatkowych, podała Agencja.
„Podwyższona inflacja w Polsce przy spowalniającym wzroście PKB podkreśla trudne otoczenie dla NBP. Presja inflacyjna narasta od połowy 2021 r., a w listopadzie 2022 r. inflacja cen konsumpcyjnych osiągnęła poziom 17,5% – najwyższy od 25 lat. W grudniu 2022 r. inflacja spadła do 16,6%, ale w styczniu tego roku wzrosła do 17,2%.
Uważamy, że inflacja osiągnie szczyt w okolicach 20% w lutym ze względu na efekt niskiej bazy i przerwanie zeszłorocznych cięć podatkowych. Przewidujemy, że po tym okresie inflacja zasadnicza zacznie się zmniejszać ze względu na zacieśnienie warunków monetarnych, umiarkowaną inflację globalną i słabnące ceny energii” – czytamy w komunikacie.
Zdaniem Agencji, presja cenowa pozostanie podwyższona ze względu na utrzymujący się ciasny rynek pracy i wynikającą z niej lepką inflację bazową.
„W związku z tym, przewidujemy, że roczny wskaźnik cen konsumpcyjnych wyniesie średnio blisko 12,9% w 2023 r. (pozostanie bez zmian w porównaniu z 2022 r.) i 6,2% w 2024 r. – znacznie powyżej celu NBP wynoszącego 2,5% +/- 1 punkt procentowy” – czytamy dalej.
Inflacja konsumencka CPI w 2025 r. średniorocznie wyniesie – według Agencji – 3,1%.
„W scenariuszu bazowym zakładamy, że zacieśnianie polityki pieniężnej przez NBP (od końca 2021 r. stopa procentowa została podniesiona łącznie o 6,65 pkt proc.), wspomagane dezinflacyjnym wpływem osłabienia popytu krajowego i spadku cen surowców na świecie, zapobiegnie trwałemu zakotwiczeniu się długoterminowych oczekiwań inflacyjnych, zbliżając inflację do celu pod koniec 2024 r.” – podsumowano.
Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), inflacja konsumencka wyniosła 17,2% w ujęciu rocznym w styczniu 2023 r.
Skala i tempo tworzenia rezerw banków będą zależały od orzeczenia TSUE
S&P Global Ratings spodziewa się, że wolumen i ścieżka tworzenia rezerw przez polskie banki będą zależały od ostatecznego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie zwrotu kosztów korzystania z zapłaconych rat kredytów hipotecznych w CHF jeszcze w tym roku i jego implementacji przez polskie sądy. Według Agencji, presja na banki może wzrosnąć, jeśli zdecyduje w tym roku, że nie mogą one pobierać opłat za wykorzystanie kapitału.
„Uważamy, że płynny i rozsądnie skapitalizowany sektor finansowy w Polsce powinien być w stanie zaabsorbować ryzyka wynikające z trudnych perspektyw makroekonomicznych, ośmiomiesięcznych wakacji w spłacie kredytów hipotecznych wprowadzonych przez rząd w lipcu 2022 roku oraz kosztów wynikających z rosnącej liczby krajowych spraw sądowych dotyczących ich kredytów hipotecznych denominowanych we franku szwajcarskim (CHF).
Ta ostatnia presja może wzrosnąć, jeśli TSUE zdecyduje w tym roku, że polskie banki nie mogą pobierać opłat za wykorzystanie kapitału na kredyty hipoteczne denominowane w CHF, które zostały uznane przez lokalny sąd za nieważne” – czytamy w komunikacie.
Opinia rzecznika generalnego TSUE w tej sprawie z 16 lutego była taka, że banki nie mają prawa do wynagrodzenia w tych przypadkach, przypomniano.
„W każdym razie, oczekujemy kontynuacji tworzenia rezerw na ryzyko prawne przez banki dotknięte tym problemem, przy czym łączny wolumen i ścieżka tworzenia rezerw będą zależały od ostatecznego orzeczenia TSUE jeszcze w tym roku i jego implementacji przez polskie sądy.
W połączeniu z ryzykiem przedłużających się wakacji kredytowych, dalsza poprawa rentowności banków w 2023 roku może być wyzwaniem. Jednak środowisko wyższych stóp procentowych solidnie wspiera rentowność operacyjną i z kolei zapewnia silny bufor do absorpcji kosztów nadzwyczajnych w 2023 roku” – czytamy dalej.
Wyrok TSUE, który jest spodziewany za ok. 6 miesięcy będzie się odnosił do sprawy, której dotyczyło pytanie prejudycjalne, ale będzie też wskazówką dla sądów rozpatrujących podobne sprawy i będzie miał wpływ na linię orzecznictwa.
Czytaj także: Prezes ZBP o opinii Rzecznika Generalnego TSUE