Regulacje bankowe rozwodzą się po obu stronach Atlantyku
– Mamy do czynienia ze zjawiskiem dezintegracji rynków finansowych. W USA idą w tym kierunku deregulacje. Dla Europejczyków jest pytanie jaką bankowość zbudować i jak zbudować odporność, zważywszy, że większość kryzysów przychodziła do nas z USA, a bankowość jest biznesem cyklicznym – mówił podczas EKF prezes Pekao Cezary Stupułkowski.
Przypomnijmy – po wielkim globalnym kryzysie finansowym z lat 2007-9 liderzy G20 ustalili, że sektora bankowy, odpowiedziany za kryzys, wymaga zacieśnienia zasad działania, które spowodują, że banki będą miały kapitały adekwatne do ponoszonego ryzyka. Opracowanie pakietu zlecone zostało Bazylejskiemu Komitetowi Nadzoru Bankowego (BCBS) przy Banku Rozliczeń Międzynarodowych. Pakiet Bazylea III został powszechnie przyjęty na świecie.
Dlaczego w sprawę zaangażowała się G20 a wypracować nowe normy miało ciało międzynarodowe? Gdyż nowe zasady miały mieć zasięg globalny. Po to, żeby banki nie mogły korzystać z regulacyjnego arbitrażu. Takie podejście miało chronić przed powtórką z kryzysu.
BCBS, który wypracował pakiet Bazylea III uznał jednak, że konieczne są dodatkowe normy. Najważniejsze dotyczą zarządzania ryzykiem stopy procentowej w księdze bankowej. Nowy pakiet nazwano popularnie Bazylea IV. W Unii Europejskiej został on już wprowadzony do prawa. W USA Rezerwa Federalna długo zwlekała z jego akceptacją, a po objęciu urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa szanse, że zobaczy światło dzienne są niewielkie.
Co zrobi Donald Trump?
Obawy są takie, że Donald Trump nie tylko nie zgodzi się na pakiet zwany Bazylea IV, ale wdroży kolejne deregulacje. Tak było już za jego poprzedniej kadencji. Jakie były tego skutki?
– Deregulacja Trumpa z 2018 roku bardzo ulżyła niewielkim amerykańskim bankom, bo po prostu przestały istnieć, jak Silicon Valley Bank – powiedziała Monika Marcinkowska, profesor Uniwersytetu Łódzkiego i przewodnicząca rady nadzorczej ING Banku Śląskiego, nawiązując do pamiętnej upadłości tej średniej wielkości instytucji z marca 2023 roku, która wstrząsnęła amerykańskim systemem bankowym.
Donaldowi Trumpowi przyświeca chęć poprawy konkurencyjności amerykańskich banków w skali globalnej. Wiadomo, że im mniejsze obciążenia regulacyjne, tym mniej kosztowne jest prowadzenie działalności, im niższe wymogi, np. kapitałowe, tym tańszy może być kredyt.
Silicon Valley Bank był za mały, żeby wstrząsnąć globalnym systemem, reakcja Fed i ubezpieczyciela depozytów FDIC była bardzo szybka. Są jednak obawy, że pochopne deregulacje stworzą ryzyko, iż los SVB może podzielić bank znacznie większy, bardziej złożony i mającym wielorakie powiązania z globalnym systemem finansowym.
– Bałbym się prostego przeniesienia doświadczeń amerykańskich na nasze realia, gdyż pamiętamy, jak trudno po wielkim kryzysie finansowym było się nam podnosić (…) Amerykanie rozmontowują pakiet bazylejski, pewnie to się u nich skończy jakąś formą kryzysu, ale ten kryzys zostanie do nas przeniesiony – powiedział Cezary Stypułkowski.
W państwach UE nie jest potrzebny gold plating
Tymczasem Komisja Europejska przedstawiła także pierwszy pakiet deregulacyjny, również obejmujący sektor bankowy. Propozycje te nie zmieniają zasadniczo ani podejścia do ryzyka, ani do wymogów kapitałowych. Deregulacje mogą jednak znacząco poprawić funkcjonowanie całego systemu, jak też poszczególnych instytucji. Dlatego trzeba się przyjrzeć nawet niekwestionowanym osiągnięciom ostrożnościowym i ich skutkom.
– Bardzo wiele regulacji pasuje do momentu ich wprowadzenia. Wprowadzane są niekiedy bardzo długo i zdarza się, że są już nieadekwatne. W IFRS 9 bardzo chętnie wiele byśmy pozmieniali już teraz – powiedział Przemysław Szczygielski, lider usług dla sektora finansowego w Polsce w firmie doradczej Deloitte.
Bankowcy mówią jednoznacznie – najbardziej dotkliwe są wymogi raportowania oraz dodatkowe krajowe „doregulowanie” zasad wprowadzanych w europejskim prawie, czyli tzw. gold plating. To np. powoduje konieczność „podwójnego” raportowania przez spółkę zależną banku z państwa Unii.
– Korzystamy z inicjatyw deregulacyjnych Komisji Europejskiej i rządu, natomiast nie jest to panaceum na wszystkie problemy. Nie tyle ilość regulacji jest problemem, co ich jakość, nadregulacja dyrektyw unijnych, niejasność, niespójności interpretacyjne – powiedział Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich.
– Stopień skomplikowania i dokładność polskich regulacji jest znacznie większa niż unijnych. Pora, żeby rozmawiać o nadmiarowości, wiem, że taka inicjatywa jest przygotowywana. Ciężar podwójności raportowania jest wielką uciążliwością – dodała wiceprezes ING Banku Śląskiego Bożena Graczyk.
– Podoba mi się inicjatywa upraszczania regulacji czy eliminowania gold platingu – mówiła Monika Marcinkowska.
Równocześnie eksperci i bankowcy zastanawiali się podczas Kongresu w jakim stopniu można poluźnić gorset regulacyjny w związku z potrzebami inwestycyjnymi polskiej gospodarki. Banki już teraz w finansowaniu przedsiębiorstw natrafiają na limity koncentracji.
Słabość polskiego rynku kapitałowego powoduje, że innowacyjne firmy, start-upy poszukują źródeł finansowania z granicą. Te wątpliwości rozwiał podczas debaty prezesów przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski.
– Deregulacja nie powinna zatracić odrębności rynku bankowego w stosunku do innych rynków – powiedział.
– W otoczeniu makroekonomicznym postrzegamy sektor bankowy jako kotwicę bezpieczeństwa (…) Niedostatek naszego rynku kapitałowego nie powinien być zastąpiony zgodą na podejmowanie przez banki większego ryzyka (…) Tradycyjnie regulacje bankowe na pierwszym planie mają bezpieczeństwo. Nie byłoby dobrze, żeby sektor bankowy zderegulować tak, żeby zastępował rynek kapitałowy. Musimy oprzeć się pokusie, żeby nie przesunąć się na tej skali za daleko, bo moglibyśmy za to zapłacić bardzo wysoka cenę – dodał.
Regulacje i ich zakres to nieustanna próba znalezienia kompromisu pomiędzy maksymalną stabilnością systemu finansowego, a jego konkurencyjnością – zwracała uwagę profesor Monika Marcinkowska. Zdaniem bankowców, stabilność systemu finansowego jest nadrzędną wartością.
– Jest sporo badań, które mówią, że stabilnośc sektora finansowego jest dobrem społecznym i przekłada się na bezpieczeństwo i dobrobyt kraju (…) Jednym z elementów bezpieczeństwa kraju jest stabilność finansowa i nie chciałbym, żeby pęd do deregulacji był ze szkodą dla stabilności sektora finansowego w Polsce – powiedział wiceprezes mBanku Marek Lusztyn.
– Jesteśmy jednym z krajów, który nie miał kryzysu bankowego, kryzysu finansowego i zawdzięczamy to świadomej polityce nadzorczej oraz przyjętym regulacjom (…) pomijając nieszczęście frankowe nic złego z punktu widzenia stabilności finansowej się nie wydarzyło, gdy w innych krajach kryzysy kosztowały je nawet straconą dekadę – dodał.