Przed wyborami: Kanada

Przed wyborami: Kanada
Kanada Ottawa
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W Kanadzie wybory 21 października raczej nie spowodują trzęsienia ziemi. Na scenie politycznej dominują dwie duże partie, liberalna i konserwatywna i albo jedna, albo druga utworzy rząd federalny.

Włodzimierz Korzycki: #Kanada szybko się ogrzewa; jak alarmują naukowcy, dwa razy szybciej niż reszta świata

Nie ma faworyta

Zarazem tamtejszy wyborca uchodzi za dość nieprzewidywalnego, co objawiło się w 2015 roku, gdy niespodziewanie z  kilkuprocentową przewagą wygrał obecny premier Justin Trudeau, szef Liberalnej Partii Kanady (Liberal Party of Canada), pokonując konserwatystę Stephena Harpera.

Dzięki większościowej ordynacji Trudeau uzyskał przy 39,5 proc. głosów absolutną większość w parlamencie.

Dziś sondaże dają partii premiera i partii jego adwersarza Andrew Scheera z Konserwatywnej Partii Kanady (Conservative Party of Canada) po trzydzieści kilka procent głosów i wynik głosowania trudno przewidzieć.

 

Kłopotliwy ropociąg

Kanada z europejskiej perspektywy to raj na ziemi. Bezmiar lądu 9,98 mln km kw., od oceanu do oceanu, czyli od Atlantyku po Pacyfik, a na północy Morze Arktyczne i tylko 37,6 mln mieszkańców.

„Kanada pachnąca żywicą” Arkadego Fiedlera kojarzy się ze ścinaniem drzew, ale nie jest to skojarzenie negatywne. Za to lekką grozę budzi licząca kilkaset stron epopeja „Drwale” Annie Proulx o masowym cięciu lasów na pograniczu powstającej Kanady i USA. Fundamenty tego kraju budowali Europejczycy, spragnieni przygód i szybkiego zysku.

Tak ogromny kraj, 30 razy większy od Polski, dziś nie odczuwa aż tak bardzo tej szaleńczej wycinki, prowadzonej przez pokolenia kapitalistycznych „pionierów”, ale ochrona przyrody tu i ówdzie szwankuje.

Ostatnio wbrew protestom ekologów i mieszkańców wznowiono rozbudowę ropociągu, Trans Mountain Pipeline,którym dziennie ma płynąć w przeliczeniu prawie milion baryłek ropy z pól w prowincji Alberta do wybrzeża Pacyfiku w  Kolumbii Brytyjskiej, a stamtąd na eksport do Azji.

 

Rząd argumentuje, że dochody z ropy, pół miliarda dolarów kanadyjskich rocznie (CAD to ok. 3 zł), przeznaczy w całości na inwestycje w czyste energie. A jest co poprawiać, bo Kanada zajmuje 10 miejsce na światowej liście zatruwaczy powietrza spalaniem surowców kopalnych.

A pod względem emisji dwutlenku węgla na głowę zajmuje jeszcze mniej chwalebne miejsce: czwarte za Arabią Saudyjską, Australią i USA. Udział energii odnawialnej w miksie energetycznym to dziś zaledwie 11 proc.

Grzeje się

Nabrzmiewają też problemy klimatyczne. Kanada szybko się ogrzewa; jak alarmują naukowcy, dwa razy szybciej niż reszta świata. Zwłaszcza w regionach polarnych. Jakiś czas temu 400 gmin ogłosiło klimatyczny stan wyjątkowy, a w czerwcu tego roku parlament rozszerzył tę ocenę na cały kraj. Zapewne to po części dmuchanie na zimne (choć coraz cieplejsze), ale pokazuje rosnącą wrażliwość ekologiczną w tym ogromnym kraju.

I są afery…:)

Wrażliwość polityczną pokazuje zaś afera, która u Polaków chyba wywoła raczej uśmiech politowania niż oburzenie. Justinowi Trudeau wygrzebano fotografię z 2001 roku, na której jako 27-letni nauczyciel na zabawie kostiumowej w szkole West Point Grey Academy w Vancouver pomalował twarz na ciemno, co uznano za drwinę z czarnoskórych.

Takie formy żartowania z Murzynów istotnie miały miejsce, zwłaszcza w USA, ale Trudeau „zrobił się” konkretnie na Aladyna dla potrzeb „Arabskich nocy” jako motywu przewodniego zabawy. A zdjęcie ktoś wygrzebał w pamiątkowej księdze szkolnej i przekazał prasie (może nieprzypadkowo amerykańskiej; Trudeau uchodzi za anty-Trumpa i skądinąd wiadomo, że Trump go nienawidzi).

Oczywiście młody nauczyciel, syn wieloletniego zasłużonego premiera Pierre’a Trudeau (1968-1984 z roczną przerwą), w żadnym razie z nikogo nie kpił, ale poprawność polityczną w takim kraju jak Kanada naruszył i gęsto się teraz tłumaczył i przepraszał. Czy w Polsce dziś wyobrażamy sobie takie standardy?

Justina Trudeau dopadła też inna – jak na tamtejsze obyczaje  – mocna afera. Wytknięto mu presję na własną minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalną Jody Wilson-Raybould, która nie chciała, choć prawnie mogła, ingerować w śledztwo przeciwko rodzimemu koncernowi SNC-Lavalin.

Szefom koncernu prokurator kanadyjski zarzucił, że kiedyś przekupili rodzinę libijskiego dyktatora Muamara Kadafiego, by uzyskać tam kontrakty. Według minister, jej ingerencja szkodziłaby niezależności śledztwa i dlatego odmówiła premierowi.

Trudeau chciał zaś jakiejś ugody pozasądowej, gdyż wyrok na koncern, jak tłumaczył, na 10 lat wykluczyłby go z zamówień w Kanadzie i zagroził dziewięciu tysiącom miejsc pracy. Czy taka „afera” byłaby aferą też nad Wisłą?

Cztery lata temu Justin Trudeau, przystępując do kampanii z hasłem „Faktyczna Zmiana – Teraz” (Real Change – Now), uosabiał postęp i optymizm. I feminizm: wziął do rządu równą liczbę kobiet i mężczyzn, też zróżnicowanych kulturowo. Z częścią się skłócił, też z ministerkami. Ale np. ministrem obrony jest dalej sikh Harjit Singh Sajjan.

I w otwartej Kanadzie nie jest łatwo o równowagę między standardami a interesami i różnymi wymogami. Młody premier musi ostro walczyć, by wygrać. Legendarny ojciec patrzy na niego z zaświatów.

 

Czytaj także: Emigracja do Kanady coraz łatwiejsza?

Źródło: aleBank.pl