Preferencyjny 2-proc. kredyt hipoteczny od połowy 2023 roku? Branża ocenia projekt

Preferencyjny 2-proc. kredyt hipoteczny od połowy 2023 roku? Branża ocenia projekt
Fot. stock.adobe.com/wichayada
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rząd chce, aby projektowane przepisy dotyczące preferencyjnego kredytu mieszkaniowego oprocentowanego na poziomie 2% weszły wżycie w połowie 2023 r., poinformował rzecznik rządu Piotr Muller. Branża deweloperska ocenia pozytywnie założenia programu "Pierwsze mieszkanie", którego kredyt jest częścią, i zakłada, że może on korzystnie przełożyć się na popyt i ożywienie na rynku.

„Generalnie chcemy, aby od połowy przyszłego roku ten program funkcjonował” – powiedział Muller w Radiu Zet.

Zapowiedział, że rząd nie zakłada wprowadzenia limitu wydatków budżetowych na dopłaty do tego kredytu.

Czytaj także: Program Pierwsze Mieszkanie: rząd wprowadzi kredyt hipoteczny o stałej stopie na poziomie 2 proc. >>>

„Nie limitujemy co do zasady tych środków finansowych. A w przyszłym roku akurat w budżecie środki, jak będą zabezpieczone, to powinny być wystarczające, ponieważ i tak w przyszłym roku koszt kredytowania tego nie jest taki wysoki, ponieważ koszty są ponoszone w kolejnych latach. Więc założenie jest takie, żeby limitu nie było” – wskazał.

„Aczkolwiek, jeżeli by zainteresowanie było na jakimś bardzo wysokim poziomie, to oczywiście być może trzeba się będzie zastanowić” – dodał.

Założenia programu „Pierwsze mieszkanie”

Według założeń, program ma funkcjonować do 2027 r. z możliwością przedłużenia.

Program kredytu mieszkaniowego o stałej stopie procentowej na poziomie 2% na zakup pierwszego mieszkania dla osób, ma dotyczyć osób które nie ukończyły 45. roku życia. Wysokość kredytu ma sięgać maksymalnie 500 tys. zł w przypadku jednoosobowego gospodarstwa, 600 tys. zł w przypadku gospodarstw wieloosobowych.

Do programu mają kwalifikować się mieszkania zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Program nie zakłada limitów powierzchni mieszkania. Dopłata ze strony państwa ma – w założeniu – obejmować okres 10 lat.

Jak branża deweloperska ocenia program „Pierwsze mieszkanie”?

Patryk Kozierkiewicz, aplikant radcowski Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), wskazał, że samodzielnie program ten nie rozwiąże problemu luki mieszkaniowej w Polsce, branża potrzebuje bowiem również inicjatyw związanych ze zwiększeniem podaży gruntów inwestycyjnych.

Program „Pierwsze mieszkanie” zakładający dopłaty do kredytu hipotecznego oceniamy pozytywnie, ale nie spodziewajmy się, że rozwiąże on wszystkie problemy naszego rynku mieszkaniowego.

„Na pewno pozytywnie przełoży się na popyt i zwiększy dostępność mieszkań, co z kolei powinno wpłynąć na decyzję deweloperów o budowie większej liczby inwestycji. Obecnie branża wyhamowała, klientów jest mniej, prognozowane są zwolnienia, więc może to być impuls, by budować więcej” – powiedział Patryk Kozierkiewicz, aplikant radcowski PZFD.

Kozierkiewicz ocenił, że nowy program czerpie z wcześniejszej inicjatywy wprowadzonej przez PiS, czyli „Rodzina na swoim”, która zakładała dopłatę 50 proc. odsetek od kredytu hipotecznego, znacznie ją usprawniając.

Minusem programu – w ocenie eksperta – są natomiast jego potencjalne ograniczenia. W założeniach programu nie podano limitu wniosków, które mogą zostać przyjęte, a – jak wskazał Kozierkiewicz – historia uczy nas, że wcześniejsze programy mieszkaniowe takie ograniczenia posiadały.

„Wcześniejsze programy miały limity, bo jako Państwo budżetowo nie bylibyśmy w stanie dotować wszystkich udzielanych kredytów, to zrozumiałe. Nie liczymy więc na to, że nie będzie on miał żadnych limitów. Dobrym rozwiązaniem byłoby natomiast, gdyby program miał formułę cykliczną, jak np. przy dofinansowaniu fotowoltaiki, bo jednorazowo wdrożony pozostawiłby niedosyt i był niewystarczający, by rozwiązać problemy młodych Polaków i mieszkalnictwa” – powiedział Kozierkiewicz.

„Rynek wtórny jest dla niektórych kupujących jedynym rozwiązaniem, więc dobrze, że program go uwzględnia, ale trzeba pamiętać, że zakup mieszkań na rynku wtórnym nie przekłada się na wzrost liczby mieszkań na rynku ogółem. Nie rozwiązujemy więc największej bolączki rynkowej, czyli luki mieszkaniowej w Polsce” – ocenił Kozierkiewicz.

„Chcielibyśmy, by program był skupiony w większym stopniu na rynku pierwotnym, bo to stymulowałoby decyzję o rozpoczynaniu nowych inwestycji i w konsekwencji prowadziło do powstawania nowych mieszkań” – dodał.

Specjalne konto oszczędnościowe na cele mieszkaniowe

Drugą część programu, czyli propozycję specjalnego konta oszczędnościowego na cele mieszkaniowe, ekspert ocenia bardziej pozytywnie.

„To jest rozwiązanie dostępne dla każdego, które podchodzi do problemów braku dostępności kredytów i możliwości odkładania środków systemowo, pozwala je rozwiązać w dłuższej perspektywie. Jeszcze lepiej by było, gdyby ten horyzont był dłuższy niż 10 lat i można by było odkładać te środki np. z myślą o dzieciach” – ocenił ekspert.

„Branża odbiera to rozwiązanie pozytywnie. Program jest powiewem świeżości, bo uderza w problemy braku dostępności mieszkań w Polsce u źródła. Ograniczony dostępu do kredytów hipotecznych, wynikający m.in. z niemożności zebrania tzw. wkładu własnego, czy braku wymaganej zdolności to czynniki, które obecnie uniemożliwiają zakup mieszkania. I właśnie w ominięciu tych przeszkód, ma pomóc inicjatywa rządu. W dłuższej perspektywie program daje szansę na poprawę sytuacji mieszkaniowej Polaków. Więcej osób, które będą mogły pozwolić sobie na zakup własnego M, przyczyni się do powstawania nowych inwestycji deweloperskich. To z kolei zwiększy liczbę mieszkań w skali kraju i pomoże zasypać lukę mieszkaniową, szacowaną na ponad milion lokali” – powiedział Kozierkiewicz.

„Program zachęca również do tego, by odkładać oszczędności w Polsce, obecnie obserwowany jest bowiem odpływ środków z kraju i lokowanie ich w inwestycjach w nieruchomości za granicą” – dodał.

Chociaż PZFD ocenia założenia programu „Pierwsze mieszkanie” w większości pozytywnie, branża zwraca uwagę, że jest to inicjatywa dotycząca stymulacji strony popytowej, a nierozwiązane pozostają problemy związane z podażą.

„Deweloperzy ograniczają podaż z uwagi na wyhamowanie udzielanych kredytów hipotecznych. Wnioskowaliśmy do KNF o poluzowanie sposobu wyliczania zdolności kredytowej, proponowaliśmy też wprowadzenie kilku rozwiązań, jak przekształcenie gruntów po centrach handlowych i biurowcach na mieszkania, czy uwolnienie gruntów posiadanych przez Skarb Państwa. Ale na razie te kwestie nie zostały zaadresowane” – powiedział Kozierkiewicz.

Źródło: ISBnews, PAP BIZNES