Pandemia zadłuża świat
Rządy w większości krajów rozwiniętych realizują programy pozwalające przetrwać firmom, mającym kłopoty z produkcją i sprzedażą swoich produktów.
Niewielkie pole manewru fiskalnego
Uznały, że wzrost wydatków publicznych, a tym samym poziomu publicznego zadłużenia jest lepszym rozwiązaniem niż zniszczenie zdolności produkcyjnych. W rezultacie poziom długu publicznego w tym roku gwałtownie wzrośnie praktycznie we wszystkich krajach.
Dla najbardziej wiarygodnych państw koszt obsługi zwiększonego długu publicznego nie będzie od razu powodem do niepokoju. Jednak wcześniej czy później rządy będą musiały zmierzyć się ze spiętrzeniem długu.
Z powodów politycznych w większości krajów rozwiniętych rządy nie będą w stanie tego osiągnąć przez cięcia wydatków, tym bardziej, że wiele państw niedawno przeszło przez kurację austerity.
W wielu gospodarkach sektor publiczny jest znacznie mniejszy niż przed kryzysem finansowym z lat 2008-2009. Z uwagi na długotrwałe skutki pandemii mało prawdopodobne są cięcia w wydatkach na opiekę zdrowotną. Rządy mają zatem niewielkie pole manewru fiskalnego.
Kryzys w jednym z państw strefy euro może zarazić cały świat
Zamiast drastycznie ograniczać wydatki, rządy zapewne będą starały się zwiększyć dochody fiskalne. Nie jest jednak jasne, czy będą w stanie podnieść wystarczająco podatki, aby ustabilizować, a potem obniżyć poziom długu publicznego.
Może więc dojść do zaostrzenia kryzysu zadłużenia w strefie euro. Sytuację tę pogarsza fakt, że najbardziej dotknięte pandemią są kraje, takie jak Włochy i Hiszpania, których sytuacja fiskalna była słaba przed jej wybuchem.
Europejski Bank Centralny będzie starał się podtrzymać zadłużone gospodarki, ale kryzys zadłużenia w którymkolwiek z dużych krajów strefy euro może spowodować potężne zawirowania na rynkach finansowych i rozprzestrzenić się na cały świat.
Chiny wielkim wierzycielem biednych państw
W takim scenariuszu najbardziej ucierpiałyby kraje najbiedniejsze, które wymagać będą międzynarodowej pomocy ze strony krajów grupy G 20 oraz MFW i Banku Światowego.
The Economist Intelligence Unit zwraca uwagę na rolę Chin, które są największym pojedynczym pożyczkodawcą dla krajów o niskich dochodach.
Wiele krajów zaliczanych do rynków wschodzących zadłużyło się w Chinach poprzez instrumenty kredytowe i umowy pożyczkowe, często powiązane z projektami komercyjnymi kredytowanymi przez firmy chińskie.
Raport opublikowany w czerwcu 2019 roku przez Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii oszacował, że kraje rozwijające się i wschodzące były winne Chinom na koniec 2017 r. około 380 mld dolarów, zaś wobec 22 wierzycieli z Klubu Paryskiego 246 mld dolarów.
Zadłużenie wobec Chin jeszcze wzrosło w ostatnich latach, zwłaszcza krajów afrykańskich. Nie jest jasne, czy Chiny zgodzą się na renegocjację pożyczek, które udzieliły biednym krajom. Jeśli dług nie zostanie zrestrukturyzowany ani spłacony, Chiny mogą starać się przejąć część aktywów od dłużników, jak to miało miejsce w przypadku portu na Sri Lance w 2018 r.
The Economist Intelligence Unit uważa, że konieczna będzie generalna restrukturyzacja długów krajów uboższych, choć nie wiadomo, czy uda się ją przeprowadzić. Przedłużająca się i chaotyczna restrukturyzacja pogorszyłaby kryzysy związane z długiem publicznym, spychając światową gospodarkę w kolejną być może znacznie głębszą recesję.