Obligacje firm: Co może fundusz, a czego nie może inwestor indywidualny?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

sadrak.michal.04.267x400Choć ze względu na opłaty za zarządzanie pobierane przez fundusze, osiągane przez nie stopy zwrotu mogą być bez trudu pobite nawet przez niedoświadczonych inwestorów indywidualnych, to jednak fundusze mają większy wachlarz możliwości inwestycyjnych.

Najlepiej widać to na rynku pierwotnym. W poniedziałek 14 kwietnia jeden z większych działających w stolicy deweloperów „biurowych” – Ghelamco Invest – poinformował o uplasowaniu publicznej emisji obligacji. Emisja, choć publiczna, była jednak skierowana tylko do inwestorów profesjonalnych, a minimalna wartość złożonego zapisu nie mogła być niższa niż 0,5 mln zł.

Sytuacje, w których emisje obligacji kierowane są przede wszystkim do instytucji finansowych nie należą do wyjątków, a są raczej regułą. Większość emisji obligacji ma bowiem charakter prywatny, co oznacza, że nie mogą być one kierowane do większej liczby inwestorów niż 149. Oferującym jest najłatwiej (i najtaniej) skierować propozycje nabycia do instytucji finansowych, o których wiadomo, że mają znacznie większe zasoby gotówkowe i dużą łatwość ich powiększania, w porównaniu do inwestorów indywidualnych, nawet jeśli grupę tych ostatnich zawęzimy tylko do  osób nieprzeciętnie zamożnych. Z tego względu tylko naprawdę aktywni inwestorzy detaliczni biorą udział w emisjach prywatnych i to najczęściej pod warunkiem, że inwestorzy finansowi nie kupią całej emisji lub ją odrzucą, co z kolei może mieć związek z negatywną oceną emitenta.

Zatem zarządzający funduszami mają z reguły dostęp do większej liczby emisji obligacji, dzięki czemu mogą łatwiej i szerzej konstruować zarządzany portfel.

Niebagatelne znaczenie mają także kwestie podatkowe, które pozwalają osobom prawnym – w tym przede wszystkim funduszom inwestycyjnym – dokonywać korzystniejszych transakcji na rynku wtórnym. Chodzi przede wszystkim o sytuację, w której zbliża się termin wypłaty odsetek lub wykupu obligacji. Część inwestorów chce sprzedać obligacje w tym czasie, ponieważ naliczone odsetki są już w prawie pełnej wysokości za dany okres, a pozbywając się obligacji, odraczają też płatność podatku dochodowego. Z drugiej strony dla potencjalnego nabywcy taka transakcja nie jest opłacalna – zwłaszcza dla inwestora detalicznego – ponieważ to jego obciąży koszt zapłacenia podatku od wypłaconych odsetek. Dlatego sprzedający godzą się w takich momentach obniżyć cenę. Ponieważ fundusze nie płacą podatku dochodowego od otrzymanych odsetek (podatek płacą dopiero uczestnicy funduszy, dzięki korzystnym cenom są one osiągać nawet dwucyfrową rentowność na tego rodzaju transakcjach. W tym miejscu pora ma mały trick – podatku dochodowego nie płacą także posiadacze Indywidualnych Kont Emerytalnych w formie rachunku maklerskiego, zatem i oni mogą korzystać z nadarzających się okazji rynkowych do osiągania wysokich zwrotów z krótkoterminowych inwestycji.

Inną przewagą wartą omówienia są możliwości inwestowania na rynkach zagranicznych, które są z reguły rynkami bardziej rozwiniętymi, o dłuższej tradycji działania. Jest to przywilej o tyle istotny, że na rynkach zagranicznych można uzyskać wyższą rentowność obligacji niż w Polsce. Co ciekawe, dotyczy to także tych emitentów obligacji, którzy obecni są i na naszym rynku długu. Dobrym przykładem mogą być obligacje grupy chemicznej Ciech, które na polskim rynku oprocentowane są na 7,6 i 7,7 proc. (WIBOR plus 4,9 i 5,0 pkt proc.), a na niemieckiej giełdzie na 9,5 proc. (w EUR). Rzecz jasna także wybór obligacji na rynkach zagranicznych jest znacznie większy – na giełdzie we Frankfurcie można kupić np. obligacje Apple (rentowność 3,25 proc. na osiem lat) czy Volkswagena (rentowność 4,48 proc. na 22 lata), przy znacznie wyższej płynności niż w Warszawie.

Przewagą funduszy obligacji korporacyjnych jest oczywiście także możliwość dokonania profesjonalnej oceny wiarygodności kredytowej. Natomiast wysokość opłat za zarządzanie – zwłaszcza w warunkach niskich stóp procentowych – powoduje, że osiągane przez fundusze wyniki mogą zostać bez trudu pobite przez inwestorów detalicznych, którzy nie mogą skorzystać z możliwości otwartych tylko dla zarządzających funduszami.

Michał Sadrak
Open Finance