Nie bądź finansowym domatorem

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

banach.michal.01.150x225Polacy trzymają w przysłowiowej skarpecie znaczną część swojego majątku. Z naszych szacunków wynika, że może to być nawet 15 mld zł. Te pieniądze nie dość, że tracą na inflacji, to jeszcze nie przynoszą żadnych odsetek.

Jesienna pogoda zachęca do spędzania czasu w domu. Ciepła herbata, dobra książka pomogą przetrwać ten nieprzyjemny okres roku. Jednak dla naszych oszczędności powinniśmy być bezlitośni. Musimy wypędzić je z domu. Pieniądze schowane pod materacem, czy zakopane w słoiku w ogrodzie mogą wydawać się nam bezpieczne, ale na pewno nie można powiedzieć o nich, że są dobrze ulokowane. Zresztą bezpieczeństwo też jest sprawą dyskusyjną, bo jeśli do naszego domu zawita złodziej to możemy pożegnać się z oszczędnościami. Jeśli zaś chodzi o opłacalność domowej lokaty to rezultat jest pewny – stracimy, i to dwukrotnie.

Po pierwsze pamiętajmy o tym, że pieniądze cały czas tracą na wartości. Wszystko wokół drożeje, czego miernikiem jest publikowany przez Główny Urząd Statystyczny wskaźnik inflacji. W październiku wynosił on 3,4 proc. co oznacza, że ceny w porównaniu do analogicznego miesiąca ubiegłego roku wzrosły średnio o 3,4 proc. do góry.

Rok temu za 1000 zł mogliśmy kupić określoną ilość towarów. Teraz na to samo musimy wydać 1034 zł. A zatem trzymane w domu oszczędności z miesiąca na miesiąc są coraz mniej warte i pozwalają na zakup coraz mniejszej ilości dóbr. Realna stopa zwrotu z inwestycji, czyli zysk po uwzględnieniu inflacji, będzie w tym momencie na minusie. Niestety to nie koniec złych informacji dla finansowych domatorów.  Muszą się jeszcze liczyć z czymś, co ekonomiści nazywają utraconymi korzyściami.

Jeśli przedsiębiorca ciężko się rozchoruje i będzie zmuszony na jakiś czas zamknąć biznes, to straci to, co mógłby w tym czasie zarobić. Przychody, które go ominą, będą właśnie utraconymi korzyściami. Podobnie jest z pieniędzmi. Jeśli nie zarabiają, to w pewnym sensie tracą, bo łatwo mogłyby przynosić dochód.  Wspomniane 1000 zł ulokowane w banku na 6 proc., po roku, po odjęciu podatku Belki, dałoby nam kwotę 1048,6 zł.  Nie wkładając tych pieniędzy do banku stracilibyśmy więc w ciągu roku 48 zł 60 groszy.

Kategoria utraconych korzyści może się przydać nie tylko do myślenia o trzymanych w gotówce oszczędnościach. Jeśli spojrzymy przez ten pryzmat na posiadanie samochodu, to z przysłowiowej skarbonki pełnej pieniędzy robi się on studnią bez dna. Nie dość, że z roku na rok traci na wartości, to jeśli nie używamy go do prowadzenia działalności gospodarczej to nie generuje on zysków. A takie np. 30 tys. zł zamrożone w samochodzie mogłoby przynieść w skali roku prawie 1,5 tys. zł odsetek.

Oczywiście nie jest to wystarczający powód, żeby od razu sprzedawać samochód i wpłacać pieniądze na lokatę, ale warto uwzględniać tę perspektywę w myśleniu o czterech kółkach czy innych większych inwestycjach.

Trzymanie oszczędności w domu, mimo tego, że jest całkowicie nieopłacalne, wciąż niestety jest dość powszechne w Polsce. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że na koniec II kwartału tego roku łączne aktywa gospodarstw domowych wynosiły prawie 1,3 bln zł. Z tego gotówka stanowiła 7 proc., czyli ok. 90 mld zł. Jednak nie wszystkie środki trzymane poza bankami to typowe oszczędności chowane pod materacem. Ogromna część z nich to po prostu pieniądze w naszych portfelach przeznaczone na bieżące wydatki, czy otrzymane w gotówce wynagrodzenia bądź emerytury.  A jaka jest skala typowych gotówkowych oszczędności? Odpowiedzi na to pytanie można szukać m.in. w badaniach opinii publicznej.

Z sondażu przeprowadzonego niedawno przez TNS OBOP  na zlecenie Fundacji Kronenberga wynika, że odsetek osób, które trzymają swoje oszczędności w domu to 11 proc. Niewiele lepszym sposobem jest lokowanie pieniędzy na nieoprocentowanym ROR, co z kolei zadeklarowało 44 proc. osób, czyli cztery razy więcej. Z szacunków przeprowadzonych przez  portal Obserwator Finansowy wynika, że kwota zalegająca bezczynnie na kontach osobistych sięga 60 mld zł.

Przyjmując założenie, że średnie oszczędności trzymane na ROR i w domu są podobne, można szacować, że w skarpetach, skarbonkach i pod materacami leży ok. 15 mld zł. Gdyby tę sumę wpłacić na lokatę z oprocentowaniem 6 proc., to po roku przyniosłaby ona 729 mln zł odsetek (ponad 3,6 mld zł odsetek w przypadku uwzględnienia środków trzymanych na nieoprocentowanych ROR). Tyle w sumie co roku tracą Polacy rezygnujący z lokat, czy kont oszczędnościowych. Zaktywizowanie tych pieniędzy mogłoby więc przynieść wymierne dodatkowe dochody. Trzeba jednak pamiętać, że nie warto czekać z tym zbyt długo, bo Rada Polityki Pieniężnej zaczęła już obniżać stopy procentowe. A zaraz w ślad za nią pójdą banki, i zetną oprocentowanie depozytów. Lokaty na 6 proc. mogą więc szybko zniknąć z bankowej oferty. Parafrazując znaną sentencję można by powiedzieć – śpieszymy się zakładać wysokooprocentowane  lokaty, tak szybko odchodzą.

Michał Banach
ekspert banku BGŻOptima