Na świecie rośnie zainteresowanie kredytem prywatnym, a w Polsce?

Na świecie rośnie zainteresowanie kredytem prywatnym, a w Polsce?
Fot. stock.adobe.com / Dmitry Rukhlenko
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zmierzchu tradycyjnej bankowości to nie zwiastuje, ale rośnie bankom konkurencja w postaci „kredytu prywatnego” (private credit). Biznes rozwija się zwłaszcza w USA oraz w Europie Zachodniej, ale kiedyś umościć się może także w Polsce, pisze Jan Cipiur.

Firma Preqin podała, że na koniec 2022 r. aktywa w posiadaniu prywatnych pożyczkodawców, czyli suma udzielonych „kredytów prywatnych” wynosiła 1,5 biliona (1 500 mld) dolarów, w tym w USA ok. 1 biliona dolarów. Wobec 180-190 bilionów (180 000 -190 000 mld) dolarów w globalnych aktywach bankowych to pestka.

Jednak niejeden ząb skruszył się na byle pestce, zaś private credit ma się lepiej głównie wtedy, gdy bankom jest akurat bardziej pod górkę, a tak jest właśnie teraz. Nie dziwi zatem, że od 2015 roku aktywa pod zarządem firm private credit wzrosły w USA ponad trzykrotnie.

Amerykańska polityka pieniężna w trendzie zmian

Dobra aura dla kredytu prywatnego jest efektem rewolucyjnej zmiany polityki monetarnej dokonanej przez większość banków centralnych toczących od dwóch lat walkę z inflacją. Duże podwyżki stóp procentowych po latach ich polegiwania w sąsiedztwie zera spowodowały wzrost cen kredytów bankowych i zmniejszyły tym samym popyt na pożyczki.

Warunki finansowania gospodarki uległy zaostrzeniu także w rezultacie zmian po stronie podaży, ponieważ w warunkach niepewności makroekonomicznej, z uwagi na konieczność podnoszenia kapitałów pod dyktando regulatorów, wobec zawiązywania (to zwłaszcza w Polsce) wielkich rezerw oraz w ogóle w obawie o powierzone im pieniądze, banki stały się mniej skore do udzielania kredytów.

Obraz ten uzyskał potwierdzenie w ustach szefa amerykańskiego banku centralnego Jerome Powella, który stwierdził niedawno, że gospodarka USA mierzy się z wiatrami wiejącymi prosto w jej konterfekt. Wyjaśnił, że chodzi o ostrzejsze warunki kredytowe dla firm i gospodarstw domowych, które to warunki wpływać muszą na aktywność gospodarczą, zatrudnianie i inflację.

Czytaj także: Fitch ukarał Stany Zjednoczone za polityczne kłótnie

Zacieśnianie w sektorze bankowym USA

Dają też o sobie znać reperkusje nagłego zakończenia wiosną tego roku działalności przez trzy amerykańskie banki średniej wielkości: Silicon Valley Bank, Signature i First Republic.

W odpowiedzi na te niespodziewane wydarzenia regulatorzy w USA i Europie zacieśniają warunki prowadzenia działalności bankowej, dążąc do podwyższenia wymagań kapitałowych, a tym samym do poprawy tzw. bezpieczeństwa systemowego w sektorze bankowym. Efekt sprowadza się do tego, że na jednostkę kapitału przypadać ma mniej jednostek kredytów.

W luki pozostawione przez tradycyjny sektor bankowy wchodzą fundusze z nadmiarem wolnych środków, profesjonalnym przygotowaniem, dużą tolerancją na ryzyko w połączeniu z apetytem na duże zyski, lecz przede wszystkim nieskrępowane regulacjami oplatającymi coraz szczelniej banki.

Fundusze private credit kupują od banków niespłacone pożyczki

Okoliczności regulacyjne sprzyjają przedsięwzięciom private credit. Ograniczenia będące w USA udziałem banków małych i średnich zmuszają je do zmniejszania portfeli aktywów. Odbywa się to poprzez sprzedaż, a często wyprzedaż pakietów udzielonych wcześniej pożyczek.

Według Bloomberga, fundusze private credit odkupiły ostatnio na tej zasadzie od małych i średnich banków amerykańskich dziesiątki miliardów pozostających do spłacenia pożyczek samochodowych, gotówkowych, hipotecznych, studenckich itd.

Wbrew nasuwającym się przypuszczeniom, instytucje państwa odpowiedzialne za stabilność sektora bankowego patrzą na kredyt prywatny przychylnym okiem. Ich pozytywne nastawienie jest interesowne. Rozwój private credit prowadzi bowiem do przenoszenia ryzyka na inwestorów prywatnych, zmniejszając obciążenie ryzykiem banków, które stają się tym samym nieco mniej narażone na kłopoty.

Czytaj także: Fed musi działać, by obniżyć inflację teraz – podniósł główną stopę procentową do 5,25-5,5%

Private credit – czyli co? Czyli jak to działa?

Private credit nie różni się co do zasady od pożyczek, które zaciągamy lub udzielamy w rodzinie i bardzo bliskim znajomym, którym nie po drodze do banku lub wiedzą, że zostaliby odprawieni zeń z kwitkiem. Różnica polega na tym, że „private credit” to relacja osób prawnych.

Pozostałych różnic jest niewiele, choć są bardziej niż znaczące. Banki pozyskują środki na rynkach publicznych, emitując akcje i sprzedając obligacje własne. Źródła finansowania private credit to wolne środki w dyspozycji firm i miliarderów oraz multimilionerów, ale też zamożnych osób z oszczędnościami.

Z racji takich właśnie źródeł finansowania bilanse przedsięwzięć private credit (patrząc z drugiej strony – private debt) są znacznie mniej przejrzyste, a niekiedy zupełnie nieznane.

Wobec bardzo szczegółowych i wymagających regulacji, ale też w wyniku ostrożności będącej znakiem rozpoznawczym banków, ryzyko związane z bieżącą działalnością bankową jest łatwiejsze do oszacowania.

W przypadku private credit trudniej je ocenić, ale jest z pewnością większe, co znajduje wyraz w wyższych cenach tej usługi. Druga znacząca premia dla podmiotów udzielających pożyczek prywatnych pobierana jest w cenie usługi jako dodatkowa opłata za małą płynność inwestycji, które z braku publicznego obrotu trudniej odsprzedać „w razie czego”.

Z uwagi na relatywnie małe rozmiary tego rynku, a więc i konsekwencje niewypłacalności dotykające bardzo ograniczoną liczbę podmiotów, ryzyko makroekonomiczne związane z ewentualnymi niepowodzeniami w dziedzinie kredytu prywatnego jest małe.

Zwracam uwagę, że gdy tylko banki amerykańskie zmniejszały w ostatnich dekadach akcję kredytową, Fed sięgał po „smarownicę”, obniżając główne stopy procentowe. Tym razem bank centralny USA nie interweniuje w ten sposób, chociaż podaż kredytu w Stanach spadła.

Kryje się za tym wola uporania się z inflacją. Do celu inflacyjnego Fed ma już wprawdzie mniej więcej tylko jeden punkt procentowy, ale końcowy etap zmagań ze wzrostem cen jest tak trudny jak atak szczytowy na najwyższe wierzchołki Himalajów. Stąd właśnie utrzymywanie przez Fed i Ameryki, i świata w niepewności odnośnie do kierunku dalszego ruchu stóp procentowych.

Fundusze private debt – kredyt prywatny po polsku

W Polsce zinstytucjonalizowany private credit praktycznie nie istnieje. Może mieć rozmiar kilku miliardów złotych, wobec prawie 3 bilionów (dokładnie 2 858 mld) złotych w aktywach ogółem polskich banków w połowie 2023 roku, w tym 1 473 mld zł w kredytach udzielonych przez nasze banki.

Namiastkę kredytu prywatnego stanowią u nas zamknięte fundusze private debt zbierające środki od inwestorów i oferujące finansowanie głównie małym i średnim firmom w wysokości do 20-30 mln zł. Pożyczkobiorcami były dotychczas głównie przedsięwzięcia developerskie z mieszkaniówki i budownictwa komercyjnego.

Czytaj także: Inwestorzy zagraniczni wygenerowali 65 proc. obrotów akcjami na GPW

Polski rynek private credit jest zatem maciupki, jego znaczenie ogólnogospodarcze jest praktycznie niezauważalne. To z jednej strony dobrze, bo na nieopierzonym rynku o wywołanie szkody bardzo łatwo.

Z drugiej, wobec uwiądu giełdy w Warszawie i niechęci rządzących do rozwoju rodzimego rynku finansowego, brakuje u nas alternatyw dla depozytów bankowych i obligacji skarbowych.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl