Może ucichnie wreszcie legislacyjna burza zasypująca nas niedopracowanymi przepisami

Może ucichnie wreszcie legislacyjna burza zasypująca nas niedopracowanymi przepisami
Jan Cipiur. Źródło: BANK.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W kilka lat po życiodajnej rewolucji balcerowiczowskiej prezes dużego i w pełni polskiego wtedy banku pokazał mi wyświechtany druk, gdzieś tak z okolic połowy XIX wieku, z ustawą bodaj o inwestowaniu w Luksemburgu. Gdym spojrzał nań zdziwiony, czym raczy mi zawracać głowę wyjaśnił, że to na podstawie jej przepisów erygowana została luksemburska bankowa spółka-córka jego banku, pisze Jan Cipiur.

Mają szczęście poddani Wielkiego Księcia Luksemburga, że los łaskawy oszczędził im ciężkiej choroby będącej nieszczęściem Polski. Nie rozmnażają tam co rok prawa na potęgę, więc nie marnotrawią wielkich pieniędzy na kolejne dla niego chlewiki, obórki, stajenki.

Barometr Prawa znowu w górę

Minęło właśnie10 lat od pierwszej edycji „Barometru Prawa” autorstwa firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton, mierzącego prostymi sposobami przeskalowanie aktywności prawodawczej w Polsce.

Wskazówka barometru znowu ruszyła w rejony szczytowe. Nadal nie ma zatem mowy o stabilności otoczenia prawnego, choć należy ona do wstępnych warunków niezachwianej pomyślności gospodarczej kraju.

W 2023 roku uchwalono w Polsce ponad 34 tys. stron nowego prawa w postaci ustaw i rozporządzeń oraz ratyfikacji umów międzynarodowych. To drugi najwyższy wynik w historii badania.

W minionym roku weszły w życie 553 nowe przepisy dla firm, a 1051 zmieniło brzmienie. Jedynie 41 przepisów straciło moc, choć samo przeczucie wystarczy do oceny, że koniec na śmietniku należy się co najmniej setkom.

Ustawy gospodarcze stale puchną. Przez dekadę 20 najważniejszych zmienianych było 1189 razy. W wyniku nowelizacji i uzupełnień objętość tych aktów mierzona liczbą stron wzrosła o połowę. Zmiany te zacieśniały więc warunki gospodarowania, ponieważ nie dodaje się prawa, żeby usuwać zakazy, nakazy i do nich przydatki.

Jeśli odrzucić akty szczególnej i bardzo szczególnej natury, np. dotyczące siedlisk przyrodniczych, czy dorzeczy, przedsiębiorca i obywatel powinni przeczytać przez rok niemal 20 tys. stron ciężkich, często niezrozumiałych tekstów.

Czytaj także: Bankowość i Finanse | Loża Komentatorów | Które z regulacji, wchodzących w życie w roku 2024, będą mieć najsilniejszy wpływ na funkcjonowanie rynku bankowego?

¼ nowych regulacji bez konsultacji, minimalne vacatio legis

W Rządowym Centrum Legislacji (RCL) nie można dopatrzyć się dokumentacji z konsultacji co czwartego projektu ustawy, a w przypadku co drugiego ustawodawca nie raczył odnieść się do nadesłanych uwag.

Polskie prawo jest zatem w dużej mierze woluntarystyczne, czyli było krojone nazbyt często wyłącznie wg pomysłu inicjatorów z rządu bądź parlamentu.

Kolejna wielka wina po stronie odpowiedzialnych za stanowienie prawa, to karykaturalnie krótkie okresy od ogłoszenia do wejścia przepisów w życie. Przeciętna długość vacatio legis wyznaczona dla ustaw zeszła w ’23 do jednego miesiąca, a w rozporządzeniach do tygodnia. 10 lat temu vacatio legis dla ustaw było o 22 dni dłuższe.

Coraz więcej przepisów wchodzi w życie dosłownie z marszu, nie zostawiając adresatom ani chwili na przygotowanie się do zmiany warunków prawnych działania. W opinii ekspertów z GT ta praktyka przypomina dziecięcą „grę w łapki” – trzeba mieć naprawdę wielki refleks, żeby nie dostać po rękach, czyli nie narazić się na kary administracyjne za niestosowanie nowych przepisów. Karygodne i do piętnowania.

W następstwie radykalnej zmiany układu politycznego powracają marzenia o wdrożeniu modelu opracowanego przez Grant Thornton (GT) wspólnie z organizacjami pracodawców lub podobnego, w którym ustawy podatkowe wchodziłyby w życie w pół roku od ogłoszenia. Czy nadzieja znowu okaże się matką głupich?

Czytaj także: Bankowość i Finanse | Kredyty – Firechat | Wybudować od nowa fundament prawa bankowego

Nowe prawo uproszczone i bez tzw. wrzutek?

Fascynujących i przynajmniej niepokojących najczęściej ustaleń i szczegółów jest w raporcie GT znacznie więcej. Nawet niewielkie zmiany na korzyść wymagają ciągłych, bardzo mocnych nacisków, więc dobrze poznać jego całość.

Nikt rozsądny nie neguje potrzeby zmian w prawie, zdajemy sobie też sprawę z konieczności wdrażania przepisów wprowadzanych przez Unię Europejską. Żyjemy w czasie wielkich przełomów, lecz tym bardziej unikać musimy partaniny. Na czoło wysuwa się zatem  postulat streszczony w haśle „więcej w prawodawstwie długofalowej wizji, mniej łatania dziur”.

Powtórzyć trzeba za GT, że zamiast układać przedsiębiorcom legislacyjną autostradę, straciliśmy minione 10 lat na nieustanne naprawy wysłużonej i zdezelowanej drogi lokalnej.

Wg ekspertów firmy, żadna z reform z ubiegłych 10 lat nie zasługuje na miano „Reformy dekady”, czyli żadna nie spełnia wymogów dobrej legislacji w zakresie rzetelności procesu legislacyjnego (poszanowanie procedur, konsultacje publiczne, solidne vacatio legis) oraz warunku pozytywnego wpływu na funkcjonowania państwa i przedsiębiorstw.

Najwyżej w tym kontekście ocenione zostały przepisy w sprawie tzw. „estońskiego CIT”, ale z uwagi na liczne korekty w trakcie obowiązywania nie spełniły one jednak kryteriów przemyślanej legislacji.

W rywalizacji o miano „legislatora dekady” nie do pokonania było Biuro Legislacyjne Kancelarii Sejmu. Gdyby o wiele częściej uwzględniano jego wnioski i uwagi, z owocami legislacji byłoby znacznie lepiej.

Na prezentację wyników przybyła wiceminister finansów Hanna Majszczyk i szef sejmowej komisji gospodarki i rozwoju Ryszard Petru.

Z tego co mówili oboje w odpowiedzi na wnioski i uwagi GT oraz przedstawicieli organizacji pracodawców – są szanse na rugowanie, a może nawet wyrugowanie kilku zmór.

„Bardzo poważnie ma być potraktowana zasada półrocznego vacatio legis dla przepisów podatkowych” – powiedziała Hanna Majszczyk. Jeszcze bardziej stanowczo odniosła się do usunięcia z praktyki prawodawczej tzw. wrzutek, czyli np. regulowania kwestii podatkowych w ustawie bankowej lub spraw aptecznych w ustawie o ubezpieczeniach kredytów eksportowych.

Ryszard Petru zapowiedział, że na pierwszy ogień prac jego komisji pójdą zmiany punktowe w celu upraszczania tego co możliwe bez wszechstronnych analiz i przygotowań. Głębsze zmiany wymagają m. in. analizy celu, refleksji, wyczerpujących konsultacji. Zresztą, w ogóle proces legislacyjny powinien być znacznie powolniejszy niż dotychczas. Koniecznie trzeba mu przyznać rację.

Prawo unijne ma przestać być „ubogacane” dodatkami z krajowych pomysłów-wymysłów. Można mieć (jakieś) nadzieje na ukrócenie poselskich inicjatyw legislacyjnych, a przynajmniej na poddawanie ich rygorowi konsultacji i opatrywania tzw. OSR (ocena skutków regulacji).

Być może doczekamy się także odnotowywania i rejestrowania autorów zmian oraz poprawek zgłaszanych w trakcie prac legislacyjnych w Sejmie i Senacie.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl