Jerzy Kropiwnicki z RPP: w II połowie 2021 roku można myśleć o ostrożnej podwyżce stóp procentowych

Jerzy Kropiwnicki z RPP: w II połowie 2021 roku można myśleć o ostrożnej podwyżce stóp procentowych
By Adrian Grycuk - Own work, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=52422515
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
O ewentualnej, ostrożnej podwyżce stóp procentowych będzie można pomyśleć w II połowie 2021 r., jeśli sprawdzą się obawy co do wzrostu napięć inflacyjnych, zarówno po stronie kosztowej, jak i popytowej - napisał w wypowiedzi członek Rady Polityki Pieniężnej Jerzy Kropiwnicki.

Perspektywy gospodarki polskiej w najbliższym roku są per saldo pomyślne.

„To wynik przede wszystkim dobrej polityki fiskalnej rządu i działań NBP. Dalsze obniżanie stopy procentowej obecnie wydaje się niewskazane. O jej ewentualnej podwyżce będzie można ewentualnie pomyśleć w II połowie roku, jeśli sprawdzą się obawy co do wzrostu napięć inflacyjnych. W każdym razie należy tu zachować umiar, a nawet ostrożność, by „przy okazji” nie stłumić ożywienia gospodarczego. Pamiętać należy, podnoszenie stóp procentowych jest bardziej skuteczne w swym wpływie na gospodarkę narodową niż ich obniżanie. Obniżanie stóp niekoniecznie zwiększa wielkość udzielonych i zaciągniętych kredytów (…), natomiast ich podniesienie skutkuje „koniecznie” wzrostem cen kredytu, co ma wpływ na kalkulację konsekwencji ich zaciągnięcia” – napisał Kropiwnicki.

Czytaj także: Jerzy Żyżyński z RPP: stopy procentowe pozostaną stabilne, nie widać groźby wystrzału inflacji >>>

Większość członków RPP oceniała w styczniu (ostatni dostępny protokół z posiedzenia RPP), że jeżeli w bieżącym roku następować będzie ożywienie aktywności gospodarczej, a dynamika cen będzie zgodna z celem, to wskazane będzie utrzymywanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie także w kolejnych kwartałach.

Jednocześnie w opinii tych członków Rady, w sytuacji gdyby doszło do wyraźnego pogorszenia koniunktury i jej perspektyw – np. w następstwie ponownego nasilenia się pandemii – uzasadnione mogłoby być dalsze poluzowanie polityki pieniężnej, w tym poprzez obniżenie stóp procentowych.

Prezes NBP nie wyklucza dalszego cięcia stóp

Jako pierwszy na możliwość cięcia stóp wskazał w artykule opublikowanym na początku roku prezes NBP A. Glapiński. W trakcie jednej z wideokonferencji prezes NBP wskazał, że teoretycznie stopy proc. w Polsce mogłyby być ujemne w ujęciu nominalnym.

Na posiedzeniach wiosną 2020 r. RPP trzykrotnie obniżyła stopę referencyjną, łącznie o 140 pb, w krokach po 50, 50 i 40 pb, do poziomu 0,10 proc. Najbliższe decyzyjne posiedzenie RPP zaplanowano na 3 marca.

Szereg czynników proinflacyjnych

Kropiwnicki ocenia, że prognoza średniorocznej inflacji w 2021 na poziomie 2,6 proc. jest optymistyczna i wskazuje na szereg czynników kosztowych i popytowych, które będą przyczyniać się do wzrostu cen w najbliższych miesiącach.

„Niedoszacowane są moim zdaniem składniki tzw. inflacji kosztowej. Owszem, dynamika cen mięsa będzie zapewne zerowa lub nawet lekko ujemna, ale z pewnością wzrosną ceny cukru i napojów słodzonych i wyrobów cukierniczych ze względu na wejście w życie tzw. opłaty cukrowej. (…) Dokonujący zakupów w marketach i warzywniakach obserwują systematyczny powolny wzrost cen wielu artykułów żywnościowych. Niewiadomą stanowią ceny alkoholu. Dotyczy to nie tylko skutków brexitu dla cen whisky i ginu, ale także cen win importowanych w ramach UE. (…) Znacznie poważniejszy będzie skutek opłat klimatycznych na ceny energii elektrycznej. Swoją rolę odegra także wzrost płacy minimalnej (uzasadniony względami sprawiedliwości społecznej)” – uważa członek RPP.

Czytaj także: Piotr Szpunar z NBP: ujemne realne stopy ograniczają negatywny wpływ pandemii na gospodarkę >>>

„Często zapomina się o tym, że wzrost płacy minimalnej +siłą rzeczy+ pociąga za sobą wzrost płac w całej strukturze firm i urzędów (może za wyjątkiem posłów i ministrów). Kolejnym czynnikiem +kosztowym+ będą wzrosty opłat pozostające w decyzji samorządów. Już dziś można obserwować wzrost +ponad miarę+, bo dla skompensowania ubytków z PITu i CITu, opłaty za wodę, ścieki, śmieci, komunikację miejską, psy oraz poszerzanie obszaru płatnych parkingów” – dodaje.

Kropiwnicki wskazuje ponadto na skutki wzrostu cen ropy naftowej dla cen benzyny oraz kosztów w przemyśle chemicznym i farmaceutycznym.

Zdaniem członka RPP, niedoszacowane są także popytowe czynniki inflacji.

„Eksperci zagraniczni przewidują, iż inflacja wzrośnie zarówno w UE jak i w USA. Będzie to wynik zastosowania potężnych środków pobudzających gospodarkę. Na razie w większości wyrażają przekonanie, że obecnie najpilniejszym zadaniem jest walka z kryzysem gospodarczym – ale w nieodległej przyszłości trzeba będzie przystąpić do waliki z inflacją” – napisał członek RPP.

„W Polsce czynnikami popytotwórczymi pozostaną zarówno wydatki państwa ponoszone na tzw. Tarcze, jak i na realizację programów infrastrukturalnych: chodzi tu zarówno o realizowany w tym roku Program Przekopu Mierzei oraz o budowę dróg i autostrad oraz inwestycje kolejowe. W przyszłości do realizacji przejdzie wielki projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego z całą siecią połączeń drogowych i kolejowych. Wszystkie te programy kreują popyt, nie tworząc bezpośrednio dóbr i usług konsumpcyjnych. W przypadku hotelarstwa, gastronomii i turystyki oraz komunikacji lotniczej wręcz z założenia środki publiczne mają wynagrodzić brak działalności gospodarczej lub jej poważne ograniczenie” – dodał.

Niewiadomą, w ocenie Kropiwnickiego, pozostaje moment uwolnienia oszczędności, które w pandemii narastają u potencjalnych konsumentów.

Rosnąca liczba bankructw

Inflację popytową będzie wzmacniała, jego zdaniem, także rosnąca liczba bankructw, prowadząca do zaprzestania działalności produkcyjnej w obszarze dóbr i usług.

Obniżenie w Polsce stóp procentowych nominalnie niemal do zera, a realnie do wielkości ujemnych, nie dało według Kropiwnickiego „podręcznikowych” skutków takiej operacji – nie spowodowało wzrostu akcji kredytowej, która miałaby doprowadzić do wzrostu popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego w gospodarce.

„W warunkach recesji kredytodawcy zazwyczaj zaostrzają kryteria oceny zdolności kredytowej ewentualnych kredytobiorców, a potencjalni inwestorzy o +zdrowych fundamentach+ raczej wstrzymują się z decyzjami. Zarówno kredytodawcy jak i kredytobiorcy muszą ocenić prawdopodobieństwo spłaty kredytu w terminie. (…) Obniżenie stóp procentowych daje +podręcznikowe+ skutki pozytywne w okresie ożywienia, gdy rośnie poziom optymizmu zarówno w inwestorów jak i kredytodawców. Były oczywiście +pozytywne skutki uboczne+. Jednym z nich było obniżenie wysokości rat spłaty kredytów już zaciągniętych. Innym (choć krótkotrwałym) skutkiem było obniżenie kursu złotego i zwiększenie konkurencyjności polskiego eksportu” – napisał członek RPP.

Obniżenie przez banki komercyjne oprocentowania depozytów

Obniżenie przez banki komercyjne oprocentowania depozytów dało, zdaniem Kropiwnickiego, mieszane skutki.

„Dla ludzi o skromnych dochodach i oszczędnościach był to rodzaj dotkliwości finansowej. Przypomnijmy, iż już dziś niemal 100 proc. pracujących otrzymuje dochody na konta bankowe. (…) Przyczyniło się do wzrostu oszczędności trzymanych w domu. Dla zasobniejszych stanowiło to zachętę do +ucieczki+ od lokat bankowych do zakupu walorów (np. złota i dewiz) oraz do lokowania w zakup mieszkań. Ta ostatnia opcja spowodowała niespotykany na ogół w okresie zimowym boom w budownictwie mieszkaniowym. Skutki są dwojakiego rodzaju. Skutek gospodarczy polega na pobudzeniu działalności gospodarczej nie tylko w budownictwie i w produkcji materiałów budowlanych, ale także w przemysłach produkujących wyposażenie mieszkań. Skutek społeczny polega na pogłębieniu różnic materialnych między zasobnymi i mniej zasobnymi Polakami” – napisał ekonomista.

Czytaj także: Cezary Kochalski z RPP: stabilizacja stóp procentowych bazowym scenariuszem, choć prawdopodobieństwo cięcia nie jest zerowe >>>

Prócz wspomnianych powyżej pozytywnych dla koniunktury gospodarczej ubocznych skutków obniżki stóp procentowych Kropiwnicki wskazuje na „efekty psychologiczne” oraz niestandardowe działania NBP.

„Trzeba przecież pamiętać, że działalność gospodarcza to mieszanina psychologii i pieniędzy. Ponadto (a może przede wszystkim) znaczenie miała działalność NBP polegająca na zapewnieniu Rządowi RP środków na prowadzenie prowzrostowej (antyrecesyjnej) polityki fiskalnej – nie tylko poprzez przekazywanie lwiej części zysku do budżetu państwa, ale także poprzez wykup obligacji na rynku finansowym” – dodaje.

Źródło: Rafał Tuszyński, PAP BIZNES