Jak przez inflację tracą biedni i bogaci, a firmy przestają inwestować
Inflacja w „eurolandzie” wyniosła w sierpniu 5,3 proc. Wg szacunków, we wrześniu nieco przyspieszyła i ma zakończyć miesiąc z wynikiem 5,6 proc.
W ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu wyższych cen, stopy procentowe banku centralnego są jednak w strefie euro nadal ujemne i wynoszą ok. minus 1 proc.
Po niespodziewanym cięciu stóp aż o 75 pb w Polsce nominalne stopy procentowe są sporo niższe od inflacji oscylującej teraz gdzieś wokół 10 proc.
W efekcie, w ujęciu realnym główna stopa NBP wynosi teraz ok. minus 4 proc. Nic niestety nie wskazuje na to, żeby ów minus zaczął się przynajmniej gramolić w stronę zera.
Czytaj także: RPP radykalnie tnie stopy procentowe, kurs złotego nurkuje
Fed nie zmieni wysokości stóp procentowych we wrzesniu ’23?
Można iść o zakład, że stopy w USA pozostaną niezmienione. Będzie to oznaczało, że po decyzji do podjęcia przez komitet Fed na posiedzeniu 19-20 września, w Stanach utrzymają się dodatnie realne stopy procentowe, jako że nominalne są teraz ustalone w przedziale 5,25-5,50 proc. a inflacja konsumencka wynosi 3,7 proc.
Przedstawiając wyzwania stojące przed Fed w kontekście nadal uporczywej, choć już niskiej inflacji w USA, Lorie Logan, szefowa jednego z banków systemu Fed z siedzibą w Dallas posłużyła się ostatnio metaforą ognisk rozpalanych podczas letnich obozów skautowskich zwanych u nas harcerskimi.
Wie to każdy skaut – powiedziała do słuchaczy z Southern Methodist University, że kiedy opuszczasz ognisko, musisz być całkowicie pewien, że węgle są już zimne, że nie czujesz ciepła, gdy dotkniesz popiołów gołą ręką. Taka ostrożność jest na miejscu, bowiem jakikolwiek niedogaszony jeszcze węgielek może wzniecić płomień, gdy my już nie będziemy czuwać.
Ostrożność nie do przecenienia. Działa też jednak reguła Światowida, że każdy problem ma przynajmniej dwie strony, a im on trudniejszy, tym „stron” więcej. Otóż, zalewanie ogniska zbyt dużą liczbą wiader wody tak rozmoczyć może ziemię wokół, że aż buty pogubimy, kalecząc potem bose nogi w ciemnym lesie.
Metafora jest przejrzysta: gaszone ognisko to inflacja, a wiadra wody to podwyżki stóp procentowych dokonywane przez banki centralne. Pani Logan mówiła zatem, że gdy ognisko inflacji zalewane jest przesadnie, to temperatura, czyli „nasza gospodarka”, wychłodzić może się „na amen”, czego bardzo byśmy nie chcieli.
Prezes Logan użyła w tym kontekście wybiegu i użyła w konkluzji wywodu trybu bezosobowego mówiąc, że „można by powiedzieć, że musimy teraz spryskiwać palenisko, wypatrując uważnie, czy aby czasem węgle nie rozgrzeją się na nowo”.
W sierpniu inflacja w USA nieco przyspieszyła i jej wskaźnik w ujęciu CPI wzrósł do 3,7 proc. a wielkość inflacji bazowej (kalkulowanej po wyłączeniu z rachunku cen energii i żywności) do 4,3 proc.
Wprawdzie Lorie Logan jest członkinią Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) decydującego o polityce monetarnej prowadzonej przez amerykański bank centralny, to jej uwagi nie są argumentem przesądzającym, choć wzmacniają jednak przewidywanie, że po najbliższym posiedzeniu FOMC w dniach 19 i 20 września stopy procentowe w USA pozostaną bez zmian.
Czytaj także: Kolejna podwyżka stóp procentowych w strefie euro
Japonia odejdzie od polityki ujemnych stóp procentowych?
Ciekawie zaczyna być w Japonii, gdzie ostatnie wielkie wzrosty cen nastąpiły aż pół wieku temu. Na początku lat 70. XX wieku inflacja wynosiła tam ok. 25 proc, ale od końca lat 80. nigdy nie doszła do 5 proc. zaś w sierpniu 2023 r. wyniosła 3,3 proc.
Dzięki dorobkowi zawdzięczanemu dokonaniom z drugiej połowy XX wieku Japonia ma się nadal lepiej niż niemal wszystkie inne państwa świata, ale wigorem przypomina świetnego piłkarza dobiegającego już jednak czterdziestki.
Szefem banku centralnego (Bank of Japan – BoJ) jest od kwietnia prof. Kazuo Ueda. W przeciwieństwie do jastrzębiej polityki monetarnej prowadzonej od paru lat przez główne banki Zachodu – japoński bank centralny był i pozostaje „gołębnikiem”. W warunkach uporczywej od dekad ślamazarności cen (deflacji) „jastrzębie” rzeczywiście nie mają tam czego szukać.
Jednak w pierwszym w wywiadzie jakiego 9 września ’23 udzielił największej w Japonii i na świecie gazecie Yomiuri Shimbun prezes BoJ dał do zrozumienia, że możliwe jest odejście od polityki ujemnych stóp procentowych. Powiedział, że warunkiem wyniesienia ich ponad zero jest wzrost płac i cen.
Od siedmiu lata główna stopa procentowa BoJ wynosi minus 0,1 proc., a od 1995 r. nigdy nie była wyższa niż 0,5 proc. W świetle nieprzypadkowych z pewnością uwag p. Uedo całkiem możliwe staje się jednak, że po 22 września ‘23, czyli po kolejnym decyzyjnym posiedzeniu BoJ Japonia wyjdzie nareszcie na „plusik” w nominalnych stopach procentowych banku centralnego.
Ewentualny wzrost oprocentowania nie może być i nie będzie wysoki, także z uwagi na skutek w postaci wzrostu kosztów obsługi olbrzymiego długu rządowego, który stanowił w 2022 r. równowartość 264 proc. PKB kraju.
Wg planu, na wypłaty z tytułu zapadalności obligacji rządowych i na odsetki od nich trzeba wydać w bieżącym roku finansowym 25,3 bilionów jenów, tj. 22,1 proc. dochodów budżetu centralnego. Każdy wzrost stóp procentowych powoduje – rzecz jasna – wzrost kosztów obsługi długu.
Czytaj także: Skala obniżki stóp procentowych oraz zaskoczenie jej wielkością wpłyną na wyniki banków
Dlaczego rugowanie inflacji ma stałe miejsce na czołówkach mediów? Pamiętam z czasów rodzimego „ancien regime” tyrady ś.p. profesora Józefa Pajestki, który nie bacząc na miny generalicji u władzy pomstował na inflację drugiej połowy lat 80. XX wieku.
Warunki się zmieniły, więc uaktualnię argumentację.
Ludzie najgorzej sytuowani muszą płakać i płacić za drogą żywność. Osobom zapobiegliwym i w miarę zamożnym na gwałt ubywa realnych oszczędności. Przedsiębiorcy tracą poczucie racjonalności decyzji podejmowanych w czasie wysokiej inflacji, więc powstrzymują się od inwestycji, spowalniając lub wstrzymując wzrost gospodarczy w kraju.