Inflacja sprzyja „chorobliwemu” windowaniu zysków

Inflacja sprzyja „chorobliwemu” windowaniu zysków
Jan Cipiur. Źródło: BANK.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Szef amerykańskiego banku centralnego Jerome Powell podzielił się niedawno oceną, że wzrost płac nie jest teraz zasadniczym czynnikiem napędzającym inflację w USA. Pogląd ten podzielany jest także w Europejskim Banku Centralnym. We Frankfurcie n/Menem uznano, że „przez ostatnie dwa lata płace miały jedynie ograniczony wpływ na inflację w strefie euro”, pisze Jan Cipiur.

To bardzo istotne spostrzeżenia, bowiem podczas wybuchów inflacji olbrzymieją obawy przed uruchomieniem w gospodarce spirali cenowo-płacowej, podczas której obserwujemy, że: wzrost cen → rekompensujący wzrost płac → wzrost cen → wzrost płac →itd.

Wprawdzie ostatnio na bogatym Zachodzie tempo wzrostu cen wyraźnie zwolniło, ale ceny nadal przecież rosną.

Co jest więc dla nich pożywką, jeśli nie wyższe płace, utrzymujące popyt na poziomie wystarczającym do żądania wyższych cen?

Czytaj także: Im mniejsza firma, tym większy strach przed inflacją

Pęd do powiększania zysków przez korporacje

James Knightley, ekonomista z ING, a więc banku nie byle jakiego, uważa że jest nią „margin expansion”, czyli pęd do powiększania zysków przez korporacje.

W okresach inflacji mówi się sporo o „podatku inflacyjnym”, poprawiającym salda budżetów państwowych w wyniku większego dopływu pieniędzy z podatków, dzięki wyższym podstawom opodatkowania.

Na przykład 17 proc. podatku od stu złotych to 17 zł, ale te same 17 proc. od 150 zł w rezultacie wyższych przychodów/zysków po wzrostach cen – to już 25,50 zł.  W tym przykładzie „podatek inflacyjny” wynosi zatem 8,50 zł.

Mniej natomiast mówi się o narastaniu zysków korporacyjnych w okresach inflacji. Jak zwykle, najwyższe haracze inflacyjne płacą ludzie biedni i niezamożni. Dotyczy to również firm małych i średnich, bo wielkim korporacjom diabeł dzieci kołysze, choć nie zawsze i nie wszystkim.

W 2021 roku, kiedy inflacja była już tam rozbujana, łączne zyski brutto (przed opodatkowaniem) amerykańskiego sektora przedsiębiorstw sięgnęły po ówczesny rekord w wysokości 2,94 bln (2 940 mld) dolarów, po wzroście aż o prawie 23 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. W 2022 r. zyski ogółem znowu urosły, choć jedynie o 6,6 proc. Wystarczyło jednak, żeby doszły w sumie do 3,13 bln dolarów.

W Polsce było w tych samych latach podobnie. GUS podał, że wynik brutto przedsiębiorstw niefinansowych wzrósł z 265 mld zł w 2021 roku do 305 mld zł w 2022 roku.

Jakaś część firm może teraz ledwo zipać, ale inne mają się bardzo dobrze, a nawet świetnie, korzystając z tzw. zasłony inflacyjnej – wyższych kosztów nie ponoszą, ale ceny podnoszą, „bo przecież wszystko drożeje”. Inna okoliczność sprzyjająca „nieuzasadnionym” podwyżkom cen to sztywny popyt, np. na podstawową żywność.

Jeden przykład. Pewien rodzaj dietetycznego kisielu kosztował około rok temu w granicach 2,50-2,80 zł za torebkę. Dziś w „drogim”, co prawda, sklepie liczą sobie za taką samą 4,99 zł, choć wzrost kosztów produkcji i dystrybucji można oceniać na kilkanaście, góra – dwadzieścia parę groszy.

Czytaj także: Płace i zatrudnienie w marcu ’23 – najnowsze dane GUS

Każde ognisko inflacji trzeba dusić w zarodku

Zdaniem cytowanego już J. Knightleya, jeśli marże zysku zaczną maleć, proces dalszego osłabiania inflacji stanie się mniej bolesny. Ale czy tak się stanie i ból będzie mniej doskwierał?

Obserwatorzy giełd amerykańskich policzyli, że zyski przypadające na jedną akcję spółek z indeksu S&P500 wyniosą w I kwartale bieżącego roku 49,96 dolarów, czyli będą o 6 proc. mniejsze, niż w I kw. ’22.

Sceptycy wskazują jednak, że wcale tak być nie musi. Istotną podstawą przewidywań analityków są ich rozmowy z szefostwami spółek. Tymczasem, prezesi nic tylko narzekają, ponieważ gdy wbrew powszechnej opinii pozytywnie zaskoczą wynikami za kolejny kwartał, otrzymają premie od właścicieli i dobre oceny od rynku w wyniku wzrostu kursu akcji firm, które miały być przecież w kłopotach, a poszło im zupełnie dobrze.

Trójka partnerów firmy doradztwa strategicznego McKinsey ogłosiła w kwietniu ’23 artykuł (Working hard for the money: The crunch on global economic profit) zwracający uwagę na silną od dwóch dekad spadkową tendencję zysków osiąganych przez 4 000 największych spółek giełdowych świata z sektora niefinansowego.

Jeśli w latach 2005–2009 ich łączne średnioroczne zyski wynosiły 612 mld dol., to w okresie 2010-2014 wielkość ta spadła do 570 mld dol., a w latach 2015-2019 do 297 mld dolarów.

Przyczyny spadkowej tendencji zysków tej grupy to odrębna kwestia. Zwraca natomiast uwagę, że w 2020 r. spadły do ok. 100 mld dol., natomiast w 2021 r. poszybowały na najwyższą do tej pory wysokość ok. 1200 mld dolarów. Zwraca uwagę, że po latach bezruchu cenowego, w 2021 r. wskaźnik inflacji w USA wyniósł już 7 proc., w Niemczech 5,7 proc., w Polsce 8 proc.

Czytaj także: Bankowość i Finanse | Gospodarka | Zła polityka jest trochę jak łagodny nowotwór

Zbyt dosłownych wniosków wyciągać z tego nie należy, bo przebadana przez autorów z McKinsey grupa jest bardzo specyficzna, a innych czynników wpływu na wyniki firm bardzo dużo, ale rzuca się w oczy związek między wystrzeleniem w tamtym roku zysków w górę, a narastającą inflacją.

Gdy w trudnych czasach korporacje obrastają tłuszczem zysków, ludziom na pensjach twarze aż tężeją ze złości. Jednak wyduszanie zysków w okresach inflacji (patrz: wspomniany wyżej kisiel) można rozpatrywać w kategorii naturalnej reakcji obronnej firm na ciężką chorobę gospodarki. Porównanie z reakcjami żywych organizmów na zakażenia jest na miejscu.

Każde ognisko inflacji trzeba więc dusić w zarodku, a jeśli się to nie powiedzie, walczyć z nią na noże, pałki, kastety i co tam jeszcze jest pod ręką. Wymagajmy tego od naszych ekonomicznych sił zbrojnych, zwłaszcza od ich elitarnego oddziału o nazwie RPP.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl