GUS: sprzedaż detaliczna wzrosła o 3,9 proc. rdr w lipcu; dane mocno rozczarowały rynek

GUS: sprzedaż detaliczna wzrosła o 3,9 proc. rdr w lipcu; dane mocno rozczarowały rynek
Fot. stock.adobe.com/andranik123
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Sprzedaż detaliczna (w cenach stałych) wzrosła o 3,9% r/r w lipcu 2021 r., podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). W ujęciu miesięcznym odnotowano wzrost o 2,1%.

„Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym sprzedaż detaliczna w cenach stałych w lipcu 2021 r. była o 1,5% niższa w porównaniu z czerwcem 2021 r.” – podał GUS. 

Sprzedaż detaliczna w cenach bieżących w lipcu była wyższa niż przed rokiem o 8,9% i wzrosła o 2,5% m/m, podano także w komunikacie. 

Czytaj także: Słabsze od oczekiwań dane o handlu detalicznym i budownictwie >>>

W lipcu 2021 r. największy wzrost sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2020 r. podobnie jak przed miesiącem odnotowały podmioty handlujące tekstyliami, odzieżą, obuwiem (o 15,8% wobec wzrostu o 5,3% przed rokiem).

„Spośród prezentowanych grup wyższą sprzedaż niż sprzedaż „ogółem” zaobserwowano również w grupie „farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny” (o 6,8%). Spadek sprzedaży raportowały natomiast jednostki sprzedające pojazdy samochodowe, motocykle, części (o 2,9%) oraz przedsiębiorstwa zaklasyfikowane do grupy „meble, rtv, agd” (o 1,9%)” – podał GUS.

Poniżej dane o zmianach sprzedaży detalicznej w lipcu w ujęciu rocznym (ceny stałe)

Wyszczególnienie% r/r
Ogółem3,9
  w tym: 
Pojazdy samochodowe, motocykle, części-2,9
Paliwa stałe, ciekłe i gazowe0,1
Żywność, napoje i wyroby tytoniowe1,9
Pozostała sprzedaż detaliczna w niewyspecjalizowanych sklepach*
Farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny6,8
Tekstylia, odzież, obuwie15,8
Meble, RTV, AGD-1,9
Prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach2,6
Pozostałe3,5

* – brak informacji lub konieczność zachowania tajemnicy statystycznej.

W okresie styczeń-lipcu 2021 r. sprzedaż (w cenach stałych) wzrosła o 7,3% r/r (wobec spadku o 3,9% w 2020 r.).

Konsensus rynkowy wynosił 4,8% wzrostu r/r (sprzedaż w cenach stałych).

Udział e-handlu w sprzedaży detalicznej spadł do 7,4 proc. w lipcu

Udział sprzedaży przez internet w sprzedaży detalicznej (ceny bieżące) spadł do 7,4% w lipcu 2021 r. z 8,1% całości sprzedaży w czerwcu br. podał także GUS. Wartość sprzedaży przez internet spadła o 6,3% w ujęciu miesięcznym.

„W lipcu 2021 r. w porównaniu z czerwcem br. odnotowano spadek wartości sprzedaży detalicznej przez internet w cenach bieżących (o 6,3%). Udział tej sprzedaży zmniejszył się z 8,1% w czerwcu br. do 7,4% w lipcu br. Spadek udziału sprzedaży przez internet zaobserwowano w większości grup przy czym największy wykazały przedsiębiorstwa zaklasyfikowane do grup 'meble, rtv, agd’ (z 16,2% przed miesiącem do 14,7%) oraz 'prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach’ (odpowiednio z 18,8% do 18,0%). Wzrost udziału sprzedaży przez Internet raportowały jedynie jednostki z grupy 'tekstylia, odzież, obuwie’ (z 18,6% przed miesiącem do 19,7%)” – czytamy w komunikacie.

Ekonomiści: dane o sprzedaży detalicznej w lipcu rozczarowały, ale nie oznacza to, że konsumpcja słabnie

Lipcowe dane o sprzedaży detalicznej rozczarowały rynek, mocny wzrost cen częściowo zjada wzrost wydatków konsumenckich – wskazują ekonomiści. Zaznaczają jednak, że konsumpcja wciąż pozostaje mocna – wydatki przesuwają się z towarów w kierunku usług, których nie obejmują dane GUS.

URSZULA KRYŃSKA, PKO BP:

„Dane o sprzedaży detalicznej są pewnym rozczarowaniem. Szacowaliśmy, że wzrost realny będzie bliższy 5 proc., a wyszło poniżej 4 proc. Co ciekawe, nasz szacunek nominalny był w zasadzie zgodny z odczytem, w związku z czym winowajcą jest 'deflator sprzedaży detalicznej’, implikowany wskaźnik cen. On wyniósł 4,8 proc., był zbliżony do inflacji CPI i najwyższy od 10 lat. Widać, że rosnące ceny częściowo zżerają wzrost wydatków konsumenckich, który obserwujemy.

Warto mieć jednak na uwadze prawidłowość, która jest obserwowana we wszystkich krajach – przy wychodzeniu z pandemii najpierw rosną wydatki na towary, potem na usługi. Teraz jesteśmy w momencie, który pokazuje, że wydatki na usługi zaczęły mocno rosnąć – mamy okres wakacyjny, otwarcie gospodarki.

To, że wzrost sprzedaży detalicznej normalizuje się, nie znaczy, że konsumpcja będzie hamowała w podobny sposób.

W naszych wewnętrznych danych kartowych widać, że wydatki na usługi są silniejsze, one oczywiście też będą zjadane przez inflację, ale konsumpcja jest wciąż silna. To, że dzisiejsze dane są pewnym rozczarowaniem, nie zmienia faktu, że mamy silną konsumpcję. Zwłaszcza, że te dane były też pod pewnym negatywnym wpływem sprzedaży samochodów. Tutaj mamy do czynienia z ograniczeniami podażowymi w branży”.

KAROL POGORZELSKI, ING BANK ŚLĄSKI:

Sam wzrost sprzedaży detalicznej jest rozczarowaniem.

„Jest niższy od konsensusu i niższy od tego, czego sami się spodziewaliśmy. Naszą prognozę, bazowaliśmy na danych o mobilności Polaków w centrach handlowych. Te sugerowały, Że nie należy spodziewać się złego wyniku, chociaż niewątpliwie dynamika sprzedaży detalicznej spada w kolejnych miesiącach. Niemniej naszym zdaniem nie jest to duży powód do niepokoju, ponieważ w tej chwili zmienia się nieco struktura konsumpcji, z realizowanej w sklepach i centrach handlowych na konsumpcję opartą bardziej na rekreacji i turystyce. W związku z tym korzystają na tym usługi rynkowe, które nie są ujmowane w statystykach sprzedaży detalicznej. To przesunięcie, częściowo trwałe, wynika z tego, że w pierwszym okresie po pandemii otwarto centra handlowe i wtedy realizował się popyt na takie rzeczy jak ubrania czy kosmetyki. Później zaczęły otwierać się branże usługowe, które zostały wsparte przez to, że zaczął się sezon wakacyjny i obecnie ludzie kupują więcej usług rekreacyjnych, chodzą do restauracji, korzystają z wycieczek. Jest to obserwowane także w innych krajach na przykład w USA”.

ALIOR BANK:

„Już czerwcowe dane pokazały, iż trend sprzedaży detalicznej wchodzi w etap normalizacji po silnym majowym odbiciu. W lipcu taki obraz był kontynuowany. Ograniczenia w handlu związane z epidemią są już niewielkie, a te, które wciąż obowiązują zostały już w dużej mierze oswojone.

Obszar handlu detalicznego zaczyna jednak konkurować z usługami o wydatki klientów.

Poza tym nastroje konsumenckie od czerwca są w stabilizacji, a presja inflacyjna może ograniczać skłonność do zakupów.

W rezultacie sprzedaż detaliczna w lipcu po wyeliminowaniu czynników sezonowych spadła o 1,5 proc. Wynik rdr na poziomie 3,9 proc. jest zbliżony do naszych oczekiwań (4,2 proc. rdr) i nieco poniżej rynkowego konsensusu. W strukturze danych widać m.in. wzrost mobilności (sprzedaż paliw rosła o 5,3 proc. mdm), natomiast po stronie kategorii będącej dotychczas motorem napędowym handlu detalicznego (meble, rtv, agd) zauważalne jest przyhamowanie rozgrzanego trendu”.

JAKUB RYBACKI, PIE:

„Dynamika sprzedaży detalicznej spowolniła w lipcu z 8,6 proc. do 3,9 proc. tj. poniżej mediany rynkowych prognoz. Słabsze wyniki zanotowali sprzedawcy samochodów oraz sprzętu RTV i AGD – obroty we wspomnianych branżach spadły kolejno o 2,9 i 1,9 proc. Również konsumpcja paliw pozostała umiarkowana pomimo rekordowej, na przestrzeni ostatnich 2 lat, mobilności. Silniej rosły jedynie wydatki na odzież, co jest bezpośrednio związane z powrotem pracowników do biur.

Spodziewamy się niewielkich zmian dynamiki sprzedaży w kolejnych miesiącach – wyniki prawdopodobnie będą zbliżone do 4,5 proc. rdr.

Badania koniunktury prowadzone przez Komisję Europejską pokazują, że gospodarstwa domowe dalej zgłaszają rekordowo wysoki popyt na dobra trwałe. Równocześnie, wraz z odmrożeniem gospodarki, większa część domowych budżetów przeznaczana jest na usługi rekreacyjne”.

BANK MILLENNIUM:

„Wyhamowanie tempa wzrostu sprzedaży detalicznej było spodziewane ze względu na ustępowanie efektu wysokiej bazy odniesienia z roku ubiegłego, niemniej dane okazały się gorsze od naszych oczekiwań oraz konsensusu rynkowego. Powodem silniejszego wyhamowania dynamiki w cenach stałych jest częściowo wysoka inflacja, która zmniejsza realną wartość wydatków. (…) Efekt cenowy oczywiście nie tłumaczy całkowicie słabego wyniku sprzedaży detalicznej w lipcu, która po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym była w lipcu o 1,5 proc. niższa w porównaniu z czerwcem 2021 r.

Silniejsze wyhamowanie sprzedaży detalicznej przypisujemy wzrostowi popytu na usługi, po odmrożeniu gospodarki.

Sprzedaż detaliczna była mniej wrażliwa na skutki lockdownu, ponieważ zmiana nawyków konsumpcyjnych sprzyjała wzrostowi konsumpcji dóbr, które obejmują statystyki sprzedaży detalicznej. Obecnie, kiedy nastąpiło złagodzenie restrykcji dla działalności usługowej część strumienia wydatków przekierowana została na usługi (turystyka, gastronomia, itp.). Słabsze dane o sprzedaży mogą być także związane z zaburzeniami w łańcuchach dostaw i wiążący się z tym spadek dostępności części towarów, co mogło wpłynąć na wyraźny spadek dynamiki sprzedaży aut, która w lipcu była ujemna i wyniosła -2,9 proc. rdr.

Opublikowane dziś dane wskazują na wyhamowanie dynamiki wzrostu konsumpcji, po jej wyraźnym odbiciu wywołanym złagodzeniem restrykcji przeciwepidemicznych. Na bazie dzisiejszych danych raczej nie należy wnioskować o silnym hamowaniu konsumpcji, ponieważ zapewne następuje zmiana jej struktury i wzrost znaczenia usług. Niemniej widoczne jest nieco silniejsze od naszych oczekiwań jej hamowanie na początku trzeciego kwartału br., a widoczne także pogorszenie nastrojów konsumentów, które wciąż pozostają gorsze niż przed wybuchem pandemii, może sprzyjać utrwaleniu tego trendu”.

BANK PEKAO:

„Słabość sprzedaży w lipcu może być przejściowa i wynikać z przekierowania popytu konsumenckiego na usługi (o których wiemy – chociażby na podstawie danych wewnętrznych – że cieszyły się dużym zainteresowaniem).

Niewątpliwie jednak ożywienie w handlu detalicznym nie było jak dotąd kompletne, w przeciwieństwie do przemysłu, co ma swój odpowiednik we względnej słabości nastrojów konsumenckich.

Na temat koniunktury konsumenckiej i implikacji jej słabości dla wydatków konsumentów pisaliśmy w jednym z naszych niedawnych raportów. Dane te w powiązaniu z dzisiejszą niespodzianką skłaniają nas do pewnej ostrożności w prognozowaniu dynamiki konsumpcji prywatnej w kolejnych kwartałach. Warto zwrócić uwagę, że w Polsce odbicie strony produkcyjnej było znacznie silniejsze niż strony konsumpcyjnej (w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych). Struktura wzrostu PKB w najbliższych kwartałach może być bardziej przeważona w stronę inwestycji niż w latach 2017-2019″.

MONIKA KURTEK, BANK POCZTOWY:

„Nominalna dynamika sprzedaży detalicznej zeszła w lipcu br. do jednocyfrowego poziomu, co nie jest zaskoczeniem. Po silnym impulsie, jakim było otwarcie gospodarki po III fali pandemii, gospodarstwa domowe już nieco spokojniej podchodzą do zakupów. Ponadto wydaje się, że na decyzje zakupowe coraz mocniej wpływać mogą zjawiska inflacyjne. Dynamika realna sprzedaży, tj. po wykluczeniu wzrostu cen, okazała się w lipcu niższa zarówno od zanotowanej w zeszłym miesiącu, jak i oczekiwań rynkowych. Z wyliczeń wynika, że deflator sprzedaży detalicznej skoczył w lipcu do 4,8 proc. rdr, a więc znajduje się na bardzo wysokim poziomie.

Dane dotyczące sprzedaży detalicznej w lipcu oznaczają, że w gospodarce nadal rośnie konsumpcja, ale jednocześnie pokazują, że jej tempo wzrostu na początku III kw. jest już znacznie wolniejsze niż w II kw.

Są to zatem kolejne dane, które każą oczekiwać wyhamowania tempa wzrostu PKB w III kw. br. Z całą pewnością nie będzie ono już dwucyfrowe, ale jednocześnie jest szansa aby ukształtowało się w okolicach 5,0 proc. rdr.”.

Źródło: ISBnews, PAP BIZNES