Gospodarcze Otwarcie Roku 2015

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

konferencja.08.400x267Jednym z sygnałów modernizacji polskiej gospodarki jest dynamiczny rozwój rynku płatności bezgotówkowych - i temu zagadnieniu poświęcona była kolejna debata podczas Gospodarczego Otwarcia Roku. W dyskusji, prowadzonej przez dziennikarza "Dziennika Gazety Prawnej" Jacka Uryniuka, udział wzięli: Ewa Bereśniewicz-Kozłowska - prezes zarządu eCard, Paweł Bułgaryn z Ministerstwa Finansów, Joanna Erdman - dyrektor ds. rozwoju kart płatniczych w mBanku, Adrian Kurowski - dyrektor Visa Europe w Polsce oraz Adam Tochmański - dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego NBP.

– Narodowy Bank Polski dysponuje najbardziej wiarygodnymi statystykami w dziedzinie płatności bezgotówkowych. Jak Pan ocenia rozwój obrotu bezgotówkowego na tle innych państw w UE? – z takim pytaniem moderator zwrócił się do przedstawiciela NBP. Adam Tochmański odwołał się w swej wypowiedzi do wyników szczegółowych analiz, prowadzonych od 10 lat przez NBP. – Co można zobaczyć w ciągu czterech ostatnich lat? W kwestii infrastruktury mamy bardzo dobrą sytuację. (…) Bardzo dobre wyniki w rankingu mamy w zakresie aktywności – na przykład liczby transakcji na jeden POS. Polska zajmuje w tej dziedzinie 12-13 miejsce w skali całej Wspólnoty. Podobnie wygląda sytuacja pod względem liczby płatności przypadających na jedną kartę – stwierdził.

– Są i dziedziny, w których pozostaje sporo do zrobienia – na przykład jeśli chodzi o ogólną ilość kart. Nasycenie rynku tym instrumentem płatniczym wygląda nieco gorzej aniżeli średnia dla całej Unii, co bynajmniej nie znaczy, że Polska jest w tej dziedzinie na szarym końcu. Praktycznie w każdej kategorii co najmniej kilka państw unijnych jest za nami – dodał Adam Tochmański. – Każdy rok przynosi nowe wzrosty. Myślę, że ten 2015 będzie – w niektórych dziedzinach, takich jak liczba punktów akceptacji czy ilość transakcji – lepszy od poprzedniego.

Jak wygląda polski rynek kart płatniczych na tle innych krajów? Tę kwestię omówił Adrian Kurowski, przedstawiciel Visa Europe. – Polska wygląda dość dobrze, nadal jednak musimy gonić inne kraje europejskie. Wyróżniamy się na ich tle jeśli chodzi o innowacje.(…) Wzrost transakcji kartowych to między innymi zasługa wdrożonej na skalę masową zbliżeniowości oraz zwiększenia liczby akceptantów – powiedział.

Zdaniem panelisty, wyniki – jeśli chodzi o przyrost transakcji – są bardzo optymistyczne: tylko trzeci kwartał ubiegłego roku przyniósł wzrost transakcji bezgotówkowych przy użyciu kart Visa na poziomie 37 proc. Również nasi rodacy nie mają szczególnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o tę formę zapłaty. – Polscy konsumenci chcą płacić kartami i będą to robili, ponieważ jest to najprostsza i najbezpieczniejsza forma płatności – twierdzi przedstawiciel Visa Europe.

Prezes Ecard zwróciła uwagę, że w ubiegłym roku na polski rynek kart płatniczych niemały wpływ miała obniżka opłat interchange. – Agenci rozliczeniowi rok 2014 zakończyli renegocjacją warunków umów, spowodowaną drastycznym cięciem stawek interchange (…) Ostatnie pół roku poświęcili na przetargi i negocjacje – stwierdziła Ewa Bereśniewicz-Kozłowska. – Jako agent rozliczeniowy nie stwierdziliśmy rażącego wzrostu ilości POS-ów. (…) Radykalnie wzrosła natomiast liczba nowych akceptantów w internecie. Jest to spowodowane zwiększoną dbałością o bezpieczeństwo – dodała.

Innym zjawiskiem, które w trzecim kwartale ubiegłego roku miało wpływ na zwiększenie liczby transakcji kartowych, było wprowadzenie możliwości zapłaty kartą przez sieć dyskontów Biedronka.

Zdaniem Joanny Erdman z mBanku, drugie półrocze przyniosło niezwykle dynamiczny przyrost transakcji bezgotówkowych. – Jesteśmy dumni, że ta dynamika od kilku lat utrzymuje się na poziomie dwucyfrowym. (…) To wynik zniesienia pewnych barier po stronie małych akceptantów – stwierdziła przedstawicielka mBanku. W jej opinii, coraz rzadziej jesteśmy zaskakiwani nieakceptowaniem kart przez sprzedawców. Konieczne jest natomiast redukowanie obrotu gotówkowego wśród ludzi którzy obracają w znacznej mierze gotówką – chodzi tu o przedsiębiorców dokonujących zakupów na potrzeby związane z działalnością gospodarczą.

Liczne kontrowersje wywołała w ostatnim czasie podwójna obniżka stawek interchange fee. Paweł Bułgaryn uważa, że posunięcie to było konieczne. – Mechanizmy samoregulacyjne tego rynku się wyczerpały. Był consensus, że tę kwestię trzeba rozwiązać odgórnie – stwierdził przedstawiciel Ministerstwa Finansów.

Co zrobić, żeby system płatności bezgotówkowych przyspieszył? Jednym z takich narzędzi mogą stać się terminale mPOS – czyli nakładki na smartfona, przekształcające to urządzenie w prawdziwy terminal płatniczy. Znacznie niższy jest wówczas koszt terminala: w zasadzie prawie każdy telefon komórkowy nowej generacji może być połaczony z terminalem mPOS.

Prezes Ecard zwróciła uwagę istnienie dwóch kategorii akceptantów. Do pierwszej grupy należą ci, którzy patrzą tylko na koszty, do drugiej – wszyscy którzy wiedzą, że konsument chce użyć karty i chcą żeby korzystanie z niej było jak najbardziej sprawne. – Klient i akceptant chcą bardzo szybkiej transakcji. Bezstykowość zdobyła dzięki temu ogromną popularność – twierdzi Ewa Bereśniewicz-Kozłowska. Podobną rolę w wirtualnym świecie pełnią portfele elektroniczne – jako bezpieczna usługa przyspieszająca transakcje w internecie.

– Staramy się wejść w skórę konsumentów i pomyśleć, jak im można pomóc – stwierdził Adrian Kurowski z Visa Europe. Jego zdaniem, obawy konsumentów związane z płatnością za zakupy on-line są bardziej wynikiem stereotypów niż realnej troski. Według badań, mniej niż 1 proc. konsumentów otwiera przesyłkę przy kurierze – co znaczy, że obawa przed internetowymi oszustami nie jest szczególnie silna. Rozwiązaniem może być repozytorium takich informacji, jak numer karty, dane osobowe i numer CVV2.

Zdaniem Pawła Bułgaryna, są różne sposoby podejścia do promowania obrotu bezgotówkowego. – Złym sposobem byłoby zobowiązywanie klientów do obrotu bezgotówkowego. Dobrym sposobem jest zrównanie obrotu gotówkowego i bezgotówkowego – twierdzi przedstawiciel Ministerstwa Finansów. Innym rozwiązaniem proponowanym przez ministerstwo jest upowszechnienie płatności bezgotówkowych w urzędach skarbowych. To nie tylko terminale w kasach urzędów skarbowych, ale również – planowana w najbliższym czasie – wtyczka płatnościowa w portalu podatkowym (fiskalny pay-by-link). – Mamy świadomość, że jest korelacja pomiędzy szarą strefą a obrotem gotówkowym – twierdzi Paweł Bułgaryn.

Po przerwie odbyły się jeszcze dwie dyskusje panelowe. Pierwszy z paneli nosił tytuł „Eksporterzy – czy polskie firmy potrzebują nowych scenariuszy modeli biznesowych?”. Debatę poprowadziła Agnieszka Durlik-Khouri, rzecznik prasowy KIG, a uczestniczyli w niej: Sebastian Grabek – dyrektor ds. faktoringu w HSBC Bank Polska, Jan Mikołuszko – przewodniczący rady nadzorczej UNIBEP, Dariusz Poniewierka – prezes zarządu KUKE oraz Aleksander Szalecki – partner zarządzający Stratego.

150115.poniewierka.01.600x450

Ostatnia dyskusja poświęcona była nowym perspektywom regulacyjnym dla sektora finansowego. Nowe regulacje ostrożnościowe dla banków, próba okiełznania żywiołu, jakim stały się firmy pożyczkowe po zaostrzeniu wymogów dla kredytobiorców przez banki, wreszcie kontrowersje wokół tzw. polisolokat – te tematy zdominowały debatę, w której uczestniczyli: wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Adam Jasser, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz, ekspert prawno-gospodarczy KIG Katarzyna Dwórznik oraz Rafał Janczura z firmy doradczej Bird&Bird. Moderatorem debaty był Maciej Samcik, dziennikarz gospodarczy „Gazety Wyborczej”.

Czy ekspansja sektora pożyczkowego w ostatnich latach może zostać skutecznie poddana kontroli ze strony nadzoru finansowego? Katarzyna Dwórznik zwróciła uwagę na problemy, jakie towarzyszą koncepcji utworzenia rejestru firm pożyczkowych. – Ostatnia wersja nowelizacji (ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym – przyp. red.). nie zawiera zapisu że taki rejestr byłby utworzony. Byłaby to jasna, wyraźna informacja dla klientów.

Odmienne zdanie w tej kwestii przedstawił wiceprezes ZBP, Jerzy Bańka, Jego zdaniem, sam rejestr nie załatwi całego problemu nierzetelnych pożyczkodawców. Problemem jest również tempo prac nad kompleksowym uregulowaniem rynku pożyczkowego. – Jak to możliwe, że trzy lata po aferze Amber Gold trwają jeszcze prace nad prostą ustawą i nie widać efektów – stwierdził Jerzy Bańka. I zaznaczył jednocześnie, że rozkwit niekontrolowanego rynku pożyczek to w pewnym stopniu efekt nadmiernej polityki ostrożnościowej – na przykład niektórych postanowień Rekomendacji T. – Wykreowaliśmy sobie problem, bo brak było działań ze strony państwa. Klienci są wypychani z rynku regulowanego do nieregulowanego, na którym wszystkie chwyty są dozwolone – ocenił wiceprezes ZBP.

Jego zdaniem, same regulacje nie są warunkiem koniecznym dla poprawy sytuacji. – Nie jestem zwolennikiem zmian regulacyjnych. Obowiązujące w Polsce prawo nie jest złe, jest problem z jego egzekwowaniem, pokazuje to casus Amber Gold. Przyczyna leżała w tym, ze instytucje powołane do przeciwdziałania takim praktykom, jak choćby prokuratura, nie podjęły odpowiednich kroków – stwierdził wiceprezes Jerzy Bańka.

Szef UOKiK Adam Jasser zauważył, że problemem polskiego rynku finansowego jest brak przejrzystości i porównywalności produktów. – Koszty są coraz bardziej abstrakcyjne – jest misselling, klient jest bezradny. Do tego dochodzi wypychanie klientów z sektora bankowego – podkreślił.

Czy problem z missellingiem da się załatwić na poziomie instytucji finansowych, czy musi w tej sprawie interweniować regulator? Na to pytanie odpowiedział Rafał Janczura. – Moim zdaniem ten proces musimy zaczynać na poziomie instytucji finansowej, która tworzy produkt dla klienta. Z pewnością te produkty (ubezpieczenia z UFK – przyp. red.) nie są tworzone dla każdego. Ten produkt (…) jest dla osoby o określonym poziomie dochodów, która ma świadomość że będzie inwestować długie lata. Co sprawiło, że jest on źle postrzegany? Niejasność i nieprzejrzystość zapisów. (…) Instytucje finansowe mają zespoły prawne i compliance, powinny zatem dbać nie tylko o zgodność przepisów z prawem, ale i ich przejrzystość.

Z drugiej strony, nadmierny interwencjonizm ze strony regulatora może doprowadzić do sytuacji nieżyciowych – zdaniem panelisty takim przykładem jest zapis Rekomendacji U nakładający obowiązek przedstawiania podobnych ofert ubezpieczeniowych. – Zapis ten stawia bank w roli brokera – uważa Janczura.

Czy limitowanie kosztów pożyczek pozabankowych ma sens? Zdaniem Katarzyny Dwórznik, pewne regulacje powinny zostać wdrożone. – Może krokiem w dobrym kierunku byłby przepływ informacji między rynkiem bankowym i pozabankowym. Mamy jedno boisko, ale innych graczy, zróżnicowanych pod względem finansowym – ocenia ekspert KIG. I dodał, że polski konsument jest dość specyficzny. – Na rynku pożyczek chodzi o szybkość. Są konsumenci, którzy znają realia rynku. Dla nich rejestr prowadzony nie przez związek firm z sektora, a niezależną instytucję byłby cenną wskazówką – dodał.

Czy powinna powstać instytucja która będzie monitorować proces legislacyjny i stan polskiego prawa – a następnie dzielić regulacje na te, które przynoszą skutki pozytywne i negatywne? Wiceprezes ZBP Jerzy Bańka podkreślił, że problemem jest skłonność naszych rodaków do obchodzenia prawa. – Jak postawić tamę takim próbom? Nic nie mówiliśmy o nadzorze. Polski nadzór bankowy ma się czym pochwalić, sukcesy polskiego sektora to również efekt działań nadzorcy – stwierdził. Zdaniem Jerzego Bańki to właśnie nadzór powinien wypracować spójną politykę w tym zakresie – tak, aby zapisy o charakterze ostrożnościowym nie powodowały wykluczenia bankowego tysięcy Polaków.

Konferencję zakończyło wystąpienie gościa specjalnego – Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marka Sawickiego. – Musimy odczytywać potrzeby konsumentów – zarówno na rynku lokalnym, wspólnotowym jak i ogólnoświatowym – stwierdził szef resortu rolnictwa, odnosząc się do sytuacji na polskim rynku rolno-spożywczym w ubiegłym roku.

– Rok 2014 był bardzo szczególny jeśli chodzi o rolnictwo – powiedział Marek Sawicki. I wskazał na szereg zawirowań i kłopotów, z jakimi musieli zmierzyć się polscy rolnicy i producenci żywności. Do takich problemów zaliczyć można między innymi wystąpienie afrykańskiego pomoru świń na granicy polsko-białoruskiej, konflikt rosyjsko-ukraiński i wojnę na embargo pomiędzy Polską a Rosją, a następnie Rosją a całą Unią Europejską. Wszystkie te czynniki miały przełożenie na sytuację rynkową – zarówno globalną, jak również sytuację poszczególnych producentów i poszczególnych gospodarstw. Równocześnie produkcja rolna w Polsce rozwijała się dynamicznie. W roku 2014 odnotowany został 15-procentowy wzrost produkcji rolnej w stosunku do roku 2013.

150115.sawicki.01.460x600

– Na zdestabilizowany rynek ogólnoświatowy nakłada się zwiększona produkcja na rynku polskim. Można było przewidzieć że rentowność produkcji rolnej spadnie – stwierdził minister Sawicki, podkreślając, że wciąż niewiadoma jest liczba gospodarstw rolnych, które w ubiegłym roku straciły płynność finansową. Według opinii spotykanej w środowisku rolniczym aż 80 proc. gospodarstw już zbankrutowało.

Jakie są kierunki polskiego eksportu produktów rolnych? Tradycyjnie jest to Unia Europejska, takie kraje jak Niemcy, Czechy czy Słowacja – jednak w ciągu ostatnich czterech lat eksport do UE procentowo malał. Mieliśmy dobrą dynamikę handlową z Rosją Ukrainą i Białorusią. Producent surowca – rolnik – nie może być obojętny i bierny wobec tego co dzieje się na rynkach europejskich czy światowych – ocenił minister Marek Sawicki.

Karol Jerzy Mórawski