Eurostat: tylko w Luksemburgu mieszkania bardziej drożeją niż w Polsce
Pandemia istotnie pogorszyła sytuację finansową wielu Polaków. Znacząco zmniejszyła też popyt na mieszkania na wynajem. Istotny wzrost cen mieszkań w tym trudnym okresie wydaje się więc bardzo dziwny.
Ceny w Polsce wzrosły średnio o 37%. Nowe lokale zdrożały o 25%, a używane aż o 47%
Warto jednak pamiętać, że wynik dla Polski znacząco podwyższa styczeń i luty, czyli okres bezpośrednio przed pandemią. Wtedy w naszym kraju trwał szczyt boomu na rynku nieruchomości.
W kolejnych miesiącach roku ceny wciąż jednak rosły, choć już zdecydowanie wolniej. Na wynik 7,9% składają się bowiem kwartalne zmiany wynoszące 3,6% w I kwartale oraz po 2% w II i III kwartale (suma nie daje 7,9% ze względu na procent składany).
Czytaj także: Rynek mieszkaniowy w 2020 roku: RPP wsparła zakupy nieruchomości, COVID-19 osłabił najem
U nas oprocentowanie kredytów spadło z 4,39% do 2,95%
Na sytuację w naszym kraju duży wpływ miało też obniżenie stóp procentowych, które sprawiło, że kredyty hipoteczne stały się najtańsze w historii. Średnie oprocentowanie spadło z 4,39% (w grudniu 2019 r.) do 2,95% (w listopadzie 2020 r.). Rata kredytu na 300 000 zł na 25 lat spadła więc z 1649 zł do 1415 zł.
Znacznie niższe raty kredytowe skusiły do zakupów tych, którzy akurat nie ucierpieli finansowo z powodu pandemii. Co ciekawe podobne zjawisko miało miejsce w Norwegii, gdzie oprocentowania spadło z 3,08% do 1,9% i gdzie ceny mieszkań również wyraźnie wzrosły (o 6,6%). Tymczasem w większości krajów UE oprocentowanie kredytów hipotecznych niemal się nie zmieniło w omawianym okresie.
Znacznie niższe raty kredytowe skusiły do zakupów tych, którzy akurat nie ucierpieli finansowo z powodu pandemii
Niższe stopy procentowe sprawiły również, że jeszcze trudniej jest uzyskać atrakcyjne oprocentowanie oszczędności. To również mogło zachęcić do inwestowania w mieszkania.
Przed pandemią zakup lokalu i jego późniejszy wynajem przynosił atrakcyjne stopy zwrotu, znacznie wyższe niż na lokatach bankowych. Pandemia oczywiście znacząco zmniejszyła zainteresowanie najmem. Inwestorzy zapewne stwierdzili jednak, że jest to tylko sytuacja przejściowa i najemcy niedługo powrócą na rynek.
Czytaj także: Czwarty kwartał rekordowy dla banków? Rośnie sprzedaż hipotek
W Polsce o 37% drożej niż w 2015 r.
Dane Eurostatu pozwalają również spojrzeć na sytuację na rynku w dłuższej perspektywie. Pokazują np. jak zmieniły się stawki w poszczególnych krajach od 2015 roku.
Najmocniej mieszkania zdrożały na Węgrzech, aż o 80%. Na kolejnych miejscach znalazły się Islandia (59%) i Czechy (55%)
W tym okresie ceny w Polsce wzrosły średnio o 37%. Nowe lokale zdrożały o 25%, a używane aż o 47%. Może się wydawać, że to dużo, ale do liderów wzrostu nam bardzo daleko.
W omawianym okresie najmocniej mieszkania zdrożały na Węgrzech, aż o 80%. Na kolejnych miejscach znalazły się Islandia (59%) i Czechy (55%). Nasz wynik jest jednak wyższy od średniego wzrostu w całej UE, który wyniósł 27%.
Zmiany cen mieszkań w trakcie pandemii
Jarosław Sadowski,
Główny analityk Expander Advisors.