EKF: debata o praworządności i kredytach frankowych
W dyskusji, moderowanej przez Krzysztofa Jedlaka, redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej”, i prof. Leszka Pawłowicza, koordynatora Europejskiego Kongresu Finansowego, udział wzięli prof. Leszek Balcerowicz, założyciel i przewodniczący rady think tanku Forum Obywatelskiego Rozwoju, prof. Stanisław Sołtysiński, Partner założyciel i Of Counsel w Kancelarii prawnej Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, prof. Jan Szambelańczyk, Kierownik Katedry Pracy i Polityki Społecznej, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu oraz prof. Marek Wierzbowski, Partner w Kancelarii Prof. Wierzbowski & Partners.
Rozpoczynając debatę, moderatorzy podkreślali, że osią rozważań będzie trwająca od lat sytuacja patowa w sporze kredytobiorców walutowych z bankami. Dlaczego akurat ta kwestia stanowi aż tak poważne wyzwanie dla polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Prof. Stanisław Sołtysiński podkreślał, że sędziowie nader często ulegają demagogicznym hasłom, podnoszonym przez organizacje frankowiczów i reprezentujące ich kancelarie prawne, które konsekwentnie kreują wizerunek kredytobiorców jako strony słabszej i pokrzywdzonej.
Sytuacji nie ułatwia fakt, iż kredytobiorcy stanowią dość silną, kilkusettysięczną grupę, znacznie liczebniejszą niż bankowcy, nietrudno zatem przewidzieć, po czyjej stronie staną politycy, oczekujący na poparcie społeczne w nadchodzących wyborach.
– Dlatego polemika z rządem nt. praworządności jest przyjmowana z większym zrozumieniem przez prawników niż ta frankowa – przekonywał prof. Sołtysiński.
Zwrócił on też uwagę na niewystarczającą świadomość sędziów jeśli chodzi o fundamentalne prawa ekonomiczne, których nie uczy się na studiach prawniczych.
Wiedza szczepionką na demagogię
Do tej kwestii nawiązał prof. Leszek Balcerowicz, wskazując jako przykład USA, gdzie członkowie składów orzekających w sprawach gospodarczych są osobami kompetentnymi w tej materii. To zaś sprawia, iż są mniej podatni na rozmaite szantaże moralne ze strony konsumentów i ich przedstawicieli, których nie brakuje także i za oceanem.
– Małe grupy, których członkowie dążą do osiągnięcia dużych korzyści, potrafią wygrywać z większymi – podkreślił założyciel FOR, dodając, że kluczową kwestią w takich sytuacjach jest uświadomienie opinii społecznej, jakie koszty wygeneruje uleganie żądaniom konkretnych środowisk i kto pokryje te wydatki.
Zwrócił on też uwagę na fakt, iż działania frankowiczów obliczone są na uzyskanie partykularnych korzyści, jako że do czasu, gdy za sprawą decyzji szwajcarskiego banku centralnego kurs franka poszedł gwałtownie w górę kredytobiorcy byli zadowoleni z korzystniejszych warunków finansowania względem osób posiadających zobowiązania w złotówkach.
– Dlaczego ci ostatni, którzy nie podjęli tego ryzyka, mają tracić? – zapytał prof. Balcerowicz.
„Wilk z Wall Street” edukuje Polaków
Populistyczne podejście do problematyki kredytów walutowych nie jest obce także przedstawicielom urzędów, odpowiedzialnych za ochronę praw konsumentów.
Prof. Leszek Pawłowicz przypomniał w tym kontekście stanowisko byłego prezesa UOKiK, który wychodził z założenia, iż bankom nie należy się wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału przez kredytobiorców.
Dobrze podana propaganda sprzedaje się lepiej niż suche fakty
– To by oznaczało, iż wartość pieniądza w czasie jest równa zeru – zauważył moderator debaty, dodając, iż równie nieprzemyślane stanowisko zajął swego czasu Rzecznik Finansowy.
Odnosząc się do tej kwestii, prof. Jan Szambelańczyk zaznaczył, iż frankowicze zyskują przewagę w sferze informacyjnej, która w XXI wieku ma kapitalne znaczenie, do tego stopnia, iż dobrze podana propaganda sprzedaje się lepiej niż suche fakty.
– Czy Polacy wiedzą, że ponad 70% frankowiczów ma wyższe wykształcenie, ilu jest w tym środowisku ekonomistów, prawników, dziennikarzy? Ilu sędziów spośród tych, którzy rozpatrują te sprawy, posiada kredyt we frankach? – stwierdził prelegent, dodając, iż na opinię społeczną skuteczniej działają filmy fabularne w rodzaju „Wilka z Wall Street” niż rzetelne diagnozy ekonomistów, takie jak opracowanie przygotowane przez EKF.
Kredyty frankowe – ryzyko systemowe
Do tego dochodzą działania różnego rodzaju kancelarii reprezentujących frankowiczów. Prof. Marek Wierzbowski przypomniał, iż obecna lawina pozwów przeciwko bankom jest wynikiem rozpowszechnianej przez pełnomocników fałszywej opinii, jakoby termin przedawnienia zobowiązania klienta względem banku był krótszy aniżeli banku wobec kredytobiorcy.
Demontaż systemu praworządności w Polsce odsuwa definitywne rozstrzygnięcie sporów frankowych w bliżej nieokreśloną przyszłość
Propaganda ta jest tolerowana, by nie rzec akceptowania przez polityków, którzy w obawie przed odpływem wyborców nie dostrzegają innych, stokroć poważniejszych ryzyk. Chociażby tych, związanych z możliwością uruchomienia przez inwestorów polskich banków postępowań przed międzynarodowym arbitrażem inwestycyjnym, których wynik raczej byłby przesądzony.
– Na sześć procesów w arbitrażu inwestycyjnym Polska przegrywa pięć – dodał prof. Wierzbowski.
Do tego dochodzą poważne zagrożenia dla systemu finansowego kraju, które mogłyby się zmaterializować, gdyby sądy w sprawach frankowych zaczęły przyjmować najbardziej populistyczne argumenty.
– Wyliczenia KNF pokazują, że mamy do czynienia z ryzykiem systemowym. Polski system bankowy nie jest w stanie wypłacić 240 mld, to musieliby pokryć podatnicy. Nie ma możliwości rozwiązania tego problem bez udziału instytucji państwowych – dodał prof. Pawłowicz.
Z kolei prof. Sołtysiński zwrócił uwagę na inny problem, jakim jest faktyczny demontaż systemu praworządności w Polsce. W konsekwencji tego procesu definitywne rozstrzygnięcie sporów frankowych jest odsuwane w bliżej nieokreśloną przyszłość.
Więcej informacji o Europejskim Kongresie Finansowym 2021: tutaj