Do kredytów podchodzimy ostrożnie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Mimo utrzymujących się na historycznie najniższym poziomie stóp procentowych, wciąż nie ma sygnałów wzrostu zainteresowania kredytami. W przypadku małych i średnich firm oraz finansowania zakupu mieszkań, mamy wręcz do czynienia z niechęcią do korzystania z taniego pieniądza. Banki także nie palą się do zachęcania klientów.

Rekordowo niski koszt pieniądza nie skłania do korzystania z kredytów i nie spowodował znaczącego wzrostu ich liczby i wartości. Dzieje się tak mimo systematycznie od dłuższego czasu poprawiającej się sytuacji w gospodarce i na rynku pracy. Tę wstrzemięźliwość przed zadłużaniem się można tłumaczyć na kilka sposobów. W przypadku firm, szczególnie małych i średnich, niechęć do korzystania z kredytu jest już tradycją, a jej zmiany zachodzą bardzo powoli. Ożywienie gospodarcze powoduje, że ich zasoby finansowe zwiększają się, więc jeśli tylko mogą, rozwój finansują z własnych środków. Robią tak także dlatego, że banki wciąż nie otwierają przed nimi drzwi zbyt szeroko. Potwierdzają to najnowsze dane Narodowego Banku Polskiego, z których wynika, że w drugim kwartale bieżącego roku banki jedynie w niewielkim stopniu złagodziły kryteria kredytowania przedsiębiorstw ogółem, a w przypadku małych i średnich nieznacznie zaostrzyły kryteria, na przykład zwiększając marże kredytów. Część banków zapowiada zmniejszenie wymogów, licząc na zwiększenie się popytu na kredyty, ale jak dotąd kończyło się jedynie na zapowiedziach i nadziejach. Przedsiębiorcy zaś coraz częściej sięgają po alternatywę, jaką stanowią emisje obligacji.

Nieco inna sytuacja ma miejsce w przypadku kredytów mieszkaniowych. Tu banki najbardziej liczyły na zwiększenie kredytowania i jak dotąd tu właśnie spotyka je największy zawód. Ankietowane przez NBP banki, sygnalizowały w drugim kwartale wyraźny spadek popytu na kredyty hipoteczne. Reakcją na to zjawisko jest łagodzenie warunków finansowania, nie obejmujące jedynie klientów o podwyższonym ryzyku. Spadek zainteresowania klientów tłumaczony jest na dwa sposoby. Po pierwsze, coraz większa liczba osób decyduje się na zakup nieruchomości z własnych środków, reagując w ten sposób na bardzo niskie oprocentowanie lokat bankowych. W pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku wartość udzielonych przez banki kredytów hipotecznych była o prawie 2 proc. niższa niż w ostatnim kwartale 2014 r. i tylko nieznacznie większa, w porównaniu do pierwszego kwartału ubiegłego roku. Cały ubiegły rok pod względem kredytów mieszkaniowych był najgorszy od wielu lat. Bankowcy zwracają uwagę, że koniunktura na rynku kredytów mieszkaniowych nie poprawia się już od pięciu kolejnych kwartałów, a więc tendencja ta ma charakter trwały. Popytu na mieszkania kupowane na kredyt nie zwiększył ani wprowadzony w ubiegłym roku wymóg posiadania 10 proc. wkładu własnego, ani perspektywa jego zwiększenia do 15 proc. Klientów nie zachęca też ani uruchomienie rządowego programu wsparcia Mieszkanie dla Młodych, ani liberalizacja zasad korzystania z niego, ani fakt, że prawdopodobnie tak korzystnych warunków kredytowania w przyszłości nie będzie. Drugim powodem wstrzymywania się z decyzjami o zakupach i ich kredytowaniu, może być niejasna sytuacja na rynku nieruchomości. Obserwowana jest stabilizacja cen, z lekką tendencją spadkową w większości miast, za wyjątkiem Warszawy, ale także oczekiwanie na ich obniżkę ze strony klientów. Deweloperzy budują na potęgę, ale na razie tej zwiększonej podaży się nie odczuwa.

Nieco wyraźniej zwiększa się popyt na kredyty konsumpcyjne. Sygnalizują to banki, które jednocześnie łagodzą swoją politykę w tym zakresie. Nie są w tej tendencji do końca konsekwentne, ponieważ z jednej strony łagodniej patrzą na zabezpieczenia oraz marże kredytów, jednak z drugiej ograniczają wysokość maksymalnej kwoty zadłużenia i dyktują wyższe koszty poza odsetkowe. Wzrost liczby i wartości kredytów gotówkowych nie oznacza jednak, że stajemy się bardziej skłonni do zwiększania wydatków. Wszystko wskazuje na to, że Polacy są bardziej ostrożni w zaciąganiu zobowiązań na dłuższe terminy i o większej wartości, stąd wstrzemięźliwość wobec kredytów hipotecznych, a bezpieczniej czują się zadłużając na kilka miesięcy, maksymalnie na rok i na kwoty rzędu kilku tysięcy złotych. Pewien wpływ na te zachowania może mieć, poza tradycyjną niechęcią sporej części gospodarstw domowych do kredytu, także obawa, że w dłuższej perspektywie warunki i możliwości spłaty ulegną pogorszeniu. O ryzyku dodatkowo przypomina głośna sprawa kredytów we frankach oraz rządowe plany rozszerzenia pomocy dla zadłużonych w złotych.

Łukasz Lefanowicz
Prezes GERDA BROKER