Bankowość i Finanse | Nauka i Gospodarka | Kraje mające dobre uczelnie są też często liderami innowacji

Bankowość i Finanse | Nauka i Gospodarka | Kraje mające dobre uczelnie są też często liderami innowacji
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Dziś, niestety, funkcjonowanie szkół wyższych jest postrzegane przez pryzmat kosztów i obciążeń dla budżetu państwa, co jest typowe dla podejścia krótkookresowego. A nam potrzeba podejścia długookresowego i utożsamiania wydatków na naukę z inwestycjami w przyszłość – mówi profesor nauk społecznych Barbara Jankowska, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, w rozmowie z Pawłem Jabłońskim.

Nasza rozmówczyni:
Prof. dr hab. Barbara Jankowska specjalizuje się w zagadnieniach konkurencyjności międzynarodowej i biznesu międzynarodowego. Od 2024 r. jest rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.


Czy polskie uczelnie ekonomiczne dobrze wypełniają swoje zadanie wspierania rozwoju gospodarki i dostarczania jej wykwalifikowanych kadr?

– To pytanie szczególnie ważne dla mnie obecnie, gdy przejęłam stery Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu (UEP). Funkcjonowanie uniwersytetów, w tym uniwersytetów ekonomicznych, ma duże znaczenie z perspektywy kształtowania międzynarodowej przewagi konkurencyjnej Polski. Działanie systemu szkolnictwa wyższego determinuje, czy dana gospodarka osiąga wyższe wskaźniki konkurencyjności międzynarodowej w dłuższym okresie. Dziś, niestety, funkcjonowanie szkół wyższych jest postrzegane przez pryzmat kosztów i obciążeń dla budżetu państwa, co jest typowe dla podejścia krótkookresowego. Tymczasem potrzeba nam podejścia długookresowego i utożsamiania wydatków na naukę z inwestycjami w przyszłość.

W ustawie prawo o szkolnictwie wyższym i nauce odnajdziemy zapis wskazujący, że misją systemu szkolnictwa wyższego i nauki jest prowadzenie najwyższej jakości kształcenia, działalności naukowej i kształtowanie postaw obywatelskich. Ustawa mówi też o uczestnictwie uczelni w rozwoju społecznym i w tworzeniu gospodarki opartej na innowacjach. Z perspektywy naszego uniwersytetu mogę powiedzieć, że my te wątki mamy też zaszyte w naszej dopiero co zaktualizowanej strategii na lata 2025-2028, która mocno eksponuje potrzebę rozwijania wiedzy i kształtowania kompetencji przyszłości. Wszystko po to, żeby wspierać właśnie nasze otoczenie w budowaniu zrównoważonej i innowacyjnej gospodarki.

Wreszcie, jeszcze na moment zatrzymując się nad specyfiką UEP, to wsparcie rozwoju gospodarki wydaje się być naturalne – to ekonomiści i specjaliści od zarządzania, którzy prowadzą badania i zajęcia ze studentami mają rozeznanie, jak działa gospodarka i jak funkcjonują przedsiębiorstwa. Posiadanie szerokiej wiedzy w tym zakresie wiąże się także z kompetencjami natury metodycznej – jak budować i wdrażać strategię rozwoju tak w przypadku podmiotów gospodarczych, jak i całej gospodarki.

Jak wykazać powiązania między jakością uczelni danego kraju a jego pozycją na światowej mapie gospodarczej?

– Prowadzę wykłady m.in. z konkurencyjności międzynarodowej i dlatego często przyglądam się indeksom pokazującym pozycje konkurencyjne różnych krajów. Patrząc na Global Competitiveness Index 5.0 (GCI 5.0), a w szczególności na opracowaną przez Światowe Forum Ekonomiczne metodykę jego wyliczania, widzimy, że tam ujęty jest również wątek nauki i uczelni. On jest bardzo istotnym komponentem tego indeksu. Pod uwagę brane są rozmaite wskaźniki charakteryzujące jakość edukacji i kwestię równości w dostępie do niej. Siłą rzeczy prowadzi nas to do oddziaływania nauki na konkurencyjność gospodarek oraz na przedsiębiorczość i innowacje. Warto dodać, że ten indeks pozwala przyjrzeć się też, jak liderzy biznesu postrzegają jakość systemu szkolnictwa.

A według tego indeksu, kraje wiodące pod względem szkolnictwa wyższego są też liderami konkurencyjności gospodarek?

– Jeśli analizujemy jego wartość na przestrzeni lat w części dotyczącej edukacji i umiejętności, to okazuje się, że wśród krajów, które są liderami pod tym względem, mamy Szwajcarię, Finlandię, Stany Zjednoczone. Mamy też tam Singapur, Danię, Szwecję, Islandię, Estonię, Irlandię i Holandię. Kraje te, będąc liderami w obszarze edukacji i umiejętności, zajmują wysokie lokaty w ogóle w rankingu posługującym się indeksem GCI 5.0.

Weźmy choćby Szwajcarię – cechą charakterystyczną jej szkolnictwa wyższego jest dosyć duża specjalizacja na poszczególnych uniwersytetach. W Lozannie np. studiuje się filologię i literaturę. Natomiast w Bernie medycynę. Bardzo wysoki poziom studiów w ramach nauk ekonomicznych reprezentuje uniwersytet w St. Gallen.

Kraje, które dobrze sobie radzą, jeśli chodzi o filar edukacji i umiejętności, często dobrze wypadają również pod względem zdolności do innowacji. W ramach indeksu jest też filar uwzględniający ten czynnik. Widzimy, że w czołówce takiego zestawienia mamy Stany Zjednoczone, Niemcy, Japonię.

Skoro mowa o innowacjach, obok GCI 5.0 warto wspomnieć o Global Innovation Index 2024 (GII), który pokazuje, jakie kraje są światowymi liderami w dziedzinie innowacji. W czołówce znajduje się chociażby Szwajcaria, Singapur, ale trzeba też wspomnieć o Korei Południowej. Myślę, że ten ostatni kraj jest takim fenomenem, który jasno pokazuje, jak inwestycje w naukę, we współpracę nauki z biznesem i w system edukacji, przekładają się na innowacyjność i wyniki gospodarki. Jeżeli jednak mówimy całą prawdę o Korei Południowej, to trzeba podkreślić, że tam dzieci i młodzież są poddawane dużej presji, dużemu wysiłkowi w procesie edukacji. W krajach europejskich, w tym w Polsce, mamy do tego inne podejście.

Co zatem trzeba zrobić w Polsce, by poprawić pozycje naszych uniwersytetów i przez nie wzmocnić naszą gospodarkę?

– Pięć polskich publicznych uniwersytetów ekonomicznych (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu i Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu) przeprowadziło badanie, które pokazało, że im więcej w proporcji do PKB państwo inwestuje w badania naukowe i w prace rozwojowe, tym bardziej możemy liczyć na większe efekty w gospodarce. Każdy wzrost udziału tych wydatków w PKB o 0,1 pkt. proc. oznacza wyższy wzrost PKB między ok. 0,77 pkt. proc. do ok. 1,35 pkt. proc. Uzyskane oszacowania pozwalają powiedzieć, że każda zainwestowana złotówka daje efekt między ok. 8 a 13 zł wyższego PKB.

Czyli nie ma wątpliwości, że uczelnie mają wielką rolę, jeśli chodzi o przyspieszanie wzrostu gospodarczego. Ale czy nasze uczelnie dobrze wywiązują się z tego zadania?

– Na pewno tym, co ciągle jeszcze wymaga przepracowania, jest współpraca nauki z biznesem. Jako rektor uczelni ekonomicznej jestem przekonana, że ta współpraca jest konieczna, aby miało miejsce realne przełożenie aktywności uczelni ekonomicznych na gospodarkę.

Patrząc na ewolucję roli uniwersytetów, coraz częściej się podkreśla, że powoli będziemy przechodzić do uniwersytetów czwartej generacji. One charakteryzują się m.in. włączeniem się w sieć współpracy z wieloma innymi podmiotami, którą określa się mianem ekosystemu. Trend ten wydaje się być promowany także poprzez jedno z kryteriów ewaluacji (oceny) uczelni wyższych, chodzi o trzecie kryterium, które służy ocenie wpływu uczelni na gospodarkę i społeczeństwo. Jako szkoły wyższe jesteśmy już dziś oceniani za to, na ile publikowane przez nas wyniki badań naukowych rezonują z tym, co dokonuje się w otoczeniu społeczno-gospodarczym i krótko mówiąc, czy te wyniki mogą być użyteczne dla społeczeństwa i gospodarki.

Co należałoby zrobić, by rekomendacje naukowców i ich badania były wdrażane przez firmy?

– W tym momencie wracamy do wątku współpracy nauki i sektora biznesu. I tutaj praca do wykonania jest po obu stronach – naukowcy muszą być gotowi do współpracy, nie obawiać się, że na tym stracą, a przedsiębiorstwa muszą podjąć wysiłek pokonania stereotypów, że współpraca z uczelniami jest zawsze trudna, bo mało elastyczna, obciążona nadmierną biurokracją. Z doświadczeń uczelni, którą kieruję, wiem, że wspomniany brak elastyczności, rzadko wynikający ze złej woli, ale raczej z braku uproszczonych procedur wewnątrz organizacji, zniechęca – i to zarówno naukowca, jak i przedsiębiorcę. Dodatkowo trzeba mieć świadomość, że obecnie uczelnie działają pod silną presją na wyniki w zakresie m.in. publikacji naukowych. Te, nie pojawią się bez zaangażowania i ciężkiej pracy naszych naukowców. W Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu od zawsze mocno stawiamy na realną, wysoką jakość artykułów naszych badaczy i wydawnictw, w których się one ukazują. Zatem konieczne jest funkcjonowanie w uczelniach rozwiązań, które wspierają naszych naukowców w obszarze prowadzenia badań naukowych. Wyzwaniom publikacyjnym, z którymi zmagają się nasi naukowcy, towarzyszą także duże wyzwania natury finansowej, przed którymi stoją obecnie szkoły wyższe. Wspomniane ograniczenia finansowe mogą stać się jeszcze silniejszą motywacją do rozwoju współpracy uczelni w ramach jej ekosystemu.

W przypadku uniwersytetów ekonomicznych jest duże pole do współpracy. Świadczone przez te uczelnie szeroko pojęte doradztwo biznesowe dla firm może być też pomysłem na to, jak zwiększać użyteczność uczelni i jak uzupełnić swój budżet.

Rozumiem, że uważa pani, iż z tą współpracą uczelni z przedsiębiorstwami mogłoby być lepiej. Ale jak ona praktycznie dziś wygląda? I jak ją poprawić?

– Na pewno jest jeszcze dużo do zrobienia. Po stronie uczelni wiąże się to m.in. z poprawianiem procedur komunikacyjnych z przedsiębiorstwami. Chodzi o to, aby przedsiębiorca mógł przyjść do tzw.  okienka na uczelni, przedstawić swój pomysł czy swoją potrzebę. Potem reszta kwestii związanych z reagowaniem na te potrzeby powinna się dokonywać sprawnie wewnątrz uniwersytetu. Myślę, że brakuje nam większej sprawności działania. Usprawnieniu współpracy sektora nauki i sektora biznesu służą funkcjonujące w Polsce rozwiązania w zakresie komercjalizacji wyników działalności naukowej oraz know-how. Są to akademickie inkubatory przedsiębiorczości i centra transferu technologii czy też spółki celowe. Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu posiada spółkę celową.

Czym może się pochwalić wasza spółka celowa?

– Założyliśmy ją w październiku 2014 r. Spektakularnym osiągnięciem było opracowanie dwóch prototypów pojazdu patrolowego dla policji. Innym ciekawym rozwiązaniem była Torba Borba, czyli wózek z napędem elektrycznym, który miał wspomagać osoby starsze przy robieniu zakupów. W czasie pandemii nasza spółka uruchomiła największy w Polsce system pomocy szpitalom. Była to platforma, która kojarzyła partnerów, którzy chcieli szpitalom pomóc np. przez przekazywanie im jakiś darów.

Czy poza szkoleniami, doradztwem, tworzeniem nowych rozwiązań uczelnia może coś jeszcze zaoferować firmom?

– Na naszej uczelni mamy rozmaite laboratoria. Dawniej bowiem zajmowaliśmy się towaroznawstwem, które dzisiaj nazywamy naukami o jakości. Dziś mamy pomysł, aby w tych laboratoriach w miarę możliwości realizować też zlecenia dla przedsiębiorstw.

Firmy korzystają również na tym, że możemy uzupełniać ich kadry naszymi studentami, którzy za chwilę będą absolwentami. Konsultujemy też z przedsiębiorstwami programy różnych kierunków studiów. Prowadzimy np. Szkołę Liderek i Liderów UEP. Jest to 50 godzin warsztatów stacjonarnych i online prowadzonych przez doświadczonych praktyków rynkowych (firmy Klubu Partnera UEP) oraz nauczycieli akademickich. Warto wskazać także na inicjatywę Executives in Residence. To forma współpracy z międzynarodowymi menedżerami wysokiego szczebla, którzy aktywnie włączają się w życie uczelni, dzieląc się na różne sposoby swoimi bogatymi doświadczeniami.

Z mojej perspektywy, jako nowego rektora, dokładamy bardzo dużych starań, aby pokazywać, że jesteśmy otwarci na współpracę z przedsiębiorstwami. Powołałam pełnomocnika do spraw współpracy z biznesem. Spotyka się on z firmami i przygotowuje konkretne propozycje, w jakich obszarach moglibyśmy określone podmioty wesprzeć. Poza tym działa oczywiście prorektor do spraw współpracy.

Warto też wspomnieć o aktywności Centrum Edukacji Menedżerskiej, bo ono oferuje studia podyplomowe, rozmaite kursy, szkolenia i mamy dwa dobre programy Executive MBA, w tym jeden we współpracy z Georgia State University z Atlanty. Dosyć mocno wchodzimy właśnie w ten obszar edukacji menedżerskiej, bo takie są potrzeby na rynku. Mamy świadomość, że regularne studia trwają długo, a przedsiębiorstwa muszą szybko reagować na zmiany rynkowe. Pomaga w tym oferta naszego Centrum Edukacji Menedżerskiej. Zdarzają się studia podyplomowe dedykowane określonemu odbiorcy, tzw. szyte na miarę.

Czy według pani oceny obecnie krajowe uczelnie ekonomiczne i kierunki ekonomiczne na uniwersytetach kształcą odpowiednią do potrzeb gospodarczych liczbę studentów?

– Generalnie tak. Dziś większość uczelni boryka się ze spadkiem liczby przyjmowanych studentów. Wszyscy tego doświadczamy, bo nikogo nie omija trend niżu demograficznego. Warto też podkreślić, że nie chodzi tylko o liczbę studentów, a potem absolwentów kierunków ekonomicznych, ale także o jakość tego wykształcenia. Z perspektywy konkurencyjności gospodarki i pomysłów na jej kształtowanie ogromne znaczenie ma jakość kadr dla biznesu, której gwarantem mogą być tylko wymagające uczelnie biznesowe.

Uczelnie ekonomiczne chwalą się, chyba słusznie, kształceniem dużej liczby studentów zagranicznych. Z punktu widzenia finansów uczelni to dobrze?

– Bardzo sobie cenimy możliwość kształcenia studentów z zagranicy. To jest przejaw umiędzynarodowienia uczelni, a korzyści z tego jest na pewno dużo. Zyskują również studenci z Polski. Dostają szansę znalezienia się w otoczeniu międzynarodowym i zetknięcia się z inną kulturą. Ogromną wartością jest możliwość interakcji pomiędzy studentami krajowymi i zagranicznymi.

Trzeba dodać, że prowadzenie zajęć w takich zróżnicowanych kulturowo grupach też jest bardzo wymagające. Ale jednocześnie bardzo dobre z perspektywy rozwoju nauczycieli akademickich. Dlatego bardzo sobie cenimy studentów zagranicznych i bardzo nam na nich zależy. Pozwala to nam m.in. realizować misję związaną ze społeczną odpowiedzialnością, bo często są to studenci z biedniejszych krajów. Gdy studiują u nas, mają szansę zetknąć się z europejskimi standardami kulturowymi, ale też z określonymi standardami instytucjonalnymi (np. odnoszącymi się do potępiania korupcji) charakterystycznymi dla krajów rozwiniętych. To jest niezwykle ważne z perspektywy podnoszenia jakości otoczenia instytucjonalnego w krajach biedniejszych.

Jak pani ocenia poziom finansowania publicznych uczelni przez państwo?

– To pytanie o kwestie finansowe znów prowadzi nas do dyskusji o tym, dlaczego potrzebujemy współpracy z otoczeniem. Szkoły wyższe są niedofinansowane i wydaje się, że wciąż brakuje nam przekonania, że finansowanie nauki to inwestycja w przyszłość naszego kraju i co się z tym wiąże w jego międzynarodową przewagę konkurencyjną. Inwestowanie w naukę jest przejawem dążenia do konkurowania Polski na arenie międzynarodowej właśnie poprzez innowacyjność, a nie wyłącznie poprzez niskie koszty. W obecnym świecie konkurowanie gospodarek i firm poprzez niższe koszty odchodzi na dalszy plan.

Podsumowując, sektor szkolnictwa wyższego jest na pewno niedofinansowany. To jest jego dużą słabością. Z pewnością będzie to miało przełożenie na poziom innowacyjności polskiej gospodarki.

Wyobraźmy sobie, że nagle budżet dostaje, chyba z nieba, dodatkowe środki i hojnie finansuje uczelnie. Na co pani przeznaczyłyby te pieniądze?

– Przede wszystkim trzeba zainwestować w nowoczesne rozwiązania m.in. w zakresie sztucznej inteligencji. Nie mam jednak na myśli tylko nabywania nowych rozwiązań technologicznych, ale przede wszystkim myślę o środkach finansowych na rozwój kompetencji w tym zakresie. Sztuczna inteligencja powinna być mądrze wykorzystywana w edukacji i w prowadzeniu badań. Dzięki temu będziemy mogli wspierać firmy, szczególnie te małe i średnie, bo tam jest też duży deficyt tych kompetencji. W Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu tworzymy Centrum Sztucznej Inteligencji i Transformacji Cyfrowej.

Warto byłoby też lepiej zadbać o warunki, w których uczą się nasi studenci. W tym momencie myślę o większej liczbie sal do pracy zespołowej, w przyjaznych, nieco mniej tradycyjnych warunkach. Zaoferowanie nauki we wnętrzach, których wystrój i aranżacja wychodzą naprzeciw potrzebom obecnych młodych ludzi, to według mnie również ważny kierunek.

Siłą szkół wyższych są ludzie, to od ich pasji, zaangażowania, wiedzy i kompetencji tak wiele zależy. Zatem wracamy znów do początku rozmowy – jeśli uniwersytety mają realnie wspierać budowanie międzynarodowej przewagi konkurencyjnej Polski, warto inwestować w naukę. I tutaj pojawia się temat wysokości wynagrodzeń dla nauczycieli akademickich i dla osób z grona pracowników administracyjnych, którzy udzielają wsparcia naukowcom. Wreszcie warto też wspomnieć o dość przyziemnych potrzebach inwestycyjnych uczelni wynikających z faktu, że posiadają one budynki będące zabytkami, co w przypadku remontów wiąże się z ogromnymi potrzebami finansowymi.

Mówiliśmy o bolączkach uczelni; braku pieniędzy, wsparcia technologicznego, potrzebie współpracy z otoczeniem. Czy coś jeszcze jest potrzebne, żeby nasze uczelnie ekonomiczne były bardziej widoczne w międzynarodowych rankingach uniwersytetów?

– Na pewno takim obszarem, który wymaga jeszcze większego zaopiekowania ciągle jest kwestia umiędzynarodowienia uczelni. Chcielibyśmy być bardziej widoczni na tle zagranicznej konkurencji. Chodzi o budowanie atrakcyjności naszych uniwersytetów, tak aby profesorowie z innych renomowanych uczelni chcieli u nas podejmować pracę, bo to także stwarza szanse na dzielenie się wiedzą i kompetencjami. Chcąc być bardziej widocznymi w rankingach międzynarodowych, musimy też pozyskiwać więcej projektów międzynarodowych. Aby tak się działo, potrzebujemy kontaktów z zagraniczną kadrą naukową.

Chyba główną przeszkodą w pozyskiwaniu zagranicznych wykładowców jest nasz niski poziom płac?

– Płace mają znaczenie, ale potrzebna jest też pewna elastyczność po stronie uniwersytetów. Trzeba określić, na jakich zasadach będziemy te osoby przyjmować do pracy i ustalać warunki współpracy właśnie z nimi. Musimy także dopingować naszych profesorów do prezentowania za granicą wyników swoich badań i do włączania się w międzynarodowe konsorcja badawcze.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK