Morgi mówi dosyć
Wczorajsze doniesienia agencyjne, dodajmy że nie tylko serwisów sportowych, rozpoczynała sensacyjna informacja. Austriacki mistrz skoków narciarskich, 27 letni Thomas Morgenstern ogłosił zakończenie kariery.
Imponująca kariera długoletniego rywala Adama Małysza, przeplatana była groźnymi upadkami i równie spektakularnymi powrotami. Bo Morgi, jak Go nazywano na skoczniach całego świata zawsze dawał z siebie wszystko. Czasem gasł w oczach, zwłaszcza gdy wielki rywal, który w jeszcze młodszym wieku błysnął wspaniałym talentem – Gregor Schlierenzauer, stawiał poprzeczkę na niedoścignionym zdawało się poziomie.
Jak zatem słodko smakować musiał triumf w łącznej klasyfikacji Pucharu Świata 2007/2008, kiedy to wygrywając 10 z 27 konkursów wyprzedził wielkiego rywala o 233 pkt. Kolejny triumf to sezon 2010/2011, kiedy to wyprzedził innego fenomenalnego skoczka Simona Ammana aż o 293 pkt. Gwoli kronikarskiej ścisłości przypomnijmy, że trzecie miejsce zajął wówczas kończący karierę Orzeł z Wisły. Suma triumfów w Pucharze Świata zamyka się imponującą liczbą 23, podczas gdy na 245 startów w konkursach tego cyklu stawał Thomas M Morgenstern na podium aż 75 razy. Dodajmy do tego trzykrotny triumf w Turnieju Czterech Skoczni – narciarskim wielkim szlemie i 20 medali igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i mistrzostw świata w lotach.
My zapamiętamy zwłaszcza luty 2011 w Oslo. Na skoczni w Holmenkollen Austriak po raz pierwszy wygrał indywidualnie, a Adam Małysz zdobył swój ostatni medal mistrzostw świata.
Szczególnie ciepło polscy kibice dziękowali Morgiemu we włoskim Val di Fiemme. To Austriak zauważył, że w konkursie drużynowym Norwegom dodano 7,7 pkt. Za obniżoną belkę, podczas kiedy Anders Bardal skakał z wyższej platformy. Efekt? Polska drużyna zdobyła brązowy medal.
Thomasowi nie zabraknie adrenaliny w nowym życiu, bowiem odkrył w sobie pasję latania. Zatem wysokich lotów Morgi!