Gmina tylko z bankiem na poczcie
Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, rodzący się kapitalizm i bolesne procesy transformacji do dziś czekają na analizę. Zwłaszcza, gdy chodzi o ich społeczne, jakże często bolesne dla lokalnych społeczności skutki.
O ile nikogo wtedy nie dziwiło likwidowanie nierentownych przedsiębiorstw, to dlaczego rezygnowano tak łatwo z istotnych nie tylko gospodarczo podmiotów takich jak lokalne banki?
Płośnica bez banku
Dziś Gmina Płośnica z jej piętnastoma sołectwami położonymi w powiecie działdowskim liczy prawie 6 tys. mieszkańców. W większości to rolnicy.
Klikając w Gminny Portal Informacyjny dowiemy się że, na terenie gminy znajdują się: zakład drzewny, przedsiębiorstwo przerobu biomasy, warsztaty samochodowe, sklepy, apteka i ośrodek zdrowia, firmy budowlane i kilka pomniejszych interesów rodzinnych.
Spółdzielcy oddają pole?
Zarówno oni, jak i rolnicy − szczególnie w obecnej dobie preferencyjnych kredytów, dopłat i wielu innych instrumentów wspierających ten sektor − obracają gotówką, niekiedy dość sporą.
Gdy dodać do tego renty i emerytury, świadczenia socjalne 500 plus, zasiłki dla bezrobotnych, to uzbiera się naprawdę sporo grosza, który przepływa przez konto Banku Pocztowego lub banków ościennych gmin − Działdowa bądź Lidzbarka, i to nie zawsze spółdzielczych.
Na stronach gminy próżno szukać informacji o tym, aby jej władze zabiegały o powstanie placówki bankowej. I trudno się temu dziwić, wszak istnieją pilniejsze potrzeby, jak chociażby te dotyczące infrastruktury.
Natomiast dziwić może, że spółdzielcze banki same oddają − mówiąc językiem rolnika − kawał urodzajnej gleby.
Bank to też zysk dla gminy
Miło byłoby zakończyć ten krótki artykuł pytaniem, kim będzie pierwszy klient nowo powstałego oddziału banku − oby spółdzielczego, w niemałej i nie najbiedniejszej gminie w Polsce jaką jest Płośnica?
Zapewne będzie to ktoś nowocześnie myślący, płacący kartą, korzystający z bankomatu i rozmawiający o kredycie nie przy okienku pocztowym, a przy stoliku ze świeżo zaparzoną kawą, jak to ma miejsce w większości tego typu placówek.
I co najważniejsze − będzie on mógł wstąpić do placówki ot tak sobie, podczas np. spaceru czy idąc do kumpla, a nie organizować wielokilometrową wyprawę.
Tylko że, jest to jak na razie, pytanie li tylko teoretyczne. Kiedy przestanie nim być? − zależeć będzie od inicjatywy włodarzy gminy i tych, którzy dostrzegą w inwestycji w bankowość lokalną opłacalny interes.