Człowieki nie brzmiące dumnie
„Dopóki nie skorzystałem z internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów” – powiedział (jakże słusznie) Stanisław Lem. Buszując (zawodowo i prywatnie) w sieci co chwila znajduję potwierdzenie Jego słów. Niech sobie Państwo wyobrażą, że jest w sieci facet, który wypisuje nieprawdopodobne bzdury na temat tego, co wykrywa jego nanowahadełko. A jest tego multum: orgie z udziałem dzieci, działalność obcych wywiadów (nawet bardzo obcych: prym wiodą bowiem reptilianie). I czyni to całkowicie poważnie, co świadczy o konieczności leczenia w oddziale zamkniętym. I na jego stronie pojawiają się komentarze ludzi, którzy wyraźnie w ten stek bzdur wierzą. Przerażające, ilu wariatów chodzi po świecie i wyraźnie się nie leczy.
„Jest rzeczą wiadomą, iż jestem zwolennikiem prawnego zakazu i karalności niewierności małżeńskiej. Nie wykluczam też, że w pewnych skrajnych i patologicznych przypadkach wymienionego wyżej występku można by nawet rozważać moralną zasadność karania go śmiercią.” To nie tekst z kabaretu, ale wypowiedź (poważna) pewnego pana, który jest absolutnym przeciwnikiem tańców towarzyskich, kostiumów kąpielowych, „niegodziwych stosunków przedmałżeńskich i tych form zbliżeń cielesnych, które są doń bardzo zbliżone”, a wegetarianizm jest dla niego diabelską doktryną. I wylewa z siebie potok nienawiści do wszystkiego, co nie zgadza się z jego chorą ideologią.
A pewien pan ze Szczecina, który wzywa Polaków do protestowania (nie zrobię mu reklamy i nie napiszę, przeciwko czemu) – i kiedyś faktycznie te protesty organizował. Frekwencja rzadko przekroczyła jego osobę. Ale prowadzi portal, na którym bezczelnie wzywa do finansowania nie tylko jego „działalności”, ale również remontu domu – bo z „działalności” nie może rodziny utrzymać.
Ja mógłbym tak długo, ale teraz kończę. Przed nasz budynek zajechał bezdomny pięknym samochodem i pędzę, bo może mi go odda.