Obraz wykrzywiony?
W latach 2007-2010 obiektem tym zarządzała sopocianka, Urszula Wielochowska. Jak sądzę, to właśnie jej zawdzięczamy ówczesne oblicze Krzywego Domku, który tętnił życiem artystycznym, muzycznym i kulturalnym. Wielkie wystawy (np. historii polskiego rock & rolla ze zbiorów Franciszka Walickiego), pokazy mody, wernisaże, koncerty, spotkania autorskie, promocje książek, filmy i wiele innych wydarzeń uczyniły wtedy z tego miejsca prężne centrum artystyczno-kulturalne. Zaowocowało to również m.in. umieszczeniem tam rzeźb sopockiego Parasolnika, a aleja wejściowa uzyskała swojego patrona w postaci „ojca chrzestnego” polskiego rocka, Laureata m.in. Nagrody Sopockiej Muzy, Franciszka Walickiego, a alejce wewnętrznej uroczyście nadano imię Agnieszki Osieckiej. W roku 2009 Krzywy Domek stał się też ważnym miejscem obchodów jubileuszu 50-lecia narodzin w Polsce rock and rolla. Byłem wtedy jednym z organizatorów całego cyklu wydarzeń jubileuszowych i pomysłodawcą „galerii sław” na wewnętrznych ścianach budynku. Na stronie Krzywego Domku możemy dziś przeczytać m.in.: „Krzywy Domek w niecodzienny sposób honoruje swych gości. Tradycją tego tajemniczego miejsca, jest złożenie przez osoby biorące udział w wydarzeniach kulturalnych, podpisu na ścianie Krzywego Domku, nazywanej „Ścianą Sławy”, która jest polską odpowiedzią na amerykańską Promenadę Gwiazd. Ten jeden z wielu urzeczywistnionych przez twórców Krzywego Domku niezwykłych pomysłów, sprawił, że w roku 2009 budynek zyskał nominację do konkursu na 7 cudów Trójmiasta, a wśród internautów zdobył ogromną sympatię i rzesze fanów”.
Po roku 2010, wraz z odejściem dynamicznego menedżera, Krzywy Domek przeszedł wręcz zadziwiającą metamorfozę. W błyskawicznym tempie niemal całkowicie wyrugowano z niego wszelkie działania kulturalne i artystyczne. Zastanawiam się tylko, czy była to świadoma polityka prywatnego gospodarza tego obiektu, czy też raczej brak jakiejkolwiek wizji nowego zarządcy. Zniknęła galeria sztuki, nikt nie organizuje tam już koncertów, wystaw, pokazów filmowych czy ciekawych spotkań. Byłem wielokrotnie alarmowany przez mieszkańców z prośbą o interwencję w tej sprawie, uznałem jednak, że skoro jest prywatny gospodarz tego miejsca, to na pewno wszystko dzieje się tam za jego zgodą i wiedzą. Kiedy jednak odwiedziłem ostatnio Krzywy Domek, to co w nim zobaczyłem, nie tyle mnie zmartwiło, co wręcz zszokowało. Po rzeźbie Parasolnika straszyło już tylko puste miejsce, a legendarną „ścianę sław” brutalnie zamalowano do połowy, grzebiąc pod warstwą farby wiele uwiecznionych tam autografów znanych osób, a na drugiej części tego niepowtarzalnego „Hall of fame” zawieszono byle jak jakieś fotografie. Nic wiec dziwnego, że spadkobiercy Franciszka Walickiego przygotowują w tej chwili oficjalny protest w tej sprawie, bo ewidentnie uwłacza to pamięci patrona tej alejki.
To tak spektakularny upadek krótkiej legendy „Krzywego Domku” (któremu przecież Sopot wiele zawdzięcza nie tylko w zakresie promocji), że zmusza mnie nie tylko do napisania tego tekstu, ale i wystosowania dramatycznego apelu do władz miasta o pilną interwencję u gospodarzy obiektu. To również apel do właściciela budynku i wszystkich jego dzierżawców. Ocalmy wspólnie nie tylko dobre wspomnienia tego miejsca, ale i jego dobre imię, zanim będzie za późno na jakąkolwiek naprawę!
Wojciech Fułek